×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu

"Wąskie gardła" w onkologii. Lekarz rezydent: Sieć jest potrzebna, nasi pacjenci giną

Autor: Iwona Bączek • Źródło: Rynek Zdrowia31 stycznia 2023 06:00

Polska onkologia może pójść tą samą drogą co kardiologia, która dołączyła do światowego topu, ale wymaga to pewnych zmian systemowych. Jednak jeśli chodzi o Krajową Sieć Onkologiczną można mieć pewne obawy. Skoro do tej pory nie ujawniono wyników raportu z pilotażu KSO, może to oznaczać, że efekty nie są dobre - mówi Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej.

"Wąskie gardła" w onkologii. Lekarz rezydent: Sieć jest potrzebna, nasi pacjenci giną
Polska onkologia jest nieuporządkowana i rozkawałkowana, brakuje w niej koordynacji - mówi lekarz rezydent Fot. Shutterstock
  • Idea Krajowej Sieci Onkologicznej (KSO) jest bardzo potrzebna, bo polska onkologia jest nieuporządkowana i rozkawałkowana, a ponieważ brakuje koordynacji, nasi pacjenci giną - mówi Jakub Kosikowski
  • Jednym z największych problemów może być kwestia jednolitych wytycznych diagnostyczno-terapeutycznych dla wszystkich ośrodków w kraju. Ich przygotowanie to ogrom pracy, dlatego ciężko uwierzyć w to, że wytyczne będą gotowe do kwietnia br., kiedy to KSO ma wejść w życie - wskazuje
  • Mocno trzymam kciuki za wdrożenie założeń KSO polegających na centralizacji chirurgii onkologicznej i decentralizacji chemio- i radioterapii - zaznacza
  • Najbardziej wyspecjalizowane ośrodki nie powinny być „zapychane” chemioterapią, którą może podać każdy szpital. Z kolei mniejsze ośrodki, o ograniczonych zasobach, nie powinny zajmować się chirurgią onkologiczną i planowaniem leczenia - wyjaśnia
  • Jednym z„wąskich gardeł” w onkologii jest długie oczekiwanie na diagnostykę. Receptą na ten problem jest odpowiednie finansowanie - ocenia
  • Bardzo wysoką barierą dla Krajowej Sieci Onkologicznej może się okazać deficyt personelu - dodaje

"Brakuje koordynacji, nasi pacjenci giną"

- Krajowa Sieć Onkologiczna (KSO) jest bardzo potrzebna, bo polska onkologia jest nieuporządkowana i rozkawałkowana, a ponieważ brakuje koordynacji, nasi pacjenci giną - mówi Jakub Kosikowski, lekarz rezydent onkologii klinicznej, członek Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Czy pomysł KSO jest możliwy do zrealizowania? To, że w polskiej medycynie można zrobić dobre rzeczy, pokazała kiedyś kardiologia. Wystarczyło „zielone światło”, żeby leczyć, a kiedy poszły za tym pieniądze okazało się, że nasza kardiologia dołączyła do światowego topu - przypomina doktor Kosikowski.

Jego zdaniem onkologia może pójść tą samą drogą, ale wymaga to pewnych zmian systemowych. Jeśli chodzi o KSO można mieć jednak obawy. Skoro nie ujawniono wyników raportu z pilotażu Sieci, poza faktem, że poziom zadowolenia pacjentów jest wysoki, może to oznaczać, że efekty nie są dobre.

"Jedną z najważniejszych kwestii są wytyczne"

- Jednym z największych problemów będzie, w mojej ocenie, kwestia jednolitych wytycznych diagnostyczno-terapeutycznych dla wszystkich ośrodków w kraju. W tej chwili mamy sytuację, w której dwa szpitale w tym samym mieście, a nawet po dwóch stronach tej samej ulicy, potrafią różnie leczyć pacjentów z tym samym nowotworem, bo nie ma narzuconych jednolitych standardów, które mają obowiązek stosować. Pacjenci, w zależności od placówki, do której się zgłaszają, mogą otrzymać zupełnie różne propozycje leczenia - zauważa Jakub Kosikowski.

Jak mówi, przygotowanie wytycznych dla wszystkich nowotworów oznacza ogrom pracy, bo dotyczy postępowania na każdym etapie choroby, łącznie ze wznową, leczeniem paliatywnym i monitorowaniem po zakończeniu leczenia. Dlatego ciężko uwierzyć w to, że wytyczne będą gotowe do kwietnia br., kiedy to KSO ma wejść w życie.

- Obecnie trwa adaptacja wytycznych amerykańskiej NCCN do polskich realiów i należy mocno trzymać za to kciuki, bo pacjenci bardzo tego potrzebują - dodaje.

Wskazuje, że mocno trzyma też kciuki za wdrożenie założeń KSO polegających na centralizacji chirurgii onkologicznej i decentralizacji chemio- i radioterapii. Przypomina, że wzorce czerpane od najlepszych placówek w Europie Zachodniej pokazują, że powinno być tak: pacjent przyjeżdża z pełną diagnostyką do topowego ośrodka. Tam jest operowany, przechodzi okres pooperacyjny i ma zaplanowane dalsze postępowanie, które toczy się już w mniejszym ośrodku, bliżej jego domu.

- Najlepsze, najbardziej wyspecjalizowane ośrodki nie powinny być „zapychane” chemioterapią, którą może podać każdy szpital. Z kolei mniejsze ośrodki, o ograniczonych zasobach, nie powinny zajmować się chirurgią onkologiczną i planowaniem leczenia. Mam nadzieję, że to się powiedzie i z KSO nie będzie tak, jak z siecią szpitali - najgorsze miały wypaść, ale przyszła polityka i „załapały się” wszystkie - zaznacza Jakub Kosikowski.

"Wąskim gardłem jest diagnostyka"

Jak dodaje Kosikowski, poza wspomnianymi „wąskimi gardłami” w polskiej onkologii jest takich problemów oczywiście znacznie więcej.

- Pierwsze widać już w POZ, na etapie podejrzenia nowotworu, gdy rozpoczyna się proces diagnostyczny. Część pacjentów organizacyjnie sobie z nim nie poradzi, m.in. ze względu na wykluczenie technologiczne, czy transportowe. Dlatego koordynator opieki onkologicznej, który umówi pacjenta na badania i w razie potrzeby zorganizuje mu transport, jest potrzebny już na tym etapie - zauważa.

- Następnym „wąskim gardłem” w onkologii jest długie oczekiwanie na diagnostykę. Receptą na ten problem jest odpowiednie finansowanie, a dowodem na słuszność tej tezy jest wszystko, co wydarzyło się po uwolnieniu finansowania operacji zaćmy, endoprotez czy badania rezonansem i tomografem. Kolejki zmniejszyły się drastycznie, bo placówki, które mogą na tych świadczeniach zarobić, realizują je bardzo szeroko. Z korzyścią dla wszystkich: pacjentów, lekarzy i budżetów lecznic - ocenia Jakub Kosikowski.

Jak wskazuje, po badaniu trzeba jeszcze czekać na jego wynik. W przypadku radiologii, z racji uwolnienia finansowania tych badań, wykonuje się ich tak wiele, że kolejka oczekujących na opis stała się dłuższa niż kolejka do samego badania. W jego ocenie NFZ mógłby narzucić termin opisania badania radiologicznego z karty Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO) w określonym terminie, np. 2 tygodni. Jego przekroczenie wiązałoby się z obcięciem finansowania. Jeśli będzie się opłacało opisywać badania w terminie, będą tak opisywane. Jeżeli polscy radiolodzy nie będą „się wyrabiać”, można poszukać wsparcia za granicą.

Lekarz dodaje, że problem dotyczy rónież patomorfologii. Zdarza się niestety cały czas, że w niektórych ośrodkach badanie histopatologiczne trzeba powtarzać, co oznacza, że płatnik płaci za nie dwa razy, a pacjent czeka dwa razy dłużej. Jego zdaniem problem badań patomorfologicznych niespełniających norm jakościowych należy z pewnością rozwiązać

- I tu wielkie ukłony dla prof. Andrzeja Marszałka, konsultanta krajowego w tej dziedzinie, za walkę o standardy - dodaje.

"Wysoką barierą dla Sieci będzie deficyt personelu"

- Następne „wąskie gardło” to oczekiwanie na rozpoczęcie leczenia onkologicznego w szpitalu. Czas tego oczekiwania zależy od specjalizacji potrzebnej do terapii danego nowotworu, a także od ośrodka, w którym chory chce się leczyć. Dopóki jednak bardziej premiowana będzie praca z pacjentami „lżejszymi” niż tymi, którzy potrzebują leczenia szpitalnego, kolejki do szpitali będą się wydłużały - wyjaśnia Jakub Kosikowski.

- Pewne proporcje zostały tu zaburzone, dlatego wielu specjalistów zajmujących się leczeniem nowotworów odchodzi z lecznictwa szpitalnego do otwartego, gdzie znajdują lepsze zarobki i warunki pracy. Zdarza się też, że lekarze mający np. dwie specjalizacje - onkologiczną i inną, odchodzą do tej drugiej. A skoro personelu medycznego ubywa, pacjenci czekają w dłuższych kolejkach - zaznacza.

Jak mówi, niewystarczająca liczba specjalistów zajmujących się leczeniem nowotworów przekłada się też na gorszy dostęp pacjentów do informacji. Onkolodzy nie mają czasu dokładnie wyjaśniać chorym, jak będzie wyglądało ich leczenie, bo za drzwiami gabinetu czeka już kilkadziesiąt następnych osób.

- Deficyt personelu może okazać się dla Krajowej Sieci Onkologicznej bardzo wysoką barierą - podsumowuje Kosikowski.

Ustawa o KSO trafi wkrótce do Senatu

Przypomnijmy" 26 stycznia Sejm uchwalił ustawę o Krajowej Sieci Onkologicznej, która w przyszłym tygodniu trafi do Senatu. Jak mówił w Sejmie minister zdrowia Adam Niedzielski, ustawa o KSO ma usankcjonować doświadczenia wynikające z pilotażu Sieci w czterech województwach.

- Pierwszym krokiem będzie powołanie specjalistycznych ośrodków leczenia onkologicznego na trzech poziomach. Najbardziej skomplikowane procedury mają być realizowane w ośrodkach o najwyższym stopniu referencyjności.
W projekcie zapisany jest brak możliwości realizowania usług onkologicznych poza Siecią - wskazywał minister.

Jako ważne zmiany wymienił też: koordynatora opieki onkologicznej dla każdego chorego, ogólnopolską infolinię czy badanie satysfakcji pacjenta.

- Powołane zostaną dwa rodzaje ośrodków monitorujących: na poziomie krajowym (Narodowy Instytut Onkologii) oraz na poziomie każdego województwa. Będą się one zajmowały mierzeniem i analizowaniem efektów leczenia onkologicznego w placówkach, które nadzorują - zaznaczył Niedzielski.

- Bardzo duży nacisk kładziemy również na dane i ich jakość. Jeśli dane z jakiegoś ośrodka nie będą dostarczane, dopuszczamy możliwość nierozliczania świadczeń. Takie działanie ma mieć charakter dyscyplinujący - dodał.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum