Ratownicy o systemie: nadal mamy niedopracowane dysponowanie karetkami
W miniony piątek (28 sierpnia) w Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi przedstawiciele kilku województw dyskutowali o tym, jak działa system ratownictwa w ich regionach. Od ponad dwóch lat obowiązuje Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym. Miała ujednolicić procedury ratowania życia i poprawić szybkość udzielania pomocy. W praktyce nadal nie ma spójnego systemu ratownictwa.

– Zdarza się, że dyspozytor wysyła karetkę do wypadku, zespół jedzie 20 kilometrów na sygnale, podczas gdy niedaleko miejsca zdarzenia przejeżdża karetka z innego powiatu, która o całym zdarzeniu nic nie wie, a nasz dyspozytor też nie widzi jej w systemie, bo jest poza naszym obszarem - mówi Małgorzata Popławska, dyrektor krakowskiego pogotowia ratunkowego.
Problemów jest wiele. Nikt nie uświadamia na przykład pacjentów, gdzie mają dzwonić po pomoc. Większość pacjentów dzwoni na pogotowie nawet z dolegliwościami, z którymi powinna zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu.
Inny, to zdaniem przedstawicieli państwowego ratownictwa medycznego, prywatne firmy medyczne, które chcą konkurować z publicznym pogotowiem i proponują w konkursach NFZ niższe ceny. Zdaniem ratowników konkurencja nie powinna obejmować obszar ratowania życia, gdzie nie powinny działać mechanizmy gry rynkowej, a kryterium ceny nie powinno być warunkiem decydującym.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)