"Nie szczepię się świadomie – mogę zarazić współobywateli – mogę zakazić się sam – mogę potrzebować interwencji medycznej - płacę za nią" - ocenił Fiałek. 

We wpisie zaznaczył, że świadome narażanie zdrowia i życia własnego, jak i współobywateli, nie może i nie powinno być lekceważone i w ramach bezpłatnych świadczeń zdrowotnych - wynagradzane.

"Przy standardowym postępowaniu w SOR, u pacjentów podejrzanych o zakażenie SARS-CoV-2, wykonuję następujące badania: morfologia krwi obwodowej z rozmazem automatycznym, AspAT, AlAT, kreatynina z eGFR, mocznik, sód, potas, glukoza, CRP, d- dimer, równowaga kwasowo – zasadowa (w wybranych przypadkach), APTT i INR (w wybranych przypadkach), troponina T (w wybranych przypadkach), tomografia komputerowa klatki piersiowej bez kontaktu (w razie braku przeciwwskazań). Koszt tych badań wynosi ok. 450 - 500 zł. Za nie i wszystko inne (koszty pobytu w szpitalu, obsługi personelu medycznego i paramedycznego, co jest jeszcze kosztowniejsze od wyżej wymienionych badań) zapłacisz kartą Mastercard" - pisze lekarz. 

Postuluje, że można mieć wybór, ale - zgodnie z wolnościowym podejściem – należy według Fiałka za niego płaci w razie konieczności skorzystania z interwencji medycznej, a pieniądze płynące ze zrealizowania tych procedur powinny zasilać budżet ochrony zdrowia.

Nie wszyscy jednak z takim podejściem się zgadzają.

Ewelina Zych-Myłek, ekspert komunikacji w ochronie zdrowia, prezes Fundacji Instytut Świadomości, skomentowała, że idąc tym tokiem myślenia, palacze powinni płacić za leczenie chorób wynikłych z nałogu, otyli z powodu niezdrowego trybu życia za leczenie chorób cywilizacyjnych, a alkoholicy za swoje terapie - "bo te schorzenia zwykle spowodowane są jednak wyborem".

Poseł Paweł Kukiz napisał, że propozycja Fiałka "brzmi jak jakiś komunikat z Nowogrodzkiej". "Nie za dużo tego autorytaryzmu?" - zapytał. 

Zaproponował, by zastanowić się, czy nie lepszym pomysłem byłoby stworzenie przez rząd funduszu, z którego "w ewentualnych przypadkach bardzo poważnych powikłań poszczepiennych" wypłacane byłyby odszkodowania. 

"Czy nie lepiej jest ludzi zachęcać do szczepień komunikatem "nie bójcie się, jeśli stanie się wam coś naprawdę złego (nie chwilowy ból głowy czy omdlenie ale trwały uszczerbek na zdrowiu) - państwo odpowie za to finansowo?" - napisał.