Eksperci: czy w pakiecie onkologicznym pomyślano o nowotworach wątroby?
Specjaliści pomagający chorym z zakażeniami HCV, cierpiącym na marskość i raka wątroby zwracają uwagę na brak testów w kierunku anty-HCV w tzw. pakiecie onkologicznym.

Jeżeli lekarze rodzinni nie będą zlecać tych badań nie uda nam się wygrać z epidemią tych zakażeń. Tym samym nie ograniczymy liczby nowotworów wątroby, które są najczęściej konsekwencją HCV - mówili eksperci na spotkaniu w Warszawie zorganizowanym przez Fundację Watch Health Care.
Niepełne dane epidemiologiczne
Zwracali uwagę, że co roku z powodu nowotworu wątroby umiera ponad 2 tys. Polaków. Liczba ta może być jeszcze wyższa, bo dane epidemiologiczne w Polsce nie są do końca oszacowane. 60 proc. tych nowotworów jest konsekwencją zakażenia wirusem HCV.
- W Polsce mamy aktywnie zakażonych ok. 200 tys. osób, ale tylko ok. 1/5 z nich zostało zdiagnozowanych. Nieświadomi zakażenia stanowią źródło nowych zakażeń. Żeby powstrzymać epidemię HCV musimy poprawić diagnostykę. Z tym mamy problem. Brakuje w Polsce badań przesiewowych - stwierdził prof. Robert Flisiak z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego.
- Co dla nas zaskakujące - brakuje w pakiecie onkologicznym testów przesiewowych anty-HCV (dodatni wynik świadczy, że pacjent miał kontakt z wirusem), testów potwierdzających HCV RNA, który świadczy o aktywnym zakażeniu HCV - stwierdził prof. Flisiak.
Jak zaznaczał możemy doprowadzić do redukcji przypadków nowotworów wątroby. - Warunkiem znaczącego ograniczenia liczby zakażeń HCV i ich następstw jest jednak 5-krotne zwiększenie liczby osób diagnozowanych. Do tego jednak potrzeba wdrożenia badań przesiewowych - mówił prof. Flisiak.
Jest duża szansa na pokonanie tej choroby
Prof. Waldemar Halota z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika podkreślił, że przewlekłe zakażenie HCV jest pierwszą w historii medycyny przewlekłą chorobą zakaźną którą można wyleczyć u wszystkich zdiagnozowanych dzięki zastosowaniu nowoczesnych terapii.
- Skuteczność najnowszych leków wynosi prawie 100%. Większość pacjentów będzie mogła z nich skorzystać, jeśli tylko zostaną one objęte refundacją - wyjaśniał.
Jak podkreśla, pojawiły się leki, które pozwalają wyleczyć wirusowe zapalenie wątroby w ciągu kilkunastu tygodni, bez skutków ubocznych nieodłącznie związanych ze stosowanym dotychczas w terapii WZW interferonem. W dodatku nowe leczenie może być skuteczne u ponad 90% pacjentów.
- Nowe terapie stanowią ogromną szansę również dla pacjentów wcześniej leczonych nieskutecznie lub dla tych, którzy nie mogli być leczeni interferonem. Dotyczy to również chorych z zaawansowanymi chorobami wątroby, a też osób po przeszczepieniu tego narządu. W rezultacie prawie wszyscy z nich będą mogli zostać wyleczeni, a choroba może być wyeliminowana - powiedział prof. Halota.
Wskazał, że programy lekowe są ustalane przez pryzmat ekonomicznego obciążenia budżetu państwa, dlatego dostęp do nich ma tylko pewna grupa chorych.
- Potrzeba narodowego programu, o którym mówimy od 10 lat. Mamy sytuacje, gdy w Polsce możemy leczyć wszystkich chorych, ale nie wszyscy z nich mają dostęp do skutecznego leczenia - mówił specjalista.
Selekcja genetyczna
Zdaniem hepatologów w Polsce przy dostępie do leczenia obserwujemy selekcję genetyczną pacjentów - nieuzasadnioną merytorycznie.
- Zasady przyjęte w Polsce są niespotykane w innych krajach, bo każdy chory, bez względu na genotyp powinien mieć prawo do leczenia. Natomiast program Narodowego Funduszu Zdrowia dopuszcza tzw. terapię trójlekową z nowoczesnymi lekami tylko u chorych z genotypem TT, trudniejszym w leczeniu - dodał prof. Flisiak.
Wskazywał, że taki dobór wąskiej grupy chorych to segregacja genetyczna, która w cywilizowanym świecie nie powinna mieć miejsca. - Dodatkowo obejmowanie droższą terapią pacjentów, którzy mają mniejsze szanse na wyleczenie, jest absurdem ekonomicznym - uważa.
Dr hab. Jerzy Jaroszewicz z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku zwracał uwagę, że w Polsce mamy gigantyczną rozbieżność miedzy tym co robimy a co możemy robić w walce z HCV.
- Postęp jest wręcz rewolucyjny. W przypadku HCV zbliżamy się powoli do leku idealnego, czyli takiego, który będzie dobrze tolerowany, terapia będzie dosyć krótka, nie będzie miał też interakcji z innymi lekami, będzie dobrze tolerowany, bez toksyczności. Problem pozostaje tylko kiedy z tego będą korzystać pacjenci w kraju - zaznaczył.
Poza ograniczeniami w terapii problem jest też z wprowadzaniem na nasz rynek nowych leków. Jak podkreślali eksperci leki, które są obecnie wdrażane na świecie pojawiają się u nas z blisko 2-letnim poślizgiem.
Świat od tego odchodzi
W czasie spotkania eksperci zwracali też uwagę, że w Polsce, aby dopuścić chorego do programu terapeutycznego leczenia raka wątrobowokomórkowego, wymaga się biopsji.
- Od tego odszedł już cały świat. Dziś wiadomo, że zabieg ten stwarza niebezpieczeństwo rozsiewu komórek nowotworowych w miejscu wkłucia. Dodatkowo naraża pacjenta na ból. Na świecie rozpoznaje się taki nowotwór na podstawie etiologii wysokiego poziomu AFP i badań obrazujących - podkreślał prof. Piotr Małkowski, transplantolog, dziekan Wydziału Nauki o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Prof. Flisiak zwrócił uwagę, że jeśli nakłady na finansowanie diagnostyki i leczenia WZW C nie wzrosną i co roku będziemy wykrywać je tak jak obecnie, to w 2030 r. liczba pacjentów z marskością wątroby wzrośnie o 40 proc., z rakiem wątrobowokomórkowym o 40 proc., a liczba zgonów w tych grupach pacjentów - o 65 proc.
- Gdybyśmy działali skuteczniej, to w najbliższych dwóch latach kwota z powodu utraconej produktywności pacjentów z WZW C szybko zaczęłaby spadać. Każdy rok odkładania tej sprawy to straty dla budżetu państwa i zwyczajne marnotrawstwo - powiedział prof. Flisiak.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)