System da Vinci, czyli droga przez mękę technologii robotowej
W różnych miejscach na całym globie pracuje grubo ponad 4 tysiące robotów medycznych, z czego w Europie prawie 700. Szacuje się, że wykonano nimi w sumie ponad 4 mln operacji. W Polsce dotąd przy użyciu robotów nie przeprowadzano operacji refundowanych w ramach koszyka świadczeń. Czy to się zmieni?

Robot chirurgiczny, a właściwie cały system robotowy da Vinci, który został wprowadzony na rynek europejski przez amerykańską firmę Intuitive Surgical w 1999 roku (pod nazwą da Vinci Surgical System), wówczas jako innowacyjna metoda operowania, dzisiaj niemal na całym świecie nie jest czymś wyjątkowym.
Po 11 latach...
Do Polski da Vinci trafił po jedenastu latach od pojawieniu się na rynku. Pierwszą operację z jego wykorzystaniem wykonano 13 grudnia 2010 roku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu dzięki uporowi entuzjasty techniki robotowej prof. Wojciecha Witkiewicza, dyrektora szpitala. Zoperowano wówczas mężczyznę z nowotworem jelita grubego.
Pierwsza w Polsce operacja da Vinci była dużym wydarzeniem. Od tego czasu minęło ponad siedem lat. Mimo, że do wrocławskiego da Vinci dołączył także drugi - w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu, oraz kolejny - w prywatnym Szpitalu Mazovia w Natolinie, do dzisiaj operacje tym systemem są wykonywane sporadyczne, w ramach działalności naukowo badawczej.
Jedynie Mazovia, która wykorzystuje system da Vinci zakupiony ze środków prywatnych, ma w ofercie operacje, ale wykonywane komercyjnie (koszt operacji np. raka prostaty to ok. 30 tys. zł). W przypadku Wrocławia i Torunia, zakup da Vinci został zrealizowany także ze środków Ministerstwa Zdrowia. Interpretacja obowiązujących przepisów nie zezwala na wykonywanie w publicznych szpitalach zabiegów komercyjnych.
MZ, wydając niebagatelne pieniądze (koszt zakupu wrocławskiego da Vinci wyniósł ponad 1 mln dolarów) ograniczyło jednocześnie jego wykorzystanie do badań naukowych. Dzisiaj Polska jest niechlubnym wyjątkiem wśród krajów UE, obok Słowacji, w którym żadne operacje systemem da Vinci nie są refundowane.
Argumenty za
Środowisko lekarzy można podzielić na entuzjastów robotyki oraz tych, którzy do wykorzystania robotów w chirurgii podchodzą bardziej sceptycznie. Wszyscy jednak przyznają, że przyszłość należy do robotów chirurgicznych i nie ma od tego odwrotu. Ci ostatni tłumaczą jednak, że dzisiaj, kiedy brakuje pieniędzy w systemie, za jedną operację z użyciem da Vinci można wykonać kilka z takim samym skutkiem, za pomocą tradycyjnych technik.
Choć robotów wykorzystywanych w medycynie jest wiele, to system da Vinci w zakresie chirurgii jest tym najbardziej zaawansowanym. Zamienia ruchy rąk chirurga w precyzyjne ruchy narzędzi, zapewniając niemożliwą do osiągnięcia wcześniej zręczność (możliwość ruchu narzędziami w siedmiu płaszczyznach), precyzję oraz dostęp do pola operacyjnego, eliminując przy tym całkowicie drżenie rąk.
Jednocześnie robot zapewnia operatorowi obraz pola operacyjnego w full HD w 3D z 10-krotnym powiększeniem. Dzięki temu ulega zmniejszeniu uraz operacyjny oraz możliwe jest wykonywanie operacji minimalnie inwazyjnych i to bardziej niż w przypadku standardowej laparoskopii. Za tym idzie skrócenie pobytu pacjenta w szpitalu.
Operacja przy użyciu robota jest droga. - Nikt niestety nie liczy u nas kosztów takiej operacji w szerszym kontekście i perspektywie, jaką jest szybszy powrót pacjenta do zdrowia i do pracy, mniejsze ryzyko powikłań - tłumaczył wielokrotnie portalowi rynekzdrowia.pl prof. Witkiewicz.
Argumenty przeciw
Sam system robotowy da Vinci dzisiaj nie jest już taki jak w 1999 roku. Rozwija się. Weszły do użytku jego kolejne generacje. Najpierw była to generacja „S”, później „Si” a obecnie - od 2014 roku - jest to da Vinci „Xi”.
Nie sposób nie wspomnieć (to argument dla sceptyków techniki robotowej), że w 2013 roku w USA FDA prowadziła postępowania wyjaśniające w sprawie przypadków operacji robotem, które doprowadziły do różnych komplikacji, okaleczenia, a nawet śmierci pacjentów. Padły wówczas oskarżenia pod adresem firmy Intuitive Surgical dotyczące jakości i skuteczności systemu da Vinci. Ostatecznie nie miało to jednak większego wpływu na dalszy rozwój systemu i coraz większą jego popularność.
W grudniu 2014 roku AOTM, analizując na wniosek ministra zdrowia między innymi stronę kosztową świadczeń z wykorzystaniem robota, wydał negatywną opinię dotyczącą wykorzystania da Vinci w leczeniu chirurgicznym raka jelita grubego, leczeniu chirurgicznym raka gruczołu krokowego oraz raka błony śluzowej macicy. Dwa lata później, w listopadzie ponownie MZ zwróciło się do AOTMiT o opinię w tej sprawie.
Jak mówiła portalowi rynekzdrowia.pl w lutym ub. roku dyrektor Katarzyna Jagodzińska-Kalinowska, rzecznik prasowy AOTMiT, agencja zdaje sobie sprawę z tego, że dzisiaj zastosowanie da Vinci w konkretnych wskazaniach, nie jest już "kosmiczną" technologią. Analizowano ponownie koszty, które wraz z upowszechnieniem technologii uległy zmianie. Poproszono także prof. Witkiewicza o przygotowanie ponownie analizy kosztów leczenia robotem do jego efektów, zarówno z doświadczenia wrocławskiego ośrodka, jak i z dostępnego piśmiennictwa.
Technologia robotowa - czy trafi do koszyka świadczeń
Po ponownej analizie zaktualizowanych danych klinicznych i kosztowych prezes AOTMiT w dniu 23 maja 2017 roku wydał pozytywną opinię, co do zasadności finansowania ze środków publicznych technologii robotowej w trzech ocenianych wskazaniach.
- Minister Zdrowia, mając na uwadze opinię prezesa AOTMiT, podjął decyzję o zakwalifikowaniu jako świadczenie gwarantowane leczenia za pomocą systemu chirurgicznego da Vinci we wskazaniach: rak jelita grubego, rak gruczołu krokowego, rak błony śluzowej macicy - informuje portal rynekzdrowia.pl Milena Kruszewska, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
- Obecnie w resorcie toczą się prace mające na celu nowelizację rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego i uwzględnienie tej technologii w wykazie świadczeń gwarantowanych. Projekt rozporządzenia implementujący do wykazu świadczeń gwarantowanych operacje z wykorzystaniem robota 29 grudnia 2017 r. został przekazany do konsultacji publicznych, które trwały do 22 stycznia 2018 roku. Aktualnie trwa zbieranie i analiza uwag zgłoszonych do projektu - dodaje Kruszewska.
Jak wyjaśnia, kolejnym etapem procedury będzie przekazanie projektu do Rządowego Centrum Legislacji celem rozpatrzenia przez Komisję Prawniczą, a następnie projekt zostanie skierowany do podpisu ministra zdrowia. Kiedy ostatecznie wybrane procedury trafią do koszyka więc jeszcze trudno określić.
W Rzeszowie też postawią na da Vinci
O tym, że kolejny system da Vinci ma zostać zainstalowany w Polsce mówi się od dawna. Zabiega o to wiele znaczących ośrodków w całym kraju. Najbardziej zaawansowane i zaangażowane jest Podkarpacie. Kolejnym krokiem w tych zabiegach była zorganizowana 19 stycznia międzynarodowa konferencja naukowa poświęcona zastosowaniu robota da Vinci w operacjach urologicznych. Podczas konferencji przeprowadzono pierwszą w Polsce na żywo teletransmisję operacji prostatektomii radykalnej w Klinice w Leverksuen, z którą podpisano porozumienie partnerskie. Ma ono zaowocować szkoleniami dla rzeszowskiego personelu medycznego.
Czytaj także: Operacje robotem da Vinci. Czy znajdą się w koszyku świadczeń?
W konferencji oprócz środowiska lekarskiego i władz samorządowych udział wziął m.in. wiceminister zdrowia Zbigniew Król. Podkreślał zalety wykorzystania robota, korzyści jakie z nowej technologii może odnieść pacjent. Wydaje się więc, że niektóre procedury z wykorzystaniem systemu da Vinci staną się w końcu dostępne dla pacjentów. Pozostaje jednak pytanie - kiedy ostatecznie to nastąpi.
Jak zapowiada Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego, będą czynione staranie by zakup da Vinci nastąpił najpóźniej w roku przyszłym. Jego sfinansowanie (koszt prawie 2 mln dolarów) zostanie zrealizowane ze środków zarówno samorządu województwa jak i budżetu państwa. Vinci ma stanąć w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim Nr 1 im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie, gdzie będzie wykorzystywany w Klinice Urologii funkcjonującej w oparciu o personel medyczny pod kierownictwem dr Pawła Wisza, przeszkolony w Leverkusen.
- Chcemy, aby Podkarpacie było innowacyjne w różnych obszarach, także w obszarze usług medycznych. Kliniczny Szpital Wojewódzki Nr 1 im w Rzeszowie, prowadzony przez samorząd województwa, jest gotowy do uruchomienia procedur chirurgicznych z udziałem robota da Vinci w zakresie urologii i urologii onkologicznej. To standard leczenia, jaki chcemy zaoferować pacjentom z Podkarpacia - przekonuje marszałek Ortyl.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)