Szczepionki na COVID. Ekspert radzi: nie trzeba się ich bać, ryzyko grozi niezaszczepionym
Nie trzeba bać się szczepionek - niezaszczepienie, a przez to m.in. możliwość zakażenia innych osób, niesie znacznie większe ryzyko. Mówił o tym biolog dr hab. Piotr Rzymski.

- Jest bardzo niewiele przeciwwskazań do szczepień - mówił dr hab. Rzymski
- Strach przed szczepionkami był zrozumiały, kiedy były nowością, ale akcje takie jak "Nauka przeciw pandemii" rozwiały różne obawy
- Ekspert wskazał, że obecnie hospitalizowane są zwłaszcza osoby niezaszczepione
- Przeciwwskazań do szczepienia jest naprawdę bardzo niewiele. W samej tylko Polsce szczepionki przeciw COVID-19 otrzymały miliony ludzi, którzy cieszą się zdrowiem - podkreślił ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.
Dodał, że w pełni zrozumiałe były obawy mnóstwa osób, gdy szczepionki dopiero co zaczęły być stosowane w naszym kraju.
Działanie szczepionek zostało wytłumaczone i nie ma czego się bać
- Dlatego też wtedy tłumaczyliśmy w rozmaity sposób, jak te szczepionki zostały opracowane, jak działają, jak zostały przebadane. Powstały tak wspaniałe inicjatywy, jak "Nauka przeciw pandemii", zainicjowana przez prof. Andrzeja Fala, ale też inne, w których ramach klinicyści i naukowcy działali na rzecz szerzenia wiedzy. Dzięki temu dziś rzetelnych informacji na temat szczepionek przeciw COVID-19 jest bardzo dużo. A pośród nas coraz więcej osób zaszczepionych - wskazał ekspert.
- Czy jest więc się czego bać? Tylko tego, że będąc niezaszczepionym, narażamy się na ryzyko zakażenia i jego konsekwencji albo tego, że przyłożymy rękę do śmierci innej niezaszczepionej osoby, na którą przeniesiemy wirusa - dodał.
Hospitalizowane są zwłaszcza osoby niezaszczepione
Rzymski wskazał, że biorąc pod uwagę dane ze szpitali, wyraźnie widać, że obecnie hospitalizuje się w przeważającej większości tylko osoby niezaszczepione.
- W Wielkiej Brytanii wzrost zakażeń wariantem delta notuje się przede wszystkim w regionach, w których stopień wyszczepienia jest niski. A u nas w Polsce, co przerażające, stopień wyszczepienia grup senioralnych jest niewystarczający - podkreślił.
Rzymski pytany, co można zrobić, kiedy np. mamy w rodzinie upartą babcie lub dziadka, którzy za nic nie chcą poddać się szczepieniu, odpowiedział, że wówczas warto zastosować tzw. metodę kokonu.
- Zaszczepmy wszystkich innych, z bliskiego otoczenia, których możemy. A obecnie możemy już również tych młodszych, bo szczepionka Pfizera została autoryzowana dla osób od 12. roku życia - zaznaczył ekspert.

ZOBACZ KOMENTARZE (1)