Szwecja: w Sztokholmie może zabraknąć miejsc na intensywnej terapii
Dyrektor stołecznej służby zdrowia Björn Eriksson przyznał rację sztokholmskim lekarzom mówiącym, że czterokrotne zwiększenie liczby miejsc na oddziałach intensywnej terapii odbiło się na jakości opieki. Zapowiedział ponadto, że na OIOM-ach może zacząć brakować miejsc.

- Liczba pracowników szpitali na pacjenta nie jest taka jak normalnie, a intensywna opieka medyczna udzielana jest w miejscach, które normalnie nie byłyby używane jako OIOM-y” - napisał w poniedziałek (22 czerwca) Björn Eriksson w e-mailu do redakcji „Dagens Nyheter”.
Opisując wiadomość, „DN” podał, że „teraz podkreśla on, iż braki miejsc mogą się jednak pojawić”.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, Eriksson odwołał się w liście do instrukcji sztokholmskich służb medycznych z połowy maja i poinformował, że „lokalnie lub regionalnie mogą się pojawiać sytuacje, w których potrzeby są większe niż dostępność na oddziałach intensywnej opieki" i że " w takich wypadkach priorytet może być przyznawany w zgodzie z procedurą Narodowej Rady ds. Zdrowia pt. Zasady przyznawania priorytetu na oddziałach intensywnej opieki w wyjątkowych okolicznościach”.
Szef stołecznej służby zdrowia podkreślił jednocześnie, że zawsze potrzebna jest ocena medyka, czy pacjent zyska w wyniku danej procedury, czy też lepsza będzie inna metoda leczenia. "Takie decyzje podejmowane są cały czas, nie tylko podczas pandemii COVID-19. Żadne inne wybory nie powinny mieć miejsca tak długo, jak długo mamy wolne miejsca na OIOM-ach" – pisze w liście, stanowczo zaprzeczając, by jego instytucja zachęcała do „zmowy milczenia” w sprawie liczby dostępnych miejsc na oddziałach.
Więcej: wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)