Diagności laboratoryjni niespiesznie zmierzają na szybką ścieżkę legislacyjną
Obietnica szybkiej ścieżki legislacyjnej dla ustawy o medycynie laboratoryjnej, którą złożyła wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, na diagnostach laboratoryjnych nie zrobiła wrażenia. Mówią, że zbyt często ich mamiono, żeby uwierzyli na słowo. - Ludzie mają dość obietnic - oceniła nastroje w środowisku diagnostów Alicja Dusza, rzecznik KIDL.

W grudniu Prezydium Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych odbyło dwa ważne spotkania: z wiceminister Szczurek-Żelazko i prezesem NFZ Adamem Niedzielskim. Wiceminister zapewniła, że ustawa o medycynie laboratoryjnej może liczyć na szybką ścieżkę legislacyjną, zaś prezes NFZ zapowiedział premiowanie lekarzy POZ, którzy zlecają badania laboratoryjne, gdyż jak stwierdził "są one jednym z najważniejszych elementów profilaktyki".
Obie kwestie mają kluczowe znaczenie nie tylko dla diagnostów, ale również - a może przede wszystkim - dla pacjentów. Ustawa ma uregulować podstawowe sprawy związane z wykonywaniem tego zawodu, z kolei zwiększenie liczby zlecanych badań będzie korzystne dla pacjentów i w perspektywie dla samych diagnostów.
Lekarz zlecił, niech zapłaci
Ostatnie doniesienia medialne nt. zlecania badań budziły niepokój. Wskazywano na przypadki, kiedy to szefowie placówek medycznych finansowanych przez NFZ proponowali lekarzom w zawieranych z nimi umowach, żeby z własnej kieszeni płacili za zlecone badania z zakresu diagnostyki laboratoryjnej. Chodzi o to, że w ramach kontraktu oferowano lekarzowi określoną kwotę, pomniejszoną o koszt badań. Ponieważ takich zdarzeń było coraz więcej, zareagowało Prezydium Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych. Przyjęło w tej sprawie stanowisko (nr 2/V/2019).
"Podpisywanie tego typu umów to de facto zmuszanie lekarza do dokonania wyboru pomiędzy możliwością zarobkowania i utrzymania własnej rodziny, a ratowaniem zdrowia i być może życia pacjenta. Lekarz, który wybierze dobro własnej rodziny, może nie zlecić badań i tym samym doprowadzić do tragicznych skutków dla pacjenta, albowiem aż 70% diagnoz lekarskich opiera się na wynikach badań z zakresu diagnostyki laboratoryjnej" - stwierdzono.
Zaapelowano jednocześnie do ustawodawcy "o wprowadzenie takich rozwiązań prawnych, które stanowczo wykluczałyby dopuszczalność zawierania opisanych powyżej umów oraz sankcjonowały tego typu praktyki".
Co na to NFZ? Jak nas poinformowano, "została przeprowadzona analiza prawna, która wykazała, że opisane zachowania mogą stanowić praktykę naruszającą zbiorowe prawa pacjentów ujęte w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta".
Zaznaczono, że "Rzecznik Praw Pacjenta - jako właściwy organ administracji rządowej - prowadzi postępowanie w sprawie stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjenta". Fundusz zaznaczył, że "NFZ w toku prowadzonego postępowania będzie podejmował współpracę z Rzecznikiem Praw Pacjenta, zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa".
A co z zachętami dla lekarzy POZ, o których wspominał prezes Adam Niedzielski, zapewniając, że "lekarze, którzy będą zlecać badania profilaktyczne mogą liczyć na premie"? Odpowiedź była krótka: "W Departamencie Świadczeń Opieki Zdrowotnej Centrali NFZ nie są jeszcze znane szczegóły dotyczące tych zachęt dla lekarzy POZ".
Niezwłocznie po wpisaniu do wykazu prac rządu
W resorcie zdrowia też pytaliśmy o konkrety. Np. o to, jaki termin skierowania na szybką ścieżkę legislacyjną ustawy o medycynie laboratoryjnej (orientacyjnie) wchodziłby w grę?
"Z uwagi na zasadę dyskontynuacji prac legislacyjnych projekt ustawy o medycynie laboratoryjnej wymaga ponownego przedłożenia wniosku o wpis do wykazu prac Rady Ministrów, co jest warunkiem wszczęcia rządowego procesu legislacyjnego. Projekt ten jest priorytetem Ministerstwa Zdrowia. Zakładamy, że niezwłocznie po wpisaniu projektu do wykazu prac rządu zostanie przekazany do uzgodnień i konsultacji publicznych" - odpowiedziało Biuro Komunikacji MZ.
Jeśli chodzi o kwestie merytoryczne związane z dostępem do zawodu diagnosty laboratoryjnego, to w ustawie znajdzie się konkretny zapis: "Dostęp do zawodu będą mieli absolwenci jednolitych studiów magisterskich kierunku analityka medyczna, a absolwenci innych kierunków studiów przydatnych do wykonywania czynności diagnostyki laboratoryjnej będą uprawnieni do wykonywania określonych czynności diagnostyki laboratoryjnej".
Warto przypomnieć, że od lat toczył się spór o to, jakie studia dają najlepsze przygotowanie do podjęcia pracy w charakterze diagnosty laboratoryjnego, kto może wykonywać ten zawód. Proponowany zapis wyklucza z zawodu osoby z wykształceniem niemedycznym (biolodzy, mikrobiolodzy, biotechnolodzy, lekarze weterynarii etc.).
Czytaj: Diagności lepsi i gorsi, czyli kto powinien pracować w laboratorium
Pytaliśmy też w resorcie zdrowia o to, jak będzie wyglądał nadzór nad laboratoriami i czy kontrolerzy/wizytatorzy będą mieli uprawnianie do zamykania laboratoriów, jeśli przemawiają za tym wyniki kontroli. Teraz nie ma odpowiednich narzędzi prawnych, by wstrzymać wykonywanie badań laboratoryjnych. Co prawda regulacje prawne narzucają laboratoriom obowiązek prowadzenia skrupulatnej kontroli jakości badań, ale brakuje rozwiązania dotyczącego tego, co robić, gdy jakość badań wciąż nie jest zadowalająca.
Jeszcze niewiele konkretów
Odpowiedź była lakoniczna: "Projektowane przepisy dotyczą także kontroli podmiotów laboratoryjnych przez organy rejestrowe (wojewodów). Ze szczegółowymi rozwiązaniami zawartymi w projekcie będzie można zapoznać się z momentem przekazania go do szerokich konsultacji".
Jednym słowem, niewiele konkretów, jak na przygotowanie do wejścia na szybką ścieżkę legislacyjną.
- Nie znamy treści projektu ustawy o medycynie laboratoryjnej, więc trudno go oceniać - powiedziała Alicja Dusza i przypomniała, że przed wyborami parlamentarnymi również obiecywano, że projekt ustawy wyjdzie z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Teraz są kolejne przyrzeczenia, tym razem o szybkiej ścieżce legislacyjnej.
Dla diagnostów ważny jest termin podjęcia prac nad ustawą o medycynie laboratoryjnej. Chcą na przykład wiedzieć, czy kształcenie specjalistyczne, za które teraz płacą z własnej kieszeni, sfinansuje państwo, a także czy uzyskają prawo do urlopu szkoleniowego. To istotne sprawy dla ich rozwoju zawodowego i osobistych planów.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)