Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi. Pacjenci apelują o poszerzenie programu leczenia szpiczaka
28 maja obchodzony jest jako Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi. Choć zakres diagnostyki i leczenia w obszarze hematoonkologii jest na bardzo wysokim poziomie, eksperci przypominają, że wciąż są pacjenci, którzy mają ograniczone możliwości leczenia.

- 28 maja każdego roku obchodzony jest jako Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi. Tylko w Polsce choruje na nie ok. 150 tys. osób, a rocznie diagnozowanych jest ponad 6 tys. przypadków
- Im szybciej wykryjemy chorobę, tym skuteczniejsze będzie leczenie
- - Zakres diagnostyki i leczenia w obszarze hematoonkologii stoi na bardzo wysokim poziomie. Dobrym przykładem jest szpiczak plazmocytowy, który dzięki rozwojowi medycyny staje się chorobą przewlekła, chociaż nadal nieuleczalną - przekonuje Łukasz Rokicki, prezes Fundacji Carita im. Wiesławy Adamiec
- Pacjenci potrzebują jednak pełnego wachlarza terapii. Dostępu do nowych wymagają zwłaszcza pacjenci w 4. i kolejnych liniach leczenia oraz z powikłaniami nefrologicznymi, bo to właśnie dla nich skończyły się możliwości leczenia - zwracają uwagę eksperci
Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi. "Pacjenci potrzebują pełnego wachlarza terapii"
W niedzielę, 28 maja, przypada Światowy Dzień Walki z Nowotworami Krwi. Zgodnie z danymi Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie na nowotwory te choruje ok. 150 tys. osób - rocznie diagnozowanych jest ponad 6 tys. przypadków.
W ciągu ostatnich trzech dekad zapadalność na nowotwory krwi wzrosła dwukrotnie - najczęściej diagnozowane są osoby w wieku 50-79 lat, ale coraz częściej chorują także młodsze osoby. Najmłodszy pacjent w Polsce zdiagnozowany na szpiczaka plazmocytowego miał 19 lat.
- Podstawą badań jest morfologia krwi, która odzwierciedla nasz ogólny stan zdrowia - takie badania powinniśmy wykonywać profilaktycznie raz w roku. Należy pamiętać, że im szybciej wykryjemy chorobę, tym skuteczniejsze będzie leczenie - podkreśla Łukasz Rokicki, prezes Fundacji Carita im. Wiesławy Adamiec.
Dodaje także, że zakres diagnostyki i leczenia w obszarze hematoonkologii jest na bardzo wysokim poziomie, a za przykład podaje szpiczak plazmocytowy. Jest to drugi co do częstości występowania nowotwór hematologiczny.
- Dzięki rozwojowi medycyny i dostępności do nowoczesnych terapii staje się chorobą przewlekła, chociaż nadal nieuleczalną i niejednorodną. Leczenie pozwala nie tylko poprawić jakość życia pacjenta, ale także je wydłużać. Z uwagi na charakter choroby - nawrotowość i narastającą oporność na leki - pacjenci potrzebują pełnego wachlarza terapii w tym zakresie. Z nadzieją na nowe terapie czekają pacjenci w 4. i kolejnych liniach leczenia oraz z powikłaniami nefrologicznymi, bo to właśnie dla nich skończyły się możliwości terapeutyczne i aktualnie pomimo wcześniejszych terapii stoją pod ścianą bez dostępu do skutecznego leczenia - zwraca uwagę.
Szpiczak plazmocytowy. Pacjenci żyją dłużej, problemem jest narastająca oporność lekowa
Nowotwory krwi to choroby z obszaru chorób hematologicznych, które rozwijają się w układzie krwiotwórczym - w szpiku lub/i układzie limfatycznym. Komórki nowotworowe włączają się do krwioobiegu wypierając tym samym te zdrowe. Powoduje to, że nie mogą one pełnić dotychczasowych funkcji w organizmie takich jak: zwalczanie infekcji, przeciwdziałanie krwotokom czy transport tlenu.
Dzielimy je na nowotwory układu krwiotwórczego oraz nowotwory układu chłonnego. Zaliczamy do nich: szpiczaka plazmocytowego, ostrą białaczkę szpikową, przewlekłą białaczkę szpikową, ostrą białaczkę limfoblastyczną, przewlekłą białaczkę limfocytową (najczęściej występujący typ białaczki), chłoniaki nie-Hodgkina, chłoniak Hodgkina.
- Jako fundacja zrzeszająca pacjentów chorujących na szpiczaka plazmocytowego, wiemy jak ważna jest edukacja społeczeństwa. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że oprócz białaczki istnieją też inne nowotwory krwi - dlatego, szczególnie w takim dniu, chcemy przypominać o istotności regularnych badań krwi, które można wykonywać w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia - mówi Rokicki.
Chce także zwrócić uwagę, że dziś zupełnie inaczej choruje się na szpiczaka niż jeszcze 20 lat temu. - Wprowadzanie nowych terapii do kolejnych linii leczenia istotnie wpłynęło na życie pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym - aktualnie mówimy o kilkunastu latach życia, a nie o kilku, jak to miało miejsce jeszcze dwie dekady temu. Obecnym problemem w leczeniu szpiczaka plazmocytowego jest narastająca oporność lekowa, szczególnie na podstawowe leki takie jak bortezomib i lenalidomid - dodaje.
Objawy, diagnostyka. Obniżony poziom krwinek czerwonych i trzycyfrowy wynik OB
Szpiczak plazmocytowy to rzadki nowotwór szpiku kostnego o nawrotowym charakterze, który powstaje w wyniku namnażania się nieprawidłowych komórek plazmatycznych. Choroba powoduje bóle kości, ich złamania, anemię, łatwe siniaczenie, zmęczenie, nawracające infekcje oraz zbyt wysokie stężenie wapnia we krwi.
- Szpiczak jest dość podstępną chorobą, która upodabnia się do innych dolegliwości. U większości pacjentów objawia się bólami kości w plecach, dlatego pacjenci bardzo często korzystają z porad ortopedy czy neurologa. Bóle spowodowane są wieloogniskowym uszkodzeniem kości np. kręgosłupa, żeber, mostka i czaszki a rzadziej kończyn. Wynikają z naciekania szpiku przez nowotworowe plazmocyty - wyjaśnia prof. Piotr Rzepecki, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Hematologii Wojskowego Instytutu Medycznego.
W przypadku morfologii krwi najczęstszą nieprawidłowością w szpiczaku jest obniżona ilość czerwonych krwinek oraz stężenia hemoglobiny, wynikająca z anemii.
- Lekarza pierwszego kontaktu powinien zaniepokoić także trzycyfrowy wynik OB, tzw. odczyn Biernackiego. Bardzo charakterystyczny dla tej choroby jest także podwyższone stężenie kreatyniny, które świadczy o gorszej pracy i uszkodzeniu nerek oraz podwyższone stężenie wapnia. Dodatkowo u tłumaczy prof. Rzepecki.
Pacjenci, którzy nie mieli dostępu do nowych terapii, potrzebują innych schematów leczenia
Zazwyczaj w onkologii najważniejsze jest pierwsze leczenie, które bardzo często zmierza do radykalnego usunięcia zmiany nowotworowej. Niestety szpiczak plazmocytowy jest chorobą niejednorodną i wymaga indywidualnego podejścia oraz szerokiego wachlarza terapii o różnym mechanizmie działania, ponieważ zmienia się w trakcie chorowania.
- Obecnie wyzwaniem w leczeniu szpiczaka są pacjenci z problemem narastającej oporności na leczenie substancjami stosowanymi w początkowych etapach leczenia takich jak lenalidomid i bortezomib, które są stosowane w większości schematach trójlekowych - podkreśla dr Dominik Dytfeld z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, prezes Polskiego Konsorcjum Szpiczakowego.
Jak wyjaśnia, powoduje to, że pacjenci zdiagnozowani po 2018 roku i z powikłaniami nerkowymi mają ograniczone możliwości dalszego leczenia.
- Wszystkie terapie trójlekowe dostępne aktualnie w programie lekowym zawierają bortezomib lub lenalidomid. Spośród pacjentów, których ja leczę to jest około 60–70 proc. chorych – wyjaśnia ekspert.
Przyznaje, że program lekowy relatywnie zapewnia dobre terapie dla pacjentów we wczesnych fazach oporności. Niestety po 3. linii, gdzie mamy do czynienia z pacjentami w tej bardziej zaawansowanej fazie choroby, dostęp do nowoczesnych terapii jest znacznie ograniczony.
- Brakuje takich terapii jak np. izatuksymabu z pomalidomidem, izatuksymabu z karfilzomibem i deksametazonem, daratumumabu z karfilzomibem i deksametazonem - wymienia.
Krzysztof Giannopoulos, kierownik Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, zwraca uwagę, że są nadal pojedyncze terapie, na dostęp do których jeszcze czekamy i liczy, że w niedługim czasie będą dostępne dla pacjentów.
- Mam na myśli chorych, którzy nie kwalifikują się do przeszczepienia i w nawrocie nie mogą otrzymać terapii trójlekowej z karfilzomibem (KRd) oraz refundacja izatuksymabu, który jest bardzo potrzebny na dalszych etapach leczenia dla pacjentów, u których występuje lekooporność - wyjaśnia Giannopoulos.
Wskazuje także, że pacjenci, którzy nie mieli dostępu do nowoczesnych terapii, aktualnie będą potrzebować trochę innych schematów leczenia, więc program lekowy powinien uwzględniać zarówno chorych obecnie diagnozowanych, jak i tych leczonych już od kilku lat. Mowa tu o grupie pacjentów, która została zdiagnozowana przed 2018 rokiem i otrzymywała mniej skuteczne leczenie powodujące, że remisje choroby były znacznie krótsze i chorzy otrzymali już kilka linii terapii.
- Obecnie znajdują się w czwartej i kolejnych liniach leczenia i mają ograniczoną dostępność to najnowszych schematów dostępnych głownie w liniach 2-4. Szansą dla tych pacjentów jest terapia złożona z izatuksymabu w skojarzeniu z pomalidomidem i deksametazonem, która zwiększa prawdopodobieństwo i siłę odpowiedzi na leczenie oraz jest odpowiedzią na rosnącą lekooporność, gdyż zastosowane w tym schemacie leki mają różne mechanizmy działania. Refundacja tej terapii umożliwiłaby skuteczne leczenie szpiczaka plazmocytowego schematem wielolekowym zgodnie z wytycznymi i każdy z naszych pacjentów mógłby otrzymać trójlekową terapię anty-CD38 z nowszej generacji lekiem immunomodulującym jako, że wszyscy Ci chorzy otrzymali już terapie oparte na lenalidomidzie - tłumaczy szef zakładu hematoonkologii w Lublinie.
Szpiczak to maraton. "Biegnę w nim razem z innymi pacjentami"
Fundacja Cartia od lat wspólnie uczestniczy w maratonie z pacjentami
- Szpiczak to maraton - biegnę w nim razem z innymi pacjentami. W ramach działań fundacji budujemy świadomość na temat szpiczaka plazmocytowego i wczesnej diagnostyki, a także inicjujemy i wspieramy działania mające na celu zwiększenie dostępu polskich pacjentów do nowoczesnych metod leczenia szpiczaka - wyjaśnia prezes organizacji.
Tłumaczy, że wśród podopiecznych fundacji spory odsetek stanowią pacjenci lekooporni i z powikłaniami nefrologicznymi, którzy na tę chwilę nie mają dalszej perspektywy leczenia.
- Z ogromną nadzieją czekamy na decyzję pana ministra Miłkowskiego dotyczącą poszerzenia o nowe leki programu leczenia szpiczaka, szczególnie, że wśród naszych podopiecznych są pacjenci w 4 i kolejnych liniach leczenia z powikłaniami ze strony nerek, dla których w obecnym programie lekowym skończyły się możliwości terapeutyczne i aktualnie pomimo wcześniejszych terapii stoją pod ścianą bez dostępu do skutecznego leczenia - zaznacza Rokicki.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)