Zaawansowany rak prostaty: wczesne wdrożenie nowoczesnego leczenia = lepsze efekty terapii
Od 1 listopada br. w ramach programu leczenia opornego na kastrację raka gruczołu krokowego objęty został refundacją w nowym, rozszerzonym wskazaniu - u pacjentów, u których zastosowanie chemioterapii nie jest jeszcze klinicznie wskazane - lek Zytiga (octan abirateronu).

W ramach programu na listę refundacyjną wpisano także dwa nowe leki: Xtandi (enzalutamid) oraz Xofigo (dichlorek radu-233).
Jak podkreślają eksperci, z badań wynika, że nowoczesna hormonoterapia działa jeszcze skuteczniej, gdy jest stosowana wcześnie, przed chemioterapią: wydłuża się ogólne przeżycie, czas do postępu choroby i do wystąpienia bólów kostnych.
Analizy badań klinicznych wskazują, że dzięki wczesnemu podaniu tych leków można znacząco odroczyć konieczność zastosowania chemioterapii, której towarzyszą uciążliwe działania niepożądane, a także leków przeciwbólowych.
Wdrożenie wczesnego leczenia (przed chemioterapią) przynosi zatem, poza względami medycznymi, również korzyści dla budżetu państwa poprzez ograniczenie kosztów pośrednich - pacjenci dłużej pozostają aktywni społecznie i zawodowo. W przypadku pacjenta leczonego nowocześnie ograniczone zostają koszty hospitalizacji i leczenia powikłań, wyższa jest także jakość życia chorego.
- Wyniki badań podstawowych i klinicznych ostatniej dekady przyczyniły się do zmiany definicji hormonoopornego raka gruczołu krokowego (ang. hormone resistant prostate cancer – HPRC) i wprowadzenia nowego terminu - rak gruczołu krokowego oporny na wytrzebienie (ang. castration resistant prostate cancer - CRPC) - przypomina prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak dodaje, wykazano, że pomimo tzw. kastracyjnego stężenia testosteronu w surowicy krwi, w komórkach raka gruczołu krokowego androgeny występują w ilości wystarczającej do aktywacji receptorów androgenowych. Zjawisko to uwarunkowane jest nadekspresją enzymów sterydogenezy i receptorów androgenowych (AR) w komórkach nowotworowych.
- U pacjentów z progresją choroby po standardowym, dotychczas stosowanym powszechnie leczeniu antyandrogenowym (ang. ADT - androgen deprivation therapy) istnieje obecnie wiele możliwości terapeutycznych. Bieżąca wiedza wskazuje na dwa główne mechanizmy działania leków ukierunkowanych na szlak receptora androgenowego w komórkach raka gruczołu krokowego: inhibitory sterydogenezy - zahamowanie aktywności enzymów biorących udział w biosyntezie androgenów oraz antagoniści receptora androgenowego - zablokowanie receptora androgenowego - wskazuje ekspert.
Zaznacza, że u chorych z CRPC zaobserwowano w komórkach nowotworowych podwyższone stężenie enzymów zaangażowanych w konwersję cholesterolu do testosteronu i syntezę testosteronu z androgenów nadnerczowych oraz nadekspresję receptorów androgenowych.
- Głównymi celami leczenia drugiego rzutu chorych na CRPC jest: zablokowanie aktywacji AR w komórkach raka gruczołu krokowego oraz zahamowanie syntezy i obniżenie stężenia androgenów w komórkach. Abirateron, obok antagonistów receptora androgenowego, takich jak enzalutamid, otworzył już w 2013 r. nową erę w leczeniu pacjentów z CRPC - zaznacza specjalista.
I podkreśla, że objęcie procesem refundacji nowoczesnych leków hormonalnych (po kilkuletnim procesie zabiegania o to, zarówno przez środowisko urologów jak i onkologów klinicznych) było bezwzględną koniecznością wobec polskich pacjentów.
- Niemniej, tego samego dla swoich chorych oczekują polscy urolodzy. Rak gruczołu krokowego (prostaty) w każdym stopniu zaawansowania jest domeną urologii. Chodzi zatem o konieczność zniesienia różnic pomiędzy dostępem do leczenia pacjentów z krajów UE. W każdym z nich chory powinien mieć możliwość otrzymania leku jak najwcześniej, od swojego urologa, który na bieżąco śledzi przebieg i ewentualną progresję choroby u swojego pacjenta - ocenia prof. Chłosta.
I wskazuje, że polski pacjent ma gorszy dostęp do leczenia tzw. pre chemo i post chemo niż pacjenci z krajów „starej” UE, a polski urolog nie ma możliwości zastosowania nowoczesnych leków u swoich chorych, wobec braku uprawnień do ich przepisania. Jest to biegunowo odmienne niż pozostałych krajach Unii.
- W Polsce nadal konieczna jest w tym względzie opinia onkologa. Wpływa to nie tylko negatywnie na wizerunek polskiego urologa w Europie i na świecie, ale również nie jest korzystne dla wybranych pacjentów, do których właśnie urolog ma najlepszy dostęp - podsumowuje specjalista.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)