• Po zaszczepieniu ponad połowy obywateli Izrael wraca do normalności
• Nadal stosowane są maseczki i środki dezynfekujące
• Izraelczycy otrzymali szczepionki wcześniej i w wystarczającej ilości za przekazanie swoich danych medycznych koncernom farmaceutycznym

Jak podkreślała, w Izraelu otwierają się restauracje, można zwiedzać zabytki, co nie było możliwe od blisko roku.

- Izrael bardzo ciężko przeżył trzy kolejne lockdowny, a to co teraz się dzieje przypomina jedną wielką po pandemiczną imprezę. Ludzie tańczą na ulicach, cieszą się, można wchodzić do kawiarni i restauracji. Oczywiście mowa o osobach, które mają tzw. „zielony paszport” - mówiła Przewrocka-Aderet, dziennikarka mieszkająca w Izraelu, korespondentka Tygodnika Powszechnego.

Jak tłumaczyła, głównym czynnikiem tego, że Izrael tak szybko dostał szczepionki, był element wyborczy - premier Benjamin Netanyahu bardzo chciał pokazać się jako ten, który gwarantuje bezpieczeństwo zdrowotne dla swojego narodu. Jak oceniła Przewrocka-Aderet, fakt, że przed samymi wyborami Izrael wychodzi z lockdownu, nie jest kwestią przypadku.

Wciąż noszą maseczki

Jak podkreślała, teraz Izraelczycy czekają głównie na to, żeby otworzyły się lotniska, bo jakakolwiek inna droga opuszczenia kraju jest mocno utrudniona. W nowej, po pandemicznej normalności, Izraelczycy wciąż noszą maseczki. Obserwując ludzi na ulicach widać, że stosują się do tego rygoru. Używają żelów do dezynfekcji rąk i zachowują minimalny dystans społeczny.

- Ciągle jeszcze w podświadomości tkwi strach przed koronawirusem. Jednak pierwsze pytanie jakie pada, kiedy spotykają się ze sobą znajomi to: - jesteś już zaszczepiony? Jeżeli tak, to możemy usiąść w kawiarni, także w środku i wypić kawę - mówiła Przewrocka-Aderet.

Podkreślała, że kolejne lockdowny były dla Izraelczyków bardzo trudne. Ten najtrudniejszy polegał na tym, że obowiązywał zakaz wychodzenia z domu nie dalej niż 100 metrów. Ludzie czuli się jak w więzieniu.

Szczepionki za dane medyczne

- Ruch antyszczepionkowy w Izraelu w ogóle nie istnieje. Przede wszystkim Izraelczycy mają bardzo duże zaufanie do nauki i do innowacji. Może to także miało wpływ na to, że zgodzili się tak łatwo na słynny deal premiera Netanyahu - umowę z koncernami farmaceutycznymi. Te otrzymają informacje dotyczące procesu zdrowienia pacjentów i ich dane medyczne po szczepieniu, w zamian za szczepionki - mówiła Przewrocka-Aderet.

- Przekazanie tych danych w Izraelu nie było żadnym problemem - dodała.

Jej zdaniem służba zdrowia w Izraelu działa bardzo dobrze w oparciu o rodzaj Kas Chorych korzystających ze składek miesięcznych swoich członków i dzięki temu  niezależnych, przynajmniej w dużym stopniu, od polityki.

- Jest ich kilka i konkurują ze sobą. Zależy im na tym aby ich usługi były jak najlepsze  i pacjenci mieli jak najlepszą opiekę. Od kilku lat korzystam z tej służby zdrowia i muszę przyznać, że takiej opieki nie miałabym w Polsce - podkreślała.

Podobał się artykuł? Podziel się!