Leczenie nowotworów kosztuje coraz więcej
Zwiększająca się wykrywalność chorób nowotworowych i długość życia wpływają na wzrastające koszty leczenia.

W 2000 roku na raka zachorowało ok. 100 tys. ludzi, w 2010 roku było ich już 160 tys. (szacunek Polskiej Unii Onkologii). Choroby są też częściej wykrywane, bo poprawia się diagnostyka. W konsekwencji lawinowo rosną wydatki związane z onkologią. Co roku wydajemy z budżetu państwa 260 mln zł na profilaktykę, kształcenie lekarzy i pielęgniarek, oraz nowy sprzęt. Rosną też wydatki na leczenie.
Jak wyliczył wiceminister zdrowia Marek Twardowski w 2007 roku chemioterapie, w tym te najnowocześniejsze, kosztowały Narodowy Fundusz Zdrowia 321 mln zł. W zeszłym roku było to już 1,1 miliarda.
W Austrii czy Czechach pacjenci mają dostęp do wszystkich leków, które im przepisze lekarz. W Polsce zgodę na najnowocześniejsze i najdroższe leczenie wydaje konsultant krajowy, a potem NFZ. W Austrii, jak twierdzi, prof. Manuela Schmidinger z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu, chory otrzymuje lek w ciągu maksimum sześciu godzin. Jednak ma to swoją cenę, tam podatki oscylują w granicy 50 proc..
Największe kontrowersje budzą te drogie farmaceutyki, które statystycznie przedłużają życie zaledwie o kilka miesięcy. Lekarze podkreślają, że pacjenci powinni mieć do nich dostęp, bo statystyka jest myląca.
– Jedna z bliskich mi osób dostała lek przedłużający życie statystycznie o kilka miesięcy, a żyła trzy lata prowadząc normalne życie rodzinne, zawodowe i społeczne – podkreślał dr Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologii.
Prof. Piotr Wysocki z Centrum Onkologii w Poznaniu zauważa, że należy bardzo ściśle określić kryteria podawania drogich leków, by trafiały one do tych pacjentów, którzy mogą z nich odnieść korzyść.
Więcej: www.rp.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)