Eksperci: można ograniczyć skutki udarów - liczy się czas i dostępność terapii
Większość skutków udaru można ograniczyć, jeżeli chory wcześnie trafi do szpitala, a następnie podejmie rehabilitację - mówili eksperci podczas czwartkowej (22 września) konferencji "Życie po udarze bez niepełnosprawności".

Najistotniejsze jest rozpoczęcie leczenia bezpośrednio po udarze, ponieważ największą skuteczność dają interwencje podejmowane do 4,5 godziny po zdarzeniu. Tymczasem zaledwie 10 proc. pacjentów trafia do lekarza w tym czasie. W pozostałych 90 proc. przypadków dzieje się to zbyt późno.
W pierwszym miesiącu po udarze życie traci 40 proc. chorych, po roku - 60 proc. Spośród osób, które przeżyły aż 70 proc. zostaje inwalidami i cierpi z powodu niepełnosprawności: niesprawności ruchowej, zaburzeń czucia, mowy, widzenia i amnezji.
Udaru mózgu doznaje w Polsce rocznie około 75 tys. osób.
Najbardziej dokuczliwym problemem osób po udarze jest spastyczność - utrzymujące się napięcie mięśni. Trwały, bolesny skurcz uniemożliwia chorym codzienną aktywność. Mają trudności przy ubieraniu się, myciu i jedzeniu. Spastyczność sprzyja powstawaniu przykurczów, deformacji stawowych, odleżyn oraz infekcji.
Od kilku lat istnieje intercyscyplinarna grupa ekspertów ds. spastyczności. Przygotowała ona specjalny program adresowany do około 2 tys. osób po udarze, które wymagają terapii. Program czeka na opinię Ministerstwa Zdrowia.
Zdaniem prof. Jarosława Sławka, który uczestniczy w pracach zespołu, wprowadzenie programu ułatwiłoby życie tysięcy chorych. Chodzi o wstrzykiwanie toksyny butolinowej, ograniczającej ból i napięcie mięśni. Takie iniekcje są przeprowadzane raz na 3-4 miesiące.
Beata Ratajczyk-Bienert, która na konferencji reprezentowała Ministerstwo Zdrowia wyjaśniła, że opóźnienie we wprowadzeniu programu wynika z trudności formalnych. W programie znalazł się bowiem zapis, że lek stosowany w spastyczności - tj. toksyna botulinowa - musi być podawany łącznie z rehabilitacją, bo tylko wtedy jest skuteczny.
- Okazało się, że w ramach ustawy koszykowej nie można włączyć rehabilitacji do terapeutycznego programu zdrowotnego, dlatego zdecydowaliśmy się, że lek będzie dołączany do świadczenia rehabilitacyjnego - tłumaczyła Beata Ratajczyk-Bienert.
Według niej, toksyna botulinowa stanie się dostępna dla chorych po udarze (obecnie jest refundowana w spastyczności u np. dzieci z porażeniem mózgowym), gdy tylko nastąpi nowelizacja koszyka świadczeń rehabilitacyjnych. Jednak będzie to miało miejsce dopiero w 2012 r.
Z danych przedstawionych przez prof. Jarosława Sławka, kierującego Interdyscyplinarną Grupą ds. Spastyczności wynika, że powikłanie to występuje u 17-38 proc. chorych po udarze. W Polsce liczbę osób, u których ono występuje szacuje się na 8 do 18 tys., ale spastyczność ciężka, która wymaga wstrzykiwania toksyny botulinowej, dotyczy około 2 do 9 tys. pacjentów rocznie.
Jak wyjaśniał prof. Andrzej Bogucki z Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, przyczyną spastyczności jest nieustanna komunikacja nerwu z mięśniem, a toksyna botulinowa powoduje jej "chemiczne przecięcie". Mięsień ulega wówczas rozluźnieniu i chory może rozpocząć fizjoterapię. Efekt działania tego leku utrzymuje się średnio przez 3-4 miesiące i jest odwracalny.
- Jest to obecnie jedyna uznana na świecie farmakoterapia, którą stosuje się w tzw. pierwszej linii terapii spastyczności po udarze. Jej skuteczność została dowiedziona w badaniach klinicznych wysokiej jakości - podkreślił prof. Jarosław Sławek. Tłumaczył, że ma ona sens jedynie wtedy, gdy jest prowadzona z rehabilitacją.
Profesor podkreślał, że toksyna jest refundowana chorym ze spastycznością po udarze w większości krajów UE. W Polsce pacjenci muszą ją kupować na własny koszt, ale mało kogo na to stać. Cena terapii 3-, 4-miesięcznej wynosi od 800 do 1200 zł.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)