Kraków-Prokocim: dwulatka po przeszczepie serca za dwa miesiące opuści szpital
Lekarze opowiedzieli o dramatycznej i pełnej szczęśliwych zbiegów okoliczności walce o życie 2-letniej Zuzi, która 3 listopada przeszła operację przeszczepienia serca. Dobrze czuje się też prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala w Krakowie-Prokocimiu, który tuż przd operacją dziewczynki doznał zawału serca.

Operacja u Zuzi była jednocześnie pierwszą transplantacja serca przeprowadzoną w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu.
– Teraz Zuzia znajduje się w dobrym stanie. Jeżeli nie będzie komplikacji, w dwa miesiące po operacji może opuścić szpital – powiedział podczas konferencji prasowej prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej szpitala w Prokocimiu.
Cierpiąca na ciężką niewydolność serca Zuzia od wielu miesięcy oczekiwała na dawcę. Przez ten czas żyła dzięki wspomaganiu sztucznej komory serca, która została jej wszczepiona w grudniu 2009 r. Ze względu na wiek pacjentki oraz jej stan (obecność sztucznej komory), dokonana 3 listopada operacja jest oceniana jako bezprecedensowa. Była to jednocześnie pierwsza operacja przeszczepu serca dokonana w USD w Krakowie.
Transplantacji serca dokonali lekarze z Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej szpitala w Prokocimiu przy współpracy ze specjalistami ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu oraz z Krakowskiej Kliniki Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii Instytutu Kardiologii Collegium Medicum UJ w Szpitalu im. Jana Pawła II.
– Niewątpliwie przeszczep serca to wydarzenie epokowe w historii każdego szpitala. Tak jest i w przypadku naszego. Dodatkowo była to pierwsza w Polsce operacja u tak małego dziecka, i pierwsza przy tak długim korzystaniu ze sztucznej komory serca – podkreślił doc. Maciej Kowalczyk, dyrektor szpitala.
Jak poinformował prof. Janusz Skalski, Zuzia od marca 2009 r. jest pacjentką szpitala w Prokocimiu ze względu na patologię mięśnia sercowego. Przeszła wtedy operację, ale pogłębiająca się wada doprowadziła do tego, że jej życie było zagrożone.
– W grudniu 2009 roku nie widzieliśmy szans, by przywrócić jej własne krążenie, podczas świąt zapadła decyzja, by sprowadzić z Berlina sztuczną komorę. I udało się, mimo że jest to okres, kiedy się nie pracuje – przekazał prof. Skalski.
Podkreślił dobrą wolę i współpracę wielu ludzi, którzy walczyli o życie Zuzi. Dzięki temu Zuzia przez 10 miesięcy oczekiwała na dawcę, będąc podłączona do sztucznej komory. Kiedy lekarze rozważali już możliwość przeszczepu serca w klinice w Wiedniu, pojawił się dawca.
Organ znajdował się w drugiej części Polski, operację planowano w nocy z 2 na 3 listopada, ale była mgła i samolot wojskowy nie mógł lecieć. Na drugi dzień rano przywiezione samolotem serce transportowali policjanci, którym zepsuły się dwa radiowozy, w dodatku musieli jechać autostradą pod prąd. Zuzia nie mogła być transportowana do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Okazało się, że operację można przeprowadzić w szpitalu w Prokocimiu, bo jest do tego przygotowany. Tuż przed operacją prof. Skalski doznał zawału serca.
Podczas konferencji w krakowskiej lecznicy Joanna Pietrzyk, przedstawicielka Fundacji Radia ZET przekazała na ręce prof. Skalskiego 600 tys. zł, zebranych w czasie walki o pomoc dla Zuzi, a teraz przeznaczonych na nowoczesny aparat do wykonywania echa serca (echokardiograf) .
ZOBACZ KOMENTARZE (0)