Warszawa bez psychiatrii dziecięcej? Wypowiedzenia złożyło pięciu z sześciu lekarzy z kliniki w IPiN
Wypowiedzenia złożyło pięciu z sześciu specjalistów z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. To jedyny taki oddział w stolicy. W ostatnich dniach było tam ponad 40 pacjentów.

- W strukturach Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy ul. Sobieskiego działa jedyny w Warszawie oddział psychiatrii dziecięcej
- To oddział na 28 łóżek, ale w ostatnim dniu września było ich ponad 40
- W klinice oprócz jej kierownik prof. Barbary Remberk pracuje sześciu specjalistów. Z końcem września pięciu z nich złożyło wypowiedzenia - podała Gazeta Wyborcza
- Jeden z psychiatrów i psychoterapeutów dziecięcych wskazuje, że rozmowy z dyrekcją Instytutu dotyczące poprawy warunków pracy trwają od kilku miesięcy
- Prof. Remberk zaznacza, że odejście lekarzy jest równoznaczne z końcem oddziału i kliniki
- Oznacza też załamanie psychiatrii dziecięcej w tej części kraju
Łukasz Szostakiewicz, psychiatra i psychoterapeuta dziecięcy - jeden z lekarzy z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży, którzy złożyli wypowiedzenia - mówi Gazecie Wyborczej, że za godzinę pracy zarabia 35 zł netto. Jak wskazuje to tyle, ile ‘’ pani sprzątająca w prywatnym domu’’. Lekarze są zmuszeni brać dodatkowe dyżury.
Psychiatra zwraca uwagę, że w innych szpitalach lekarze mogą liczyć na wyższe wynagrodzenia. W prywatnym sektorze na jeszcze wyższe.
Oddziały psychiatrii dziecięcej pękają w szwach
Prof. Barbara Remberk, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży podaje, że na całym Mazowszu i Podlasiu działa pięć takich oddziałów, ale wszystkie pękają we szwach.
Rozumie lekarzy z kierowanej przez nią, którzy złożyli wypowiedzenia.
''Lekarze w mojej klinice to idealiści. Gdyby było inaczej, już dawno pracowaliby gdzie indziej. Poświęcenie ma jednak swoje granice - prof. Remberk Gazecie Wyborczej.
Ma nadzieję, że ''uda się znaleźć wyjście z tej sytuacji i zagwarantować lekarzom godne warunki pracy''.
"Nie ma medyków, nie ma leczenia" - to problem psychiatrii w Polsce
Psychiatria oraz psychiatria dziecięca były jednym z tematów poruszanych podczas protestu medyków we wrześniu w Białym Miasteczku 2.0.
Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów zwracał uwagę na problem, z jakim wciąż zmaga się psychiatria w Polsce, a w szczególności psychiatria dzieci i młodzieży.
- Psychiatria jest najjaskrawszym przykładem tego, jak jest źle. Dla psychiatrii dziecięcej to hasło ("Nie ma medyków, nie ma leczenia") jest w 100 proc. prawdziwe i aktualne, bo w tej chwili w Polsce nie ma lekarzy dla dzieci i młodzieży. Chciałem przypomnieć, 4 lata temu Porozumienie było na głodówce i mimo że problem wybrzmiał, to dziś punkty nie zostały zrealizowane. Dziś znowu spotykamy się po to, żeby porozmawiać o tym, co należy poprawić w psychiatrii - zaznaczył Pisula.
Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów, a do tego rezydentka w trakcie specjalizacji z psychiatrii dorosłych podkreślała, że temat jest trudny i dzisiaj jest czas na rozmowę o tym, co zazwyczaj jest zamiatane pod dywan.
- Jedną z czołową przyczyn śmierci w Polsce są samobójstwa, a wśród dzieci to druga przyczyna, ponieważ samobójstwa dzieci i młodzieży stanowią 30 proc. wszystkich zgonów małoletnich w Polsce i to jest dramat - podkreślała.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)