Osoby po próbach samobójczych trafią do rejestru? Pomysł budzi kontrowersje
Rejestr niedoszłych samobójców to nowy pomysł resortu zdrowia. Dostęp do niego ma mieć personel SOR-ów, izb przyjęć, ratownicy medyczni i policjanci - podaje portal Onet.

Pomysłodawcy utworzenia Krajowej Bazy Danych na rzecz Monitorowania i Profilaktyki Zachowań Samobójczych przekonują, że jeśli ktoś już raz próbował się zabić, to jest prawdopodobne, że będzie próbował zrobić to ponownie. I dlatego już do końca życia, lekarze i policjanci powinni zawczasu mieć na taką osobę " życzliwe oko".
Prof. Janusz Heiztman, psychiatra, pełnomocnik ministra zdrowia ds. psychiatrii sądowej, uważa, że rejestr może być dodatkową traumą. Nie ma też pewności, że pacjent, który kiedyś próby dokonał będzie próbował ponownie, ani też pacjent z czystą kartoteką nie postanowi takowej podjąć.
Zdaniem części psychiatrów to stygmatyzacja i karanie za błędy młodości. A za rejestrem samobójców mogą przyjść inne: rejestr osób homoseksualnych, heteroseksualnych, feministek...
Konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, prof. Piotr Gałecki, który pomysł rejestru popiera, uważa, że dzięki rejestrowi, jeśli ktoś trafi na SOR, niekoniecznie szpitala psychiatrycznego, ale np. na ortopedię, i powie, że ma depresję, albo myśli samobójcze, to lekarz dyżurny wiedząc, że ma przed sobą niedoszłego samobójcę, czy samobójczynię, będzie miał szansę bardziej się nad jego psychiką pochylić i np. zostawić taką osobę w szpitalu, a tym samym uniemożliwić kolejną próbę samobójczą.
Więcej: onet.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)