Małopolska: na rehabilitację czeka się zbyt długo
Nowi pacjenci wymagający rehabilitacji nie mają już w tym roku na nią szans, nawet w przypadkach określanych przez specjalistów jako "pilne". Wszystkie placówki w Małopolsce wydały pieniądze na ten cel z NFZ.

Ortopedzi są zgodni co do jednego, po zdjęciu gipsu pacjent musi rozpocząć rehabilitację natychmiast.
Potwierdzają to fakty. 39-letni mieszkaniec Oświęcimia dwa lata temu złamał łokieć. Spóźniona rehabilitacja kosztowała już ZUS i NFZ... 120 tys. zł. Gdyby podjęto ją od razu, byłaby kilka razy tańsza i krótsza.
Z każdym rokiem dostępność do rehabilitacji w niektórych placówkach się pogarsza. Szpital Wojskowy w Krakowie pacjentów po złamaniu ręki przyjmie na rehabilitację w marcu. Nie jest lepiej w wypadku urazu kręgosłupa. W krakowskim Szpitalu im. J. Dietla rehabilitacja jest możliwa najwcześniej we wrześniu. A w przychodni specjalistycznej "Klinika Krakowska" na masaże kręgosłupa w przyszłym roku nie ma już ani jednego wolnego miejsca - podaje Dziennik Polski.
To samo dotyczy osób po zawale. W Małopolsce tylko 12 proc. spośród nich ma możliwość wyjazdu do sanatorium lub rozpoczęcia rehabilitacji ambulatoryjnej po wyjściu ze szpitala. Większość z nich na termin musi czekać wiele miesięcy. To oznacza wzrost zagrożenia kolejnym zawałem.
Jest jednak też dobra wiadomość. Jak informuje małopolski OW NFZ, w piątek negocjatorzy funduszu doszli do porozumienia ze wszystkimi sanatoriami i placówkami rehabilitacyjnymi, które leczą ubezpieczonych. Oznacza to, że otrzymają one pieniądze także w roku przyszłym.
Więcej: www.dziennikpolski24.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)