Prezes KRDL Alina Niewiadomska wyjaśnia dlaczego izba diagnostów laboratoryjnych poparła i zgadza się ze stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej, Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych oraz Krajowej Izby Fizjoterapeutów, które były przeciwne wprowadzeniu nowych przepisów umożliwiających medykom spoza Unii podejmowanie pracy w ochronie zdrowia bez nostryfikacji dyplomu.

- Zmiany, które zostały wprowadzone nie dotyczyły bezpośrednio diagnostów laboratoryjnych. Solidaryzujemy się jednak z lekarzami i pielęgniarkami, dlatego wraz z nimi ostrzegamy przed niebezpieczeństwami związanymi z nadmiernym otwarciem zawodów, które wymagają specjalistycznych kwalifikacji - mówi prezes Niewiadomska.

- Konieczne jest pilnowanie standardów i jakości kształcenia w zawodach medycznych. Dlatego od wielu lat walczymy o uchwalenie ustawy o medycynie laboratoryjnej, która ma zastąpić nieco już archaiczną i krzywdzącą diagnostów laboratoryjnych ustawę o diagnostyce laboratoryjnej. Zgodnie z założeniami diagnostą laboratoryjnym będzie mogła zostać wyłącznie osoba posiadająca wyższe wykształcenie medyczne tj. absolwent 5-letnich studiów na kierunku analityka medyczna/medycyna laboratoryjna.

Aktualnie tak niestety nie jest, a dostęp do Naszego zawodu otwarty jest dla kierunków niemedycznych, co należy uznać za sytuację niedopuszczalną. Trudno zrozumieć, że ktoś decydujący się studiować chemię, chce tak naprawdę pracować w szpitalnym medycznym laboratorium diagnostycznym i badać materiał pobrany od pacjentów. Nie po to się wybiera chemię.

Niestety aktualne przepisy umożliwiają wpis takim osobom na listę diagnostów laboratoryjnych, tylko po odbyciu studiów podyplomowych, co nie ma miejsca w żadnym innym zawodzie. Nie tylko medycznym. Proszę sobie wyobrazić adwokata po studiach z zakresu filologii angielskiej albo lekarza po biotechnologii, którzy uzyskują uprawnienia po weekendowych kursach organizowanych w ramach tzw. podyplomówek.

 Podobna sytuacja będzie miała miejsce w przypadku osób dopuszczonych do wykonywania zawodów medycznych po bliżej nieokreślonych uczelniach i bez faktycznej weryfikacji ich umiejętności. Nastąpi deprecjacja zawodów medycznych oraz ucierpią polscy pacjenci.