MZ: zmarła w Łańcucie 27-latka była zakażona koronawirusem. Bezpośrednią przyczyną zgonu - sepsa
Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią przyczyna śmierci zakażonej koronawirusem 27-latki była sepsa - powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Te słowa potwierdził już szpital w Łańcucie, gdzie kobieta zmarła. Wcześniej - o godz. 11.29 - kobieta została zakwalifikowana przez resort jako szósta ofiara koronawirusa w Polsce.

O szóstej ofierze koronawirusa pierwsze poinformowało Ministerstwo Zdrowia w piątek (20 marca) o godzinie 11.29 na Twitterze.
Jednak po godzinie 13. rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział:
- Została włączona do tych sześciu osób w informacji przesłanej do dziennikarzy, ponieważ była osobą zakażoną koronawirusem, ale jak poinformowali nas medycy ze szpitala w Łańcucie, bezpośrednią przyczyną śmierci nie był jednak Covid, ale sepsa.
Rzecznik dodał, że "nie powinniśmy wliczać tej zmarłej kobiety do osób, które poniosły śmierć z uwagi na fakt zarażenia koronawirusem". - Na pewno koronawirus nie był bez znaczenia - sprecyzował rzecznik MZ.
Centrum Medyczne w Łańcucie po godzinie 14. opublikowało na swojej stronie internetowej krótki komunikat dotyczący śmierci 27-letniej kobiety zarażonej koronawirusem.
"27-letnia pacjentka przeniesiona ze Szpitala w Nisku w 7. dobie po porodzie rozwiązanym cięciem cesarskim z niewydolnością oddechową w przebiegu koronawirusowego zapalenia płuc" - czytamy.
Jak informuje szpital, chora wymagała intubacji i leczenia oddechem zastępczym.
"W 13, dobie rozpoznano stan septyczny wymagający zabiegu operacyjnego usunięcia ogniska zakażenia. 12 godzin po zabiegu zatrzymanie krążenia, z powodu nieefektywnej resuscytacji krążeniowej, pacjentka uznana za zmarłą" - brzmi komunikat.
Andrusiewicz zapytany o ostateczną liczbę ofiar koronawirusa poinformował, że być może spadnie ona do czterech osób. - U jednego pacjenta jest podejrzenie, że koronawirus nie był przyczyną śmierci. Nie zmarł z powodu zatrzymania oddechu, ale wstał i najprawdopodobniej zemdlał w drodze ze swojego łóżka do innej sali. Najprawdopodobniej był to zawał - zaznaczył.
O 27-latce na razie wiadomo niewiele. Kilka szczegółów zdradzili dziennikarze lokalnego serwisu stalowemiasto.pl.
"Zakażona koronawirusem 27- letnia kobieta, która rodziła w Nisku i przebywała wcześniej w tamtejszym szpitalu, zmarła dziś rano po walce z chorobą. Po wykryciu u niej wirusa przewieziono ją do Łańcuta. Na co dzień była mieszkanką Gminy Janów Lubelski" - czytamy.
Serwis podaje, że "prawdopodobnie zaraziła się od matki, która leży w szpitalu w Lublinie, a która pracuje w sądzie w Janowie Lubelskim". Czytamy, że "brat zmarłej jest zawodowym kierowcą", który jeździ na trasie Polska-Włochy, ale "sam nie zachorował".
Pierwszą ofiara koronawirusa w Podkarpackiem był 67- letni mężczyzna z powiatu leżajskiego.
Aktualnie w województwie pod nadzorem pozostaje 5019 osób, a 4472 są poddane kwarantannie. Hospitalizowanych jest 48 osób. Od początku wdrożenia badań w kierunku koronawirusa w laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej wykonano 827 testów.
Polska Agencja Prasowa o godzinie 11.52 podała, że łańcucka lecznica opublikuje specjalny komunikat w sprawie śmierci 27-latki. Chodzi o spółkę centrum Medyczne w Łańcucie.
Na razie szpital podał szczegóły śmierci 67-latka - pierwszej ofiary koronawirusa na Podkarpaciu. "Chory zakażony SARS-CoV2, od 10 marca był leczony początkowo w Oddziale Chorób Wewnętrznych w Leżajsku, a następnie z powodu niewydolności oddechowej z koniecznością prowadzenia oddechu zastępczego w Oddziale Intensywnej Terapii tamtejszego szpitala" - czytamy w informacji z poniedziałku (16 marca).
Szpital informował, że po w krótkim czasie po przyjęciu do tutejszego oddziału nastąpił zgon pacjenta w następstwie zatrzymania krążenia z brakiem skuteczności podjętych prób resuscytacji.
- Nie znam jeszcze tego przypadku, ale z informacji jakie do mnie docierają wynika, że pacjentka miała choroby współistniejące - mówi prof. Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
Profesor przekonuje, że - tak jak wcześniej wskazywano - zdecydowana większość chorych będzie miała przebieg choroby wywołanej koronawirusem dosyć łagodny, zbliżony do przeziębienia.
- Dla osób młodych, nieobciążonych innymi chorobami, wirus nie powinien stanowić zagrożenia. Ludzie mogą mieć pewne genetyczne błędy, pewne niedobory odporności i ci mogą zginąć, ale giną też w wyniku grypy . Wszystko się może zdarzyć, ale to są incydenty. Generalnie młodzi ludzie w takim wieku jak pacjentka z Łańcuta nie umierają z powodu koronawirusa - zaznacza profesor.
W podobnym tonie wypowiada się dr Paweł Grzesiowski ze Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń.
- Światowe dane wskazują jednoznacznie, że do tej pory nie odnotowano przypadku śmierci dziecka do 10 r.ż. z tego powodu, a współczynnik zgonów u osób w wieku lat 30 wynosi 0,1 proc. Musimy pamiętać, że jeden przypadek nie zmienia statystyk z całego świata na podstawie 220 tys. przypadków. Skoro wiadomo, że ryzyko śmiertelności osoby poniżej 30 roku życia wynosi 1 przypadek na tysiąc, to oznacza, że na całym świecie takich przypadków było ok. 200 - podkreśla dr Grzesiowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)