×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Resort zdrowia skutecznie zablokował dyrektywę transgraniczną

Autor: Ryszard Rotaub/Rynek Zdrowia21 grudnia 2015 05:58

Bariery w dostępie do leczenia poza krajem, które wprowadzono przy okazji implementacji unijnej dyrektywy transgranicznej były skuteczne. Tak skuteczne, że polscy pacjenci, poza możliwością poddania się operacji usunięcia zaćmy w Czechach i na Słowacji, praktycznie nie korzystają z jej dobrodziejstw.

Resort zdrowia skutecznie zablokował dyrektywę transgraniczną
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Według oficjalnych danych Centrali NFZ, prawie 90 proc. wniosków złożonych przez pacjentów do 11 grudnia 2015 r. dotyczyło świadczeń z zakresu okulistyki, przede wszystkim operacji usunięcia zaćmy. Do tego dnia do oddziałów wojewódzkich NFZ wpłynęło łącznie 4 626 wniosków o zwrot kosztów świadczeń udzielonych na podstawie art. 42b ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Taki jest efekt realizacji w Polsce wielkiego unijnego projektu, polegającego na tym, że osoba, która jest ubezpieczona w jednym z państw członkowskich UE, ma możliwość skorzystania z leczenia w innym państwie unijnym.

Poślizg kontrolowany
Dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/24/UE w sprawie stosowania praw pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej, zwaną potocznie dyrektywą transgraniczną, przyjęto 9 marca 2011 r. W Polsce zaczęła obowiązywać ze znacznym opóźnieniem - dopiero w listopadzie 2014 r.

Implementacja dyrektywy do polskiego prawa przebiegała z dużymi oporami. Obawiano się, że za granicę wyruszy armia chorych, za leczenie których trzeba będzie zapłacić innym krajom olbrzymie kwoty.

Za celowe opóźnianie wdrożenia dyrektywy dostało się b. ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi. Prof. Irena Lipowicz, ówczesna Rzecznik Praw Obywatelskich, powiedziała, że minister "dziecinnie wierzy, że broni pieniędzy państwa". Zapowiedziała, że zwróci uwagę premierowi na jego postępowanie, a jak to nie pomoże, wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj: Dyrektywa transgraniczna: nie leczą i nie płacą - zwodzą

W końcu (18 listopada 2014 r.) przepisy weszły w życie. Wprowadzano jednakże tyle biurokratycznych ograniczeń, że w praktyce zablokowano możliwości korzystania z dyrektywy. Za granicę nie ruszyła armia chorych, czego najbardziej obawiało się MZ. Na leczenie udaje się przedostać za granicę nielicznym grupom pacjentów (głównie z zaćmą).

Zrozumieli, pytań nie mają
Pacjenci zrozumieli, że nie warto szukać pomocy poza Polską. Znamienna jest opinia Krystyny Barbary Kozłowskiej, Rzecznika Praw Pacjenta, na ten temat. Stwierdziła, że o ile w okresie poprzedzającym wdrożenie dyrektywy, problematyka dostępu do świadczeń zdrowotnych poza granicami kraju cieszyła się dużym zainteresowaniem pacjentów, o tyle od momentu wdrożenia zainteresowanie spadło.

- Wraz z wejściem w życie przepisów zmieniających ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej w zakresie transgranicznej opieki medycznej spodziewałam się pojawienia szeregu problemów związanych z przyjętymi zasadami. Podczas kontaktu z Biurem pacjenci jednak nie wskazywali aż tak często tej problematyki. Od momentu wejścia przepisów w życie do chwili obecnej sygnały nie przekroczyły 1 proc. wszystkich zgłoszeń kierowanych do mojego Biura - powiedziała nam Kozłowska.

Dodała, że zgłoszenia pacjentów dotyczyły przede wszystkim informacji nt. możliwości podjęcia leczenia poza granicami kraju. Zgłaszano także uwagi i zastrzeżenia do przyjętych przepisów.

Skarżono się głównie na nieprzejrzystość procedur związanych z ubieganiem się o zwrot kosztów, samego zwrotu kosztów za leczenie, braku ujawnienia jednolitego cennika świadczeń refundowanych, a także nadania urzędnikowi NFZ przywileju wskazania wysokości zwrotu poniesionych kosztów leczenia.

- Pacjenci, którzy kontaktowali się z Biurem RPP wskazywali również, że wiele procedur wymagających uprzedniej zgody Oddziału NFZ niesłusznie znajduje się na liście świadczeń refundowanych, a ich wykonanie i refundacja powinna odbywać się w trybie zwykłym - podkreśliła minister Kozłowska.

Jej zdaniem ”pacjenci oczekują zmniejszenia ograniczeń w zakresie uzyskiwania świadczeń zdrowotnych w sytuacji, gdy Państwo nie jest w stanie zapewnić należytej jakości świadczeń zgodnie ze wskazaniami oraz we właściwym czasie”.

Co do tej ostatniej kwestii, RPP wyjaśniła, że nie ma odrębnych przepisów określających maksymalny czas oczekiwania na udzielenie świadczeń zdrowotnych, co stwarza pole dla różnych interpretacji podczas składania wniosku na uzyskanie leczenia w innym kraju.

- Przykładem jest sytuacja, gdy lekarz prowadzący, wypełniając wniosek pacjenta, w rubryce dotyczącej czasu oczekiwania wpisał ”przewidywanie z listą oczekujących”. Natomiast pacjent składając wniosek w Oddziale Wojewódzkim NFZ, został poinformowany przez pracowników, że bez dokładnie określonej daty dopuszczalnego czasu oczekiwania jego wniosek zostanie odrzucony - wskazała na kolejne ograniczenie w korzystaniu z dyrektywy.

Po roku nie ma tłoku
- Z perspektywy 12 miesięcy obowiązywania przepisów dotyczących transgranicznej opieki zdrowotnej myślę, że przepisy umożliwiające podejmowanie leczenia poza granicami kraju nie są w pełni przez pacjentów wykorzystywane, zważywszy na okoliczność, że w ciągu tego samego okresu nasiliły się problemy w zakresie dostępności do leczenia w kraju - oceniła RPP.

Kozłowska przypuszcza, że może to wynikać z obaw o uzyskanie zwrotu kosztów poniesionych na leczenie. - Niestety, nie zawsze ten zwrot dotyczy 100 proc. nakładów poniesionych przez pacjenta - dodała.

Obawy związane z refundacją wydatków poniesionych na leczenie poza krajem mają uzasadnienie. Wprowadzono roczne limity wydatków w tym zakresie. Jak poinformowano nas w Centrali NFZ, ”w pierwotnym planie finansowym NFZ na 2015 r. zaplanowano środki w wysokości 376 449 000 zł. Według stanu na dzień 04.12.2015 r. na właściwych formularzach złożonych zostało w sumie 4 488 wniosków o zwrot kosztów na łączną kwotę 17 776 246 zł”.

Można więc powiedzieć, że zaoszczędzono ponad 358 mln zł.

- Polacy masowo nie ruszyli na leczenie do zagranicznych ośrodków. Leczenie za granicą jak było poprzednio, tak jest obecnie wyrazem największej determinacji pacjentów w dążeniu do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych - komentuje Ewa Borek z Fundacji My Pacjenci, która monitoruje działanie dyrektywy w Polsce.

W jej ocenie Polska wdrożyła dyrektywę wykorzystując wszystkie dostępne w niej narzędzia do ograniczania ruchu pacjentów. Jedną z blokad było wprowadzenie zapisu, że w przypadku każdego leczenia szpitalnego, które trwa powyżej jednej doby, niezbędne jest uzyskanie uprzedniej zgody dyrektora OW NFZ na leczenie za granicą. Jak dowiedzieliśmy się w NFZ, przez rok dyrektorzy OW NFZ wydali 4 takie decyzje i były to decyzje odmowne. Przyczyną odmowy było wskazanie placówki w kraju, która może wykonać wnioskowane świadczenie w tzw. terminie niezbędnym.

- Implementacja dyrektywy była bardzo rygorystyczna, jest w niej wiele zbędnych mechanizmów chroniących budżet płatnika - zauważa Ewa Borek i postuluje zliberalizowanie przepisów.

Wzorów nie trzeba daleko szukać. - Komisja Europejska pochwaliła za to naszych sąsiadów: Niemcy, Czechy i Słowację. Dobre wzory więc istnieją, są za miedzą - dodaje Borek.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze