Szpiczak: chorzy żyją trzy razy dłużej niż jeszcze 15 lat temu
Pacjenci chorujący na szpiczaka mnogiego - jeden z najczęściej występujących nowotworów układu krwiotwórczego - dzięki osiągnięciom medycyny żyją obecnie trzy razy dłużej niż jeszcze 15 lat temu - mówili uczestnicy konferencji nt. leczenia szpiczaka w Rzymie.

Dalszy postęp jest możliwy - ocenili eksperci uczestniczący w trwającej od środy do soboty w Rzymie międzynarodowej konferencji poświęconej leczeniu szpiczaka, z udziałem 2,5 tys. specjalistów z tej dziedziny z całego świata.
- Stosując najlepsze strategie leczenia wydłużyliśmy przeżywalność pacjentów przynajmniej trzykrotnie w ciągu ostatnich 15 lat. Zamiast 3 lata średnio pacjenci teraz żyją 8-10 lat, a myślę, że z najlepszymi schematami leczenia, transplantacją szpiku kostnego oraz nowymi lekami - jak przeciwciała - możemy osiągnąć jeszcze więcej. To niebywały, ekscytujący postęp, biorąc pod uwagę, że w przypadku wielu innych nowotworów cieszymy się czasami z przedłużenia życia o kilka miesięcy - mówi prof. Andrzej J. Jakubowiak, dyrektor programu leczenia szpiczaka w Uniwersytecie w Chicago.
Przypomniał, że przełom nastąpił kilkanaście lat temu, wraz z odkryciem dla leczenia tej choroby talidomidu - leku owianego wówczas złą sławą w związku z poważnymi uszkodzeniami, jakie spowodował u płodów, kiedy powszechnie ordynowano lek ciężarnym na przełomie lat 50. i 60.
W przypadku szpiczaka okazał się jednak bardzo skuteczny. Kolejne etapy to włączenie do terapii tradycyjnych leków chemioterapeutycznych, sterydów, z równoległym unowocześnianiem preparatów tak, by dawały jak najmniejsze skutki uboczne. Bardzo ważną metodą leczenia pozostaje przeszczep szpiku kostnego, choć wielu pacjentów się do niego nie kwalifikuje.
- Schematy złożone z trzech leków są tak efektywne, że uzyskujemy właściwie 100-procentową odpowiedź na leczenie, czyli prawie każdy pacjent ma zredukowanego szpiczaka przynajmniej o 50 proc. Zwiększyliśmy też grupę pacjentów, u których eliminujemy chorobę do takiego poziomu, że nie jest wykrywana mimo bardzo czułych metod diagnostycznych. I choć oczekuje się, że większość pacjentów będzie miała nawrót choroby po latach remisji, osiągnięcie takiego stanu jest skojarzone z dłuższą remisją i dłuższą przeżywalnością - mówił prof. Jakubowiak.
Prof. Thierry Facon z Hopital Claude Huriez w Lille ocenił, że postęp w leczeniu szpiczaka jest niezwykle szybki.
- Moim zdaniem już teraz udaje nam się wyleczyć niektórych pacjentów - powiedział prof. Facon.
Jak podkreślali uczestniczący w konferencji eksperci, problemem pozostają wysokie koszty leczenia chorych na szpiczaka, trudne do udźwignięcia dla systemów opieki zdrowotnej w wielu krajach.
Były przewodniczący Urzędu ds. zdrowia we Francji Jean Luc Harousseau podkreślił, że wysoki koszt leczenia jest niemożliwy do pokrycia przez pacjentów w biedniejszych krajach, nawet w bogatszych 10 proc. pacjentów nie przyjmuje wszystkich przepisanych leków.
- Sytuacja jest trudna, bo przed systemami zdrowia stoją obecnie dwa wyzwania: wzrost oczekiwanej długości życia, z drugiej strony wysoki wzrost wydatków, trudny do udźwignięcia zwłaszcza w kontekście światowego kryzysu z 2008 r. Po latach stagnacji przemysł farmaceutyczny stał się bardzo produktywny. Rokowania i skuteczność leczenia są lepsze, ale leki są bardzo drogie - mówił.
Przypomniał, że zyski firm farmaceutycznych są wykorzystywane m.in. na kolejne badania, rozwój tego przemysłu stymuluje też edukację i rynek pracy.
- Zbyt wysokie ceny oznaczają jednak problem z dostępem pacjentów do tych leków. Moje przesłanie do firm farmaceutycznych - bierzcie też pod uwagę możliwości pacjenta i systemów opieki medycznej. Równy dostęp do innowacji wymaga uczciwych cen leków, niezależnych ocen ich skuteczności, adekwatnych decyzji politycznych, merytorycznego udziału lekarzy - apelował.
Według prof. Jakubowiaka, koszty leczenia powinny z czasem maleć, m.in. dzięki wejściu na rynek leków generycznych. Jego zdaniem, na sprawę kosztów należy jednak spojrzeć z szerszej perspektywy.
- Koszty się zmniejszą, jeśli uzyskamy wyleczalność szpiczaka. Jeśli przy stosowanym w moim ośrodku schemacie leczenia u 80 proc. pacjentów nie wykrywamy nawet śladu choroby, możemy zakładać, że część tych pacjentów może jest wyleczona. Zmniejszanie kosztów poprzez ograniczanie terapii, np. z dwóch leków do trzech, tak naprawdę ją podraża, bo wydłuża drogę do wyleczenia - argumentował.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)