NFZ obniża wycenę testów na COVID-19. Diagności alarmują: to wszystko po cichu, w okresie świątecznym
Wokół nowych wycen świadczeń dotyczących testów w kierunki Sars-CoV-2, które 23 grudnia w swoim zarządzeniu opublikował prezes NFZ rozpętała się burza. W niektórych przypadkach obniżka wynosi ponad 50 proc. (np. z 280 do 113 zł). Diagności alarmują: i to wszystko po cichu, w okresie świątecznym, dzień przed Wigilią, praktycznie bez okresu przejściowego i bez słowa argumentacji ze strony AOTMiT.

- Od 1 stycznia zgodnie z zarządzeniem prezesa NFZ zmieniają się wyceny testów – wszystko generalnie o ponad 50 proc. w dół
- W ślad za rozporządzeniem nie zostały opublikowane żadne analizy, które były podstawą do takiej decyzji
- Diagności alarmują: Przy cenie 113 zł za szybki test w systemie zamkniętym świadczeniodawcy będą musieli do nich dopłacać
- Matylda Kłudkowska, diagnosta laboratoryjny, dr n. med., specjalista mikrobiologii medycznej, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych napisała ironicznie na TT: „Już dziś ogłaszam sukces walki z falą #OmicronVariant, bo nikt nie będzie dopłacał do badań! Po prostu nie będziemy ich robić”
Polska nigdy nie należała do krajów, w których liczba wykonywanych testów na Sars-CoV-2 była imponująca. Kiedy na przykład w świąteczną sobotę we Francji wykonano prawie milion testów (wykryto ponad 100 tys. zakażeń - ok. 10 proc. testujących było zakażonych), w Polsce wykonano ich nieco ponad 38 tys. i wykryto niewiele ponad 6 tys. zakażeń (blisko 16 proc. testowanych było zakażonych).
Wydaje się, że tak drastyczne obniżenie wycen procedur testowania, jeszcze zmniejszy ich liczbę, a nawet spowoduje, że wiele laboratoriów nastawionych na ich wykonywanie po prostu się zamknie.
Skąd takie wyceny?
Poprosiliśmy o komentarz do zmian w wycenie procedur testowania prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych Alinę Niewiadomską. Jak nam przekazała, KIDL wystąpiła o szczegółowe informacje do AOTMiT, na jakiej podstawie ta wycena była tworzona i kto w tym procesie uczestniczył.
- Testy PCR wykonujemy w systemie zamkniętym (tzw. szybkie), i w systemie otwartym. Różnica jest taka, że testy w systemach zamkniętych są zdecydowanie droższe. Chodzi w nich przede wszystkim o czas. W kwocie, którą proponuje NFZ, nie jest możliwe wykonanie takiego testu – mówi prezes KIDL.
Wyjaśnia, że szybkie testy wprowadzono po to, żeby zakażony pacjent szybciej trafił na oddział szpitalny. Trwają one od 40 minut do 3 godzin.
Procedury testów w systemie otwartym trwają dłużej. Stosuje się w nich też tańsze odczynniki.
Alina Niewiadomska dodaje: Nie wiemy czy nowe wyceny zostały oparte o rodzaje testów wykonywanych w laboratoriach – o te w systemie zamkniętym i otwartym. Obawiam się, że przy ustalaniu nowych wycen nie zostało to uwzględnione.
Jak wyjaśnia, różnica w proponowanej wycenie wynosi ponad 50 proc. O ile początkowo pierwsze wyceny były szacowane na kwotę ponad 400 złotych, i zostały ustalone wówczas na wyrost, bo nawet w Niemczech były one tańsze, to obecna kwota 280 złotych wydawała się konsensusem.
- Przy cenie 113 złotych dla szybkich testów, w żaden sposób laboratoria nie będą w stanie racjonalnie funkcjonować. Prawdopodobnie będą likwidowane. Oczywiście jeśli szpital wykonuje badania, to wiadomo, że nie wszystkie się bilansują. Wykonujemy te droższe na konto innych, po to, aby je zrobić, bo są niezbędne. Prawdopodobnie na potrzeby własnej placówki, szpitale utrzymają w części szybkie testy, aby móc prawidłowo kierować pacjentów na oddziały. Będą dokładać do nich finansowo, kosztem innych - mówi Niewiadomska.
Dodaje: Na pewno jednak nie będą prowadzić punktów wymazowych, jeżeli pracują testami szybkimi. W tym przypadku ich cena się z kosztami nie zepnie się na pewno.
Wyceny zmniejszone o ponad 50 proc.
Sama procedura wykonania szybkiego testu PCR (bez kosztu odczynników) zostanie zmniejszona od 1 stycznia ze 140 złotych do 66. To o ponad 50 proc. mniej. Różnica wynosi 74 zł. Zresztą prawie we wszystkich przypadkach, czy to testów szybkich PCR, czy wykonywanych w systemie otwartym (wynik powyżej 24 godzin) czy testów antygenowych, według zarządzenia NFZ wycena zostaje pomniejszona, o ponad 50 proc.
Prezes KIDL dodaje, że żadne z laboratoriów z którymi rozmawiała, nie brało udziało w taryfikacji.
- Jestem ciekawa kto w ogóle brał udział w tym procesie. Na jakiej podstawie AOTMiT ustalił te wyceny? To dzisiaj jest zagadką. Prezes NFZ na każde pytanie odpowiada, że za taryfikację odpowiada AOTMi,T a ten milczy – mówi Niewiadomska.
Obniżki nie dotkną diagnostów?
Czy obniżki wycen świadczeń związanych z testami dotkną diagnostów laboratoryjnych? Bezpośrednio z pewnością nie. To inna sytuacja niż na przykład w zawodzie fizjoterapeuty, gdzie jego wykonywanie zazwyczaj wiąże się z indywidualną praktyką. Fizjoterapeuci podpisują bezpośrednią umowę na świadczenia i ponoszą bezpośrednio konsekwencje wyceny świadczeń.
W przypadku diagnostów nie ma indywidualnej praktyki. Wykonując swój zawód pracują w laboratoriach i pensję otrzymają. Problem natomiast dotyczy świadczeniodawców, którzy mają laboratoria.
- Jestem zdziwiona sytuacją, że kwestia nowych wycen testów kręci się wokół samorządu diagnostów, którzy na to nie mają praktycznie żadnego wpływu. Trzeba raczej zapytać świadczeniodawców, którzy podpisują umowy z NFZ czy sobie z tym poradzą. Na razie nie słyszę, aby głośno wypowiadali się w tej sprawie. Teraz cały „szum medialny” dotyka diagnostów, którzy niewiele w tej sprawie mają do powiedzenia – mówi prezes KIDL.
Rzeczywiście wyceny świadczeń w sposób bezpośredni nie dotkną diagnostów. Jednak jako jedno z ogniw całego sytemu nie pozostaną na nich bez wpływu.
Najważniejsze jest jednak to jak zmiany wycen testów wpłyną na ilość przeprowadzanych testów i dostępnych laboratoriów wykonujących badania.
Bez okresu przejściowego, niemal z dnia na dzień
W sprawie tej zastanawiający jest czas ogłoszenia zmian. Diagności wskazują, że zrobiono to właściwie bez żadnego okresu przejściowego, chwilę przed Świętami Bożego Narodzenia.
Na TT komentując zmiany Matylda Kłudkowska, diagnosta laboratoryjny, dr n. med., specjalista mikrobiologii medycznej, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych napisała: „Świetna wiadomość!!! Koszt samych odczynników w moim laboratorium to 155 zł za jedno badanie. Rozumiem, że przyjdą je robić dobre elfy za darmo, bo kosztów pracy, utylizacji materiału zakaźnego i sprzętu zużywalnego nie uwzględniono. Czyli stłuczemy termometr, żeby nie było temperatury?”
Kłudkowska ogłosiła też ironicznie koniec pandemii: „Już dziś ogłaszam sukces walki z falą #OmicronVariant, bo nikt nie będzie dopłacał do badań! Po prostu nie będziemy ich robić”.
Czytaj: Nowe wyceny testów w kierunku COVID19. NFZ podaje stawki
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (1)