×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Nastoletnia depresja: rodzice często zakładają, że jak dziecko się nie skarży, to nic się nie dzieje

Autor: Luiza Jakubiak/Rynek Zdrowia15 lutego 2020 08:00

Eksperci podkreślają, by mówiąc o profilaktyce zdrowia psychicznego dzieci, nie adresować działań tylko bezpośrednio do dzieci, ale też do rodziców i grona pedagogicznego. Do tych wszystkich, którzy mogą okazać wsparcie, zapewnić opiekę i rozpoznawać, że coś z dzieckiem zaczyna się dziać.

Nastoletnia depresja: rodzice często zakładają, że jak dziecko się nie skarży, to nic się nie dzieje
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

- Statystyki epidemiologiczne nie wskazują na to, że wzrosła liczba przypadków depresji i że mamy jej epidemię. Wzrosło natomiast coś innego - zagrożenie reakcjami kryzysowymi o charakterze autodestrukcyjnym, usiłowań samobójczych, zaburzeń zachowania i podejmowania prób ucieczkowych. Ta ucieczka to równie często ucieczka w używki, zaburzenia jedzenia, samouszkodzenia - mówił prof. Janusz Heitzman, z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, podczas spotkania odbywającego się w ramach 14. edycji ogólnopolskiej kampanii społeczno-edukacyjnej Forum Przeciw Depresji (4 lutego br.).

W ocenie profesora, świat dorosłych nie jest przygotowany do radzenia sobie z problemami młodych ludzi: - Rodzice nie potrafią rozmawiać z dziećmi. Rozmawiają o dzieciach, przy dzieciach. Problem komunikacji, właściwych relacji rodzicielskich jest często przyczyną rozwijania się sytuacji kryzysowych, podbijanych sytuacjami w szkole, skutkujących odrzuceniem, co może powodować tylko negatywne emocje braku szacunku dla siebie i poczucie całkowitej bezradności, osamotnienia. Stąd bardzo bliska droga do wołania o pomoc, w taki sposób, który czasami jest niezwykle ekspresyjny: od samouszkodzeń po próby samobójcze.

Problemy nastolatków, kozetka dla rodzica
Problemem współczesnej rodziny jest brak czasu i to dzieci poważnie odczuwają. Zostają same, mają poczucie odrzucenia, izolacji, pozostawienia samymi sobie z nierozwiązywalnymi problemami, choćby relacji rówieśniczych, których nie potrafią same zrozumieć i ich rozwiązać.

Problemem rodziny jest przede wszystkim to, że nie umie dziecku okazać solidarności w sytuacji, gdy ujawnia zaburzenia zachowania, staje się problemem dla szkoły i przez to staje się problemem dla rodziców. Wtedy rodzice mówią: „jesteś moją porażką. Dlaczego ty taki jesteś?”

Naturalną potrzebą dziecka jest potrzeba wsparcia i opieki. Jeżeli dziecko postrzega siebie jako porażkę swoich rodziców, to znaczy, że jest osamotnione, odrzucane. Właśnie pozostawienie samym sobie nastolatki najczęściej wskazują jako przyczynę próby odebrania sobie życia.

- Elementem wspólnym większości rodziców, których dzieci zgłaszają myśli samobójcze jest to, że poszukują pomocy dla dziecka. Chcą, by dziecko zostało przeterapeutyzowane. W ten sposób działają zastępczo i ochronnie dla samych siebie. Tymczasem przyczyny tego zjawiska są wieloczynnikowe i leczenie powinno obejmować wiele środowisk, które sprzyjają patologizacji funkcjonowania dziecka: rodzinę, szkołę i otoczenie szkolne, rodzica. Na koniec udzielamy wsparcia samemu zainteresowanemu, czyli nastolatkowi - wyjaśnia dr Tomasz Srebnicki, z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego WUM.

Dodaje: - Czasem są sytuacje beznadziejne, gdy zasoby systemu rodzinnego czy szkolnego są bardzo ograniczone i nie da się ich rozbudować. Wtedy kierujemy się na pracę z nastolatkiem, dając mu protezę właściwego rodzicielstwa. Takiego zastępczego rodzica.

Również dr Katarzyna Szaulińska ze stołecznego Zakładu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień IPiN ocenia, że na problem depresyjny należy patrzeć z perspektywy całej rodziny i nie zgubić perspektywy, która pozwala na holograficzne widzenie problemu: - Gdy jest rodzina z depresją, to identyfikowana osoba, czyli nastolatek, to nie jest osoba, która wymaga najwięcej pomocy. Rodzic też jest czyimś dzieckiem, też ma swoje doświadczenia, które przekazuje swoim dzieciom.

- W pracy z rodzicami staram się podkreślać, że oni nie są źli. Najczęściej nie potrafią sobie poradzić w tym świecie, który oczekuje od nich bardzo wiele. Ciąży na nich presja, by edukować dzieci i dbać o ich rozwój. Mają problem, by pozwolić sobie na swobodne bycie ze swoimi dziećmi i w tym swobodnym byciu, słuchanie ich. Moim zdaniem, głównym powodem, dla którego rodzice nie chcą wysłuchiwać swoich dzieci, jest ogromny lęk przed tym, że usłyszą coś, co sprawi, że poczują się złymi rodzicami - dodaje.

Co to jest ciche wołanie?
Jeśli usłyszy druzgocącą prawdę, że dziecko ma myśli samobójcze, że nie chce żyć, to jest ogromny cios dla poczucia wartości rodzica. - Mam wrażenie, że nastolatki, które chorują na depresję, są bardzo wyczulone na to, w jaki sposób rodzic przeżywa swój świat. Mają niezwykłą uważność na to, jakie są słabe punkty tego rodzica. Starają się być solidarne w obrębie rodziny i nie chcą dokładać im problemu, z którym sobie nie radzą - ocenia dr Szaulińska.

- Obecnie mówi się, że dzieci mają zachowania zwracające na siebie uwagę. To się piętnuje. Tymczasem jeśli dziecko przejawia zachowania zwracające na siebie uwagę, np. źle się uczy, jest niegrzeczne, okalecza się, to jest komunikat. Dziecko nie potrafi inaczej się skomunikować - dodaje.

- Zwróćmy na to uwagę. Nie starajmy się zawstydzać dziecka, dając mu łatkę kogoś, kto w nieuzasadniony sposób chciałby dostać coś, co mu się nie należy. Jeśli młoda osoba czuje się bezwartościowa, ma zaburzenia snu, apetytu, koncentracji, oceny w szkole lecą w dół, to jest to niepokojące. Zapytajmy: "co się z tobą dzieje", dajmy sygnał: "ja tu jestem, czekam, jak będziesz miał gotowość, to Cię wysłucham".

Dla dziecka jest ważne widzieć, że rodzic jest na tyle silny jako osoba dorosła, że jest w stanie pomieścić w sobie każdy ból dziecka i nastolatka. Jeśli rodzic sam nie radzi sobie ze swoimi problemami, jego relacja z dzieckiem jest przesycona jego własnym lękiem, to znaczy, że ten rodzic potrzebuje wsparcia. Powiedzenie sobie, nie radzę sobie z byciem rodzicem nastolatka, jest bardzo dorosłe.

- Słyszymy, ale nie słuchamy dziecka. Rodzice często zakładają, że jak dziecko się nie skarży, to nic się nie dzieje. Żyjemy w świecie samooszukiwania się, fałszowania rzeczywistości. Zakładamy, że dzieciństwo to jest ten najlepszy okres w życiu człowieka, skupiamy się, żeby dziecko miało dobre warunki rozwoju. Zapominamy, że dzieciństwo to nie jest tylko czas zdobywania wiedzy eksperckiej – mówi Lucyna Kicińska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.

Dodaje: - Czasem rodzice uważają, że problem depresji nie dotyczy ich dzieci, a pewne zachowania to próba zwrócenia na siebie uwagi. Zdarza mi się słyszeć rodzica: "ona się nie zabije, chce tylko zwrócić uwagę". Wtedy odpowiadam: "świetnie. Czy Pani daje tę uwagę dziecku?" Wtedy zapada cisza. Bo rodzic stawia dobrą diagnozę, że dziecko woła, ale nie słyszy, nie widzi, milczy. Zostawiamy te dzieci w samotności, a one sobie nie radzą z problemem. Będą umordowane przeżywaniem swoich problemów w samotności.

Dziecko jako produkt podstawy programowej
- Jeśli spojrzymy, dlaczego dzieci podejmują próby samobójcze, to mamy dwa czynniki: doświadczenie przemocy rówieśniczej, które pięciokrotnie podnosi ryzyko podjęcia próby samobójczej i zaniedbanie emocjonalne, które jeszcze bardziej koreluje - podnosi to ryzyko 7-8 razy - mówi Lucyna Kicińska.

Eksperci podkreślali, by mówiąc o profilaktyce zdrowia psychicznego dzieci, nie adresować działań tylko bezpośrednio do dzieci, ale też do rodziców i grona pedagogicznego. Do tych wszystkich, którzy mogą wzmacniać w dzieciach ten potencjał i rozpoznawać, że coś z dzieckiem zaczyna się dziać.

Tymczasem edukacyjna rola szkoły ogranicza się do realizacji podstawy programowej, gdzie widzi się dziecko jako produkt, który ma się naładować pewną wiedzą, którą można potem rozwiązać w testach, w egzaminach do wyższego poziomu edukacji.

- Szkoła nie przygotowuje, jak rozwiązywać sytuacje konfliktowe, trudne, jak radzić sobie z sytuacją wykluczenia. Niech współczesna szkoła przestanie wreszcie realizować na siłę podstawę programową, bo z niej nie zbuduje się zdrowego, aktywnego i optymistycznego społeczeństwa przyszłości. Kto rozwiązuje dzisiaj całki i pierwiastki w pracy zawodowej? Mnie dzisiaj to nie jest do niczego potrzebne - mówi prof. Heitzman.

Proponuje: - Uczmy dzieci tego, co jest najbardziej potrzebne: rozwiązywania sytuacji konfliktowych, problemów, komunikacji między sobą. Jeżeli dzieci opuszczą szkołę potrafiąc między sobą się porozumiewać, to przyszłe pokolenia będą łatwiej się komunikowały na każdym etapie swojego rozwoju społecznego, politycznego, kulturowego.

Pozostali eksperci są zgodni: - Próbujmy wpierać uczniów nie w rozwiązywaniu kolejnych testów, ale rozwijaniu umiejętności komunikacji, asertywności, umiejętności rozwiązywania konfliktów, empatii, mówienia o swoich potrzebach, uczuciach. Jak radzić sobie ze stresem, jak mówić o uczuciach, by nie być wyśmiewanym, jak szukać strategii realizowania swoich potrzeb wspierających, a nie destrukcyjnych. Jeśli nabędą te umiejętności, to przełoży się to na naukę i umiejętność wybierania, co jest dla nich ważne - mówi Agnieszka Górecka z Fundacji Edukacji Społecznej.

"Mnie to nie dotyczy"
- Program w szkole przypomina przygotowania do wygrania programu „Jeden z dziesięciu”. Rodzaj wiedzy, który nikomu w takim szerokim zakresie w życiu się nie przyda - ocenia Lucyna Kicińska. - To jest na poziomie wiedzy eksperckiej. To przeciąża dzieci i rodziców. Dzieciństwo i okres dorastania to okres kształtowania naszej tożsamości. Uczenia się relacji interpersonalnych. Kiedy pozostawiamy dzieci w samotności, nie można wychować dorosłego, który będzie wiedział, w jaki sposób radzić sobie w sytuacjach stresowych, jak się komunikować, żeby wiedział, że może mówić o swoich problemach.

- Dziecko nie posiada wtedy umiejętności komunikacyjnych. Pracowałam w telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży i wiem, jak dzieciom było trudno mówić o tym, co przeżywają. Nie dlatego, że się tego wstydziły, tylko dlatego, że nie potrafiły same w sobie tego odnaleźć. Wiedziały, że coś się dzieje, ale nie wiedziały, że to jest smutek, złość, z czym jest to związane, bo nie potrafiły eksplorować swoich emocji. Bo nie zostały tego nauczone w domu i nie było na to miejsca w szkole - opowiada ekspertka.

Według statystyk policyjnych, w całym kraju w 2018 roku było 97 przypadków prób samobójczych. Na 6 mln dzieci w Polsce. Może się wydawać, że to mało. Takie przeliczenie powoduje, że myślimy: "nas to nie będzie dotyczyć". Jednak patrząc na dane z badania wykonanego na reprezentatywnej próbie dzieci i nastolatków, które odpowiadały na pytanie, czy podjęły kiedyś w życiu próbę samobójczą, 7 procent z nich przyznało, że tak. To jest ok. 250 tys. dzieci. Prawdopodobieństwo, że może to dotyczyć mojego dziecka rośnie.

Chociaż jak mówią eksperci, nawet w sytuacjach, które wskazują na nastoletnią depresję lub ryzyko targnięcia się na życie, rodzice wypierają problem z głowy: "Moje dziecko? Niemożliwe" - mówią.

Rodzice! Schowajcie swój wstyd i lęk
- Zdarzają się sytuacje, gdy rodzic zaprzecza samej diagnozie, lokuje odpowiedzialność za funkcjonowanie dziecka w okresie dorastania za ogólne trudności wieku dorastania, obwinia współmałżonka. Uważa, że zapewnia dziecku wszystko, czego ono potrzebuje, a nie zauważając problemów. Zdarzają się też reakcje paniczne - wskazuje dr Tomasz Srebnicki.

Depresja to nadal temat tabu. Jak przyznaje Agnieszka Górecka, tematyka nastoletniej depresji spotyka się z zainteresowaniem w szkołach z uwagi na brak umiejętności poradzenia sobie z problemem. Jednak widzi też, że w szkołach, w które walczą w rankingach, jeśli jest uczeń z depresją lub miał próbę samobójczą, nie jest wygodny: - Bo zaniża wyniki. Najlepiej gdyby odszedł z tej szkoły.

- Spotykam się też z takimi reakcjami rodziców dzieci po próbie samobójczej: "ale ona przecież przeżyła". Szkoła też nie widzi wtedy potrzeby zajęcia się takim dzieckiem. Bo próba była nieudana - dodaje Lucyna Kicińska.

Eksperci apelują do rodziców: schowajcie swój wstyd, lęk i szukajcie pomocy zanim będzie za późno.

Hasło tegorocznej kampanii to "Znikające dzieci. Stop samobójstwom w Nastoletniej Depresji". Akcja obejmuje aktywności skierowane do nastolatków, rodziców i nauczycieli: bezpłatne konsultacje ze specjalistami, wykłady ekspertów, czaty z lekarzem psychiatrą, szkolenia dla nauczycieli, konsultacje telefoniczne.

Więcej: https://forumprzeciwdepresji.pl/

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum