Chirurdzy wolą amputować stopę u chorego na cukrzycę niż ją leczyć? "Taka teza jest skandaliczna"
Chirurdzy wolą amputować stopę po powikłaniach cukrzycy niż leczyć owrzodzenia kończyny? Taka teza jest skandaliczna - odpowiadają chirurdzy naczyniowi z Porozumienia Chirurgów "Skalpel". To reakcja na wywiad udzielony przez specjalistę diabetologa.

- Porozumienie Chirurgów „Skalpel” odpowiedziało na zarzut lekarza diabetologa, który publicznie wyraził opinię, że chirurdzy ze względu na niskie wyceny wolą amputować stopę cukrzycową niż ją leczyć
- "Twierdzenie, że przy kwalifikacji pacjenta podstawowym kryterium do dalszego leczenia są czynniki ekonomiczne a nie dostępne możliwości leczenia jest skandaliczne" - odpowiadają chirurdzy.
- Zdaniem chirurg Renaty Florek-Szymańskiej, sięgająca 8 tysięcy liczba amputacji kończyn dolnych jest w Polsce tak duża, gdyż pacjenci zbyt późno zgłaszają się do lekarzy lub są nieodpowiednio zaopiekowani
- Jak podkreśla prof. Aleksander Sieroń, konsultant krajowy w dz. angiologii, pełnego leczenia ran i owrzodzeń kończyn nie da się przeprowadzić podczas pobytu pacjenta w szpitalu
Czytaj także: Stopa cukrzycowa. To bardzo niebezpieczne powikłanie cukrzycy. Ma je m.in. Lech Wałęsa
Państwo przegrywa z długiem zdrowotnym. "Rośnie liczba powikłań i amputacji. Jest coraz gorzej"
Ustawa o jakości. Szpitale alarmują, że nie mają pieniędzy na nowe procedury
W środowisku chirurgów komentowany jest wywiad jakiego "Naszemu Dziennikowi" udzielił dr n. med. Marek Derkacz, specjalista chorób wewnętrznych, diabetolog i endokrynolog, znany także z mediów publicznych.
Chirurdzy wolą amputować niż leczyć? "Opinia godzi w wizerunek"
Lekarze z Porozumienia Chirurgów „Skalpel” czują się dotknięci opinią na temat leczenia powikłań cukrzycy przez chirurgów, jaką diabetolog przedstawił w wywiadzie. Miał powiedzieć dziennikarzowi, że „wielu chirurgów kieruje się prostym rachunkiem ekonomicznym, dlatego woli odciąć choremu stopę niż leczyć tygodniami owrzodzenia i tak zniszczonej - w ich opinii - kończyny”. To postępowanie ma wynikać stąd, że leczenie stopy cukrzycowej jest w Polsce niżej wyceniane niż amputacja kończyny.
- Taka opinia godzi w wizerunek chirurgów naczyniowych i podważa zaufanie pacjentów do aktualnej wiedzy medycznej, i do nas jako specjalistów - przekazała Rynkowi Zdrowia Renata Florek-Szymańska, specjalista chirurgii ogólnej, specjalista chirurgii naczyniowej reprezentująca Porozumienie Chirurgów „Skalpel”.
- Diabetolodzy, endokrynolodzy powinni z nami współpracować. Dlatego jestem zaniepokojona insynuacją osoby z grona tych specjalistów, która mówi o tym, że my chirurdzy mając możliwość ratowania kończyny od razu sięgamy po amputację z wyboru, bo jest bardziej korzystna finansowo dla szpitala. To absolutna nieprawda - odpowiada na zarzuty kierowane pod adresem chirurgów doktor Florek-Szymańska. Dodaje, że po publikacji wywiadu specjaliści chirurgii naczyniowej są hejtowani w mediach społecznościowych.
Na Twitterze pod postem z opublikowanym skanem wywiadu pojawiły się komentarze. „Rocznie 8 tys. chorych traci nogę, choć spora część nie musiałaby, gdyby dochtory się bardziej zaangażowały. Trochę szok, co nie?” - brzmi jeden z postów. „A tobie się wydaje, że chirurdzy lubią odcinać nogi? Robi się to w ostateczności. Kiedy leczenie ran nie przynosi skutków. Lepiej opracować rany i leczyć, niż odjąć kończynę. Bo dla niektórych to wyrok śmierci. Krzywdzący post i sugestie” - czytamy w innym wpisie.
Stopa cukrzycowa. Chirurdzy naczyniowi - co mogą zrobić?
Stopa cukrzycowa to poważne powikłanie, które dotyka osoby chore na cukrzycę. Stopa wrzodzieje, jest pokryta ranami, co wynika z angiopatii, czyli towarzyszącej cukrzycy choroby naczyń, prowadzącej do niedokrwienia kończyny. Taki przebieg powikłań grozi martwicą tkanek i może doprowadzić do konieczności amputacji. Cukrzyca, obok miażdżycy naczyń, jest najczęstszą przyczyną amputacji palców stopy, następnie stopy i kończyny.
„Faktem jest, że liczba amputacji kończyn dolnych w Polsce jest bardzo duża. Jako specjalista chirurgii naczyń nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem pana doktora, jakoby chirurdzy świadomie rezygnowali z możliwości ratowania kończyn ze stopą cukrzycową. (....) Twierdzenie, że przy kwalifikacji pacjenta podstawowym kryterium do dalszego leczenia są czynniki ekonomiczne a nie dostępne możliwości leczenia jest skandaliczne. ” - pisze Renata Florek-Szymańska, odpowiadając na Twitterze dr. Markowi Derkaczowi w imieniu Porozumienie Chirurgów „Skalpel”.
Dr Marek Derkacz przekazał redakcji Rynku Zdrowia obszerny list nawiązujący do wypowiedzi dla "Naszego Dziennika", w którym odniósł się do stanowiska chirurgów z Porozumienia "Skalpel"- opublikujemy go 30 grudnia (czwartek).
Jak przekonuje w rozmowie z nami Renata Florek-Szymańska, chirurdzy naczyniowi dysponują technikami pozwalającymi na rewaskularyzację, czyli udrożnienie naczyń w kończynie z angiopatią i przywrócenie w niej krążenia krwi, tak by zapobiec martwicy tkanek.
- Bez poprawy napływu krwi do kończyny owrzodzenia, rany, ogniska niedokrwienne nie wygoją się. Gdy rewaskularyzacja jest udana zaczyna postępować gojenie stopy cukrzycowej - wyjaśnia specjalistka. Dodaje: - Natomiast gdy wszystkie tętnice poniżej kolana są niedrożne, wówczas nie mamy technicznie możliwości, żeby pacjentowi pomóc. Krytyczne niedokrwienie, zmiany martwicze w obrębie kończyny powodują powstawanie metabolitów, które uszkadzają narządy wewnętrzne. Wtedy rozważamy amputację.
Stopa cukrzycowa. "Pacjenci zbyt późno zgłaszają się do lekarzy"
Zdaniem Renaty Florek-Szymańskiej sięgająca 8 tysięcy liczba amputacji kończyn dolnych jest w Polsce tak duża (także w porównaniu z innymi krajami), gdyż pacjenci zbyt późno zgłaszają się do lekarzy lub są nieodpowiednio zaopiekowani.
Jak przekonuje, podejrzenie choroby naczyń może powziąć już lekarz rodzinny, jeszcze na wczesnym etapie choroby: - Może przeprowadzić proste badanie tętna - w pachwinach, pod kolanami, za kostką, na grzbiecie stopy. Już sam wywiad i odpowiedź na pytanie „ile metrów pan przejdzie, żeby nogi w łydkach nie bolały” wiele mówi o możliwości choroby naczyniowej.
„Niestety, lekarze endokrynolodzy, interniści i diabetolodzy prowadzący chorych z cukrzycą rzadko badają u tych chorych tętno, którego brak w miejscach typowych jest pierwszym i bardzo ważnym kryterium rozpoznania zaburzeń ukrwienia kończyny. Zdarza się też, że pacjent, który trafia do naszego oddziału z powikłaniami naczyniowymi ma cukrzycę świeżo rozpoznaną przy przyjęciu i nic wcześniej o jej istnieniu nie wiedział” - twierdzi we wpisie na Twitterze specjalistka chirurgii ogólnej i naczyniowej.
Z danych jakie udostępnił nam prof. Aleksander Sieroń*, wybitny specjalista w dz. angiologii (także ze specjalnościami w dz. balneologii, chorób wewnętrznych, kardiologii, medycyny fizykalnej) wynika, że wycena świadczeń w przypadku amputacji kończyny określona przez NFZ to ok. 5 tys. zł. Natomiast w przypadku procedur podejmowanych w szpitalu dla ratowania kończyny wycena wynosi ok. 12 tys. zł. Analizując wyceny i koszty trzeba brać pod uwagę fakt, że pacjent amputacyjny przebywa w szpitalu kilka dni, natomiast taki, u którego są prowadzone procedury ratowania kończyny, leczenia ran i owrzodzeń - dłużej.
Jak mówi prof. Aleksander Sieroń, pełnego leczenia ran i owrzodzeń kończyn nie da się przeprowadzić jedynie podczas kilkunastu dni spędzonych przez pacjenta w szpitalu. Dlatego głównym miejscem terapii prewencyjnej amputacji, owrzodzeń podudzia i leczenia stopy cukrzycowej nie może być szpital, ale wyspecjalizowane poradnie, które potrafią odpowiednio leczyć. Takich poradni mamy jednak niewiele.
Prof. Sieroń: nie wykorzystujemy możliwości medycyny fizykalnej
Pytany o to czy nie nazbyt łatwo chirurdzy ogólni i naczyniowi decydują się na amputacje kończyn odpowiada: - Faktycznie pojawiają się w przestrzeni publicznej takie uwagi pod adresem kolegów chirurgów. Nie chcę zabierać głosu w tej sprawie. Mogę natomiast mówić o moich doświadczeniach jako angiologa prowadzącego poradnię profilaktyki i prewencji amputacji.
Tłumaczy: - Zdecydowana większość trafiających do mnie pacjentów obawia się amputacji, gdyż takie zagrożenie często przedstawia im chirurg, do którego skierowali się po poradę.
W części poradni chorób naczyniowych pacjenci są przyjmowani przez chirurgów naczyniowych, brakuje angiologów. Dlaczego posiadanie angiologa w zespole poradni jest ważne dla losów chorego? Profesor podkreśla różnicę między angiologią a chirurgią naczyniową. - Angiologiem zostaje się po solidnej nauce interny, angiolog ma szeroką wiedzę z zakresu diabetologii, kardiologii - mówi profesor. Dodaje, że przy prowadzeniu wczesnej profilaktyki amputacji u pacjenta z cukrzycą, któremu grozi nasilenie powikłań „problem jest bardziej angiologiczny niż chirurgiczny”.
Profesor wskazuje też, że w wielu poradniach leczenie angiologicznych powikłań cukrzycowych i miażdżycowych jest zawężone do zewnętrznego leczenia opatrunkowo-farmakologicznego. Nie wykorzystujemy możliwości medycyny fizykalnej, jak miejscowe działanie hiperbarii, zmiennych pól magnetycznych, laseroterapii i ozonoterapii.
- Nie kwestionuję oczywiście leczenia endowaskularnego, będącego "złotym standardem" w celu poszerzenia światła naczynia, co jest bardzo istotne dla zwiększenia dopływu tlenu do tkanek. Jednak na pewnym etapie podobny efekt można uzyskać przez odpowiednią terapię farmakologiczną w połączeniu z laserobarią, która daje miejscowo zwiększenie o 20 proc. ilości tlenu w tkankach, co przedłuża czas do amputacji lub ewentualnie pozwala amputacji uniknąć - wyjaśnia prof. Aleksander Sieroń.
Zdaniem profesora zmniejszenie liczby amputacji kończyn dolnych można uzyskać poprawiając opiekę nad pacjentami, zwłaszcza na poziomie ambulatoryjnym.
*Prof dr. hab.n. med. Aleksander Sieroń dr h.c. multi jest krajowym konsultantem w dz. angiologii, przewodniczącym Rady Dyscypliny Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu im.Jana Długosza w Częstochowie, członkiem Królewskiego Towarzystwa Medycznego w Londynie.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (12)