Gdańsk: obsługa kolei nie użyła defibrylatora; nie potrafią?
W poniedziałek (7 września) w pociągu TLK "Karpaty" zmarła pasażerka. Jak mówił świadek zdarzenia pracownicy kolei i SOK-iści sprawdzili tylko tętno, po czym czekali na przyjazd karetki.

Do zdarzenia doszło na dworcu w Gdańsku. Na miejscu po 10 minutach pojawiła się karetka, a przybyli ratownicy podjęli reanimację. Niestety, bez powodzenia.
Jak relacjonuje Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku, której ambulans przyjechał na miejsce zdarzenia, kobieta była nieprzytomna i nikt nie udzielał jej pomocy. Ratownicy natychmiast podjęli reanimację.
Dlaczego konduktorzy nie podjęli akcji reanimacyjnej? Dlaczego nikt nie skorzystał z defibrylatora, znajdującego się w hali dworca, ok. 200 m od peronu, na którym stał pociąg? - stawia pytania Gazeta Wyborcza.
Jak przekonuje Beata Czemerajda z PKP Intercity, pracownicy kolei przechodzą szkolenia. Ponad 1700 pracowników personelu pokładowego szkoli się regularnie z zakresu pierwszej pomocy w sytuacjach najczęściej występujących w pociągach...
Więcej: www.gazeta.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)