Światowy Dzień bez Tytoniu. Nawet 60 proc. pacjentów z ciężką chorobą nie potrafi rzucić palenia

Z naszego badania wynika, że ponad 60 proc. ankietowanych pacjentów zarówno onkologicznych, jak i kardiologicznych, pali od kilku papierosów do nawet paczki dziennie również po zdiagnozowaniu u nich nowotworu lub choroby układu sercowo-naczyniowego - mówi Aleksandra Wilk. W środę, 31 maja, przypada Światowy Dzień bez Tytoniu.
- W środę, 31 maja, przypada Światowy Dzień bez Tytoniu
- Ponad 60 proc. ankietowanych pacjentów onkologicznych i kardiologicznych pali również po zdiagnozowaniu u nich nowotworu lub choroby układu sercowo-naczyniowego - mówi Aleksandra Wilk
- Odsetek pacjentów, którym udaje się samodzielnie zaprzestać palenia, wynosi nie więcej niż 2-3 proc. podejmujących taką próbę. Być może skuteczniejsza będzie droga redukcji szkód - wskazuje dr Janusz Krupa
- Nie możemy uważać e-papierosów czy podgrzewaczy za bezpieczny sposób na zachowanie zdrowia, ale jeśli nie dajemy sobie rady z całkowitym zerwaniem z nikotyną, powinniśmy sięgać po takie alternatywne rozwiązania - ocenia dr hab. Roman Sosnowski
"Nikt z personelu medycznego nie rozmawiał z nami na ten temat"
- W kwietniu i maju br. przeprowadziliśmy wspólnie z Fundacją Wygrajmy Zdrowie badanie na temat palenia tytoniu wśród pacjentów onkologicznych i kardiologicznych na grupie 200 respondentów. Wśród pacjentów onkologicznych najczęściej diagnozowanymi nowotworami były rak płuca, piersi i jelita grubego. Jeśli choroby o choroby kardiologiczne, najczęstszym problemem było nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia i arytmia serca - mówiła podczas debaty Aleksandra Wilk, dyrektor sekcji raka płuca Fundacji To się leczy.
Jak wskazywała:
- ponad 90 proc. ankietowanych pacjentów onkologicznych i kardiologicznych paliło w ciągu swojego życia tradycyjne papierosy;
- ponad 60 proc. pacjentów zarówno onkologicznych, jak i kardiologicznych, pali od kilku papierosów do nawet paczki dziennie również po zdiagnozowaniu u nich nowotworu lub choroby układu sercowo-naczyniowego, zatem chorób zagrażających życiu;
- w 57 proc. przypadków pacjenci onkologiczni wskazywali, że nikt z personelu medycznego nigdy nie rozmawiał z nimi na temat wpływu palenia na zdrowie i przebieg procesu leczenia. W przypadku pacjentów kardiologicznych prawie 60 proc. uzyskało natomiast taką informację;
- ponad 93 proc. pacjentów onkologicznych podało również, że nie otrzymało żadnej informacji na temat możliwości uzyskania wsparcia w rzuceniu nałogu. Podobnie było w przypadku pacjentów kardiologicznych. Osoby te szukają informacji na ten temat w internecie i wśród znajomych;
- ponad 80 proc. pacjentów onkologicznych i ponad 70 proc. kardiologicznych podejmowało w przeszłości próby zerwania z nałogiem. Większość stosowała farmakoterapię i nikotynową terapię zastępczą;
- jako największą potrzebę wskazują obecnie informację nt. skutecznych metod leczenia tego uzależnienia oraz miejsc, gdzie można uzyskać poradę specjalisty.
- Należy dodać, że poradni specjalistycznych dla osób, które chcą zerwać z nałogiem palenia, jest w Polsce jak na lekarstwo. Mamy w tej chwili trzy takie placówki, przy czym jedna nie działa, jedna funkcjonuje w Krakowie i jedna w Warszawie. To zdecydowanie za mało - zaznaczyła Aleksandra Wilk.
"Najbardziej efektywna zachęta do rzucenia palenia to przekaz od lekarza specjalisty"
Jak mówił dr hab. Roman Sosnowski z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie, największą wartość miałaby profilaktyka pierwotna, tj. powstrzymanie przed rozpoczęciem palenia.
- Edukowanie młodzieży w wieku szkolnym, kiedy ma miejsce eksperymentowanie z używkami, nie jest jednak rolą medyków. To zadanie dla różnych organizacji i instytucji. Naszą rolą jest natomiast edukowanie osób dorosłych, które zgłaszają się do lekarzy z problemami zdrowotnymi lub np. na badania skryningowe - ocenił.
- Okazuje się, że najbardziej efektywna zachęta do rzucenia palenia to przekaz płynący od lekarza specjalisty, np. urologa diagnozującego pacjenta z rakiem pęcherza moczowego i wdrażającego u niego leczenie. To działa znacznie mocniej, niż w sytuacji, gdy zrobi to lekarz rodzinny, pielęgniarka, czy fizjoterapeuta - podkreślał dr hab. Roman Sosnowski.
Dodał, że oznacza to, iż specjaliści chorób tytoniozależnych powinni dołożyć maksymalnych starań by zachęcić do zaprzestania palenia pacjenta, który już zachorował. Rozmowa na ten temat powinna mieć miejsce przy okazji każdej wizyty, przy czym pacjent wymaga oczywiście wsparcia. Najbardziej profesjonalnego mogą udzielić poradnie dla palących, których w skali kraju faktycznie jest bardzo mało.
- Największy nacisk powinniśmy kłaść na to, by palenia nie rozpoczynać w ogóle. Jeśli zgłasza się do lekarza pacjent z rakiem pęcherza, który pali od 30. lat, i uda się doprowadzić do tego, że rzuci on palenie, to i tak nie uzyskamy spektakularnego efektu. Oczywiście pomoże mu to w walce z chorobą, ale nie odwróci całkowicie jego losów - zaznaczył ekspert.
"Być może skuteczniejsza będzie droga redukcji szkód"
Jak wskazywał dr Janusz Krupa z Przychodni Orlik, Ośrodka Kształcenia Lekarzy Rodzinnych CMKP, pierwszą linią walki z paleniem tytoniu są lekarze rodzinni, bo to do nich pacjenci zgłaszaj się najczęściej.
- Rzecz w tym, że młodzież 15-17 - letnia, która najczęściej rozpoczyna palenie tytoniu, bywa bardzo rzadko w naszych gabinetach. Nasz wpływ jest zatem ograniczony. Mamy go natomiast w przypadku profilaktyki wtórnej, tj. pacjentów, którzy już rozpoczęli palenie, ale nie zaczęli jeszcze chorować. Takie osoby należy zachęcać do rzucenia palenia podczas każdej wizyty - przekonywał.
- Jeśli nie zawsze się na to decydujemy, to głównie ze względu na ograniczenia czasowe. Niemniej w ramach szkolenia rezydentów medycyny rodzinnej jest cały moduł dedykowany temu uzależnieniu, co oznacza, że lekarze rodzinni powinni mieć wiedzę w tym zakresie. Pewną nadzieję daje także opieka koordynowana w POZ, w ramach której możemy zaproponować sześć porad edukacyjnych - przypomniał specjalista.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że o sukces na tym polu trudno, bo odsetek pacjentów, którym udaje się samodzielnie zaprzestać palenia, wynosi nie więcej niż 2-3 proc. podejmujących taką próbę. Dlatego warto przyjrzeć się Szwecji, która będzie prawdopodobnie pierwszym krajem na świecie, gdzie wyrobów tytoniowych używa mniej niż 5 proc. populacji.
- Uzyskali ten stan nie poprzez zakazy, ale poprzez stworzenie szeregu różnych opcji, innych niż najbardziej szkodliwe klasyczne papierosy. Jak się ocenia, te produkty alternatywne - e-papierosy, systemy do podgrzewania - to ok. 5 proc. szkodliwości papierosów tradycyjnych. W Polsce dyskusja na ten temat także się już zaczęła, ponieważ jak widać w całkowitym rzucaniu palenia nie odnosimy wielkich sukcesów. Być może skuteczniejsza będzie droga redukcji szkód - argumentował dr Krupa.
- Nie możemy uważać e-papierosów, czy podgrzewaczy za bezpieczny sposób na zachowanie zdrowia, ale jeśli nie dajemy sobie rady z całkowitym zerwaniem z nikotyną, powinniśmy sięgać po takie alternatywne rozwiązania - ocenił dr hab. Roman Sosnowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
POLECAMY W PORTALU
-
Kiedy można zwolnić pracownika na L4? Tych zasad trzeba przestrzegać
-
Co z niezrealizowanymi receptami sprzed 1 września? NFZ: system będzie je wkrótce blokował
-
Ten lek można już otrzymać za darmo. Kolejne pojawią się na liście od 1 listopada
-
Niezdolność do pracy. Te warunki trzeba spełnić, aby otrzymać świadczenie
-
Gdzie sprawdzić listę bezpłatnych leków dla seniorów i dzieci? Jest łatwy sposób
-
2 tys. zł miesięcznie dla studenta medycyny. Są dwa główne warunki