Chińska firma Sinovac Biotech ogłosiła w listopadzie, że podczas dwóch pierwszych faz badań klinicznych nad szczepionką CoronaVac skuteczność potwierdzono - według przywołanych danych z badań - u 97 proc. osób, które poddano szczepieniu.

To szczepionka inaktywowana, co oznacza, że wykorzystuje nieaktywne cząsteczki SARS-CoV-2, aby wystawić układ odpornościowy organizmu na działanie wirusa bez ryzyka zachorowania. Jest wytwarzana tradycyjną metodą, która jest z powodzeniem stosowana w wielu dobrze znanych szczepionkach, takich jak na przykład preparat przeciwko wściekliźnie.

Dla porównania, szczepionki Moderna i Pfizer to szczepionki mRNA. Oznacza to, że część kodu genetycznego koronawirusa, a nie cały wirus, jest wstrzykiwana do organizmu, powodując, że organizm zaczyna wytwarzać białka wirusowe.

Chińczycy produkują jeszcze dwie inne szczepionki przeciw Covid-19 – produkowaną przez firmę Sinopharm, która opracowała preparat, który podobnie jak Sinovac, również jest szczepionką inaktywowaną oraz specyfik stworzony wspólnie przez firmę CanSino Biologics i Akademię Wojskowych Nauk Medycznych.

W lutym chińska państwowa komisja zdrowia poinformowała, że mieszkańcom kraju podano już łącznie ponad 40 mln dawek. Chiny przekazały też szczepionki w ramach pomocy co najmniej 53 państwom rozwijającym się oraz uzgodniły ich sprzedaż do 27 krajów – podało chińskie MSZ. Według państwowej prasy preparat Sinovacu trafił już m.in. do Turcji, Meksyku, Tajlandii, Malezji i na Filipiny, a specyfik pekińskiej jednostki Sinopharmu - na Węgry, do Serbii, Peru, Indonezji i Zimbabwe.

Prof. Krzysztof Simon pytany w poniedziałek (1 marca) w TVN24 o to czy jego zdaniem polski rząd powinien zainwestować w chińską szczepionkę podkreślał, że szczepionki muszą być zaakceptowane przez europejskich specjalistów, więc dopuszczenie jej do użytku wymaga czasu.

Z kolei prof. Joanna Zajkowska, podlaski wojewódzki konsultant ds. epidemiologii, podkreśla, że proces rejestracyjny jest kluczowy i gwarantuje, że ryzyko między szczepieniem a zachorowaniem jest takie, jakie powinno być - szczepienie nie skutkuje zagrożeniem życia.

Przypomnijmy, że Węgrzy start szczepień chińskim CoronaVac ogłosili 24 lutego. Lekarzom domowym na Węgrzech dostarczono chińskie szczepionki przeciw koronawirusowi wyprodukowane przez firmę Sinopharm - poinformowała naczelna lekarz kraju Cecilia Mueller na konferencji prasowej online.

Węgry podpisały umowę na dostarczenie 19,7 mln dawek szczepionki z krajów zachodnich, ale ze względu na powolność dostaw rząd zawarł także umowę z Rosją na zakup rosyjskich szczepionek Sputnik V w liczbie wystarczającej do zaszczepienia miliona osób oraz z Chinami na dostawę chińskiej szczepionki w liczbie wystarczającej dla 2,5 mln osób.

Więcej: portal.abczdrowie.pl

Podobał się artykuł? Podziel się!