Prof. Janusz Klatka, kierownik Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, wyjaśnia w Dzienniku Wschodnim, że implant jest całkowicie schowany pod skórą. Praktycznie eliminuje to możliwość wystąpienia powikłań, których niewielkie ryzyko istniało w przypadku rozwiązań starszego typu.

Operacja przeprowadzona we wtorek (10 grudnia) trwała około 40 minut, przeprowadził ją Marek Zadrożniak.

Urządzenie zostało zamocowane w kości za uchem. Na zewnątrz pozostaje tylko niewielki procesor dźwięku, czyli urządzenie, które rejestruje wszystkie odgłosy otoczenia. Nie trzeba go regulować ręcznie, w zależności od poziomu dźwięków w otoczeniu dostraja się samoczynnie.

Do operacji mogą być kwalifikowani pacjenci mający problemy z przewodnictwem powietrznym. Chodzi o nieprawidłowości w obrębie kanału słuchowego, czy ucha zewnętrznego. Ten nowoczesny system pomoże także osobom starszym, którym nie wystarczy już zwykły aparat słuchowy.

Więcej: www.dziennikwschodni.pl

• IMPLANTY SŁUCHOWE