Ratownicy medyczni: system PRM na skraju załamania
System Państwowego Ratownictwa Medycznego stał się niewydolny. Normą stały się już kilkugodzinne oczekiwania karetek z chorymi na przyjęcie do szpitala. Cierpią na tym pacjenci, zarówno ci oczekujący na pomoc w ambulansach, jak i chorzy w domach, do których pomoc nie dociera na czas.
Robert Judek, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego (WSPR) w Poznaniu ostrzega, że nie ma już co koloryzować, że jest dobrze. Sytuacja jest bardzo trudna.
Jak mówią niektórzy dyspozytorzy, są sytuacje, gdy faktycznie dostępnych jest ok. 50 procent zespołów ratownictwa medycznego. Judak, rzecznik WSPR wyjaśnia, że jest kilka powodów, które odpowiadają za powstałą sytuację. To przede wszystkim braki personalne, a w warunkach spowodowanych Covid-19 nie jest możliwa praca w godzinach nadliczbowych. Po drugie, wielu ratowników medycznych jest na kwarantannie, bądź jest zakażonych. A po trzecie, po prostu nie ma, gdzie pacjentów przekazywać. Szpitale są zapełnione. To sprawia, że zespoły ratownictwa medycznego są wyłączone z działania nawet na długie godziny.
Z kolei Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych przypomina, że chętnych do pracy brakuje już od kilku lat. Powodem jest niska atrakcyjność tego zawodu dla młodych ludzi. Dziś te braki najlepiej widać.
Jarosław Madowicz, prezes PTWRM podkreśla, że środowisko ratowników medycznych już bardzo długo apeluje o ustawę o zawodzie ratownika medycznego.
W zawodzie ratownika medycznego nie istnieje ścieżka kariery. Ktoś, kto decyduje się zostać ratownikiem, nie może dalej rozwijać się w tym zawodzie, robić specjalizacji, uzyskiwać dodatkowych funkcje. Kolejna kwestia to finansowanie i duża odpowiedzialność. Ratownik medyczny działa pod presją czasu. Za tym ryzykiem nie idzie dobre wynagrodzenie.
Więcej: plusgk.24.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
Dodaj komentarz