Standaryzacja przekłada się na lepsze wyniki leczenia i prawidłową alokację środków
Przestrzeganie standardów jest najlepszą drogą do poprawienia sytuacji pacjentów onkologicznych - mówi prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.

Standardy po raz pierwszy opracowano w krajach o wiele zamożniejszych od Polski, gdzie problemy były znacznie mniejsze, a mimo to dostrzeżono potrzebę usystematyzowania postępowania zarówno diagnostycznego, jak i terapeutycznego. Najlepszym przykładem są Stany Zjednoczone. Pakiety zaleceń nie są tam przygotowywane przez grupę osób z jednego ośrodka, ale przez przedstawicieli kilkudziesięciu ośrodków, reprezentujących możliwości w różnych miejscach. U nas także byłoby to bardzo ważne.
Gdy w 1999 r. zostałem konsultantem krajowym w dziedzinie onkologii klinicznej, zastanawiałem się na najważniejszymi zadaniami. W ośrodkach onkologicznych przeprowadziłem wówczas ankietę liczącą kilkadziesiąt pytań dotyczących zasad postępowania. Okazało się, że mamy tu ogromny bałagan, ankieta ujawniła bowiem niejednolitość i polaryzację tego postępowania. Wydaje się, że trudno o lepsze uzasadnienie konieczności wdrożenia standardów. Od tamtego czasu Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej, wspólnie z innymi towarzystwami naukowymi, wydaje takie zalecenia cyklicznie co 2-3 lata. Ostatnie ukazały się jesienią ub.r.
Kolejną przyczyną, dla której standaryzacja jest niezbędna, jest fakt, iż zalew nowych technologii, często bardzo kosztownym, czasem nie do końca naukowo udowodnionych, należy zestawić z potrzebą wielospecjalistycznego podejścia do chorego. W przypadku każdego pacjenta strategia postępowania powinna zostać określona już na starcie. Nie może to oznaczać, że będzie go leczyć sekwencyjnie wielu specjalistów. Musi to oznaczać, że wielu specjalistów powinno od razu wytyczyć drogę. Powinna temu towarzyszyć potrzeba utrzymania jakości i monitorowania prawidłowości tego postępowania. Standardy są zatem potrzebne, ponieważ prowadzą do lepszych wyników leczenia.
Muszą opierać się na prawdziwej rzetelnej wiedzy, podlegać aktualizacji oraz uwzględniać zarówno ogólnokrajowe, jak i lokalne możliwości finansowe. Nie możemy kopiować zaleceń np. amerykańskich ze względu na zupełnie inne realia, choćby w kwestii rejestracji leków: Amerykanie mają swoją agencję, której decyzje różnią się od decyzji europejskich. Sami musimy zatem zbudować zalecenia przydatne w naszych warunkach.
Standardy muszą być także monitorowane - nie sposób pozostawić tego zakresu bez okresowego lub nawet bieżącego sprawdzania realizacji.
Warto też zauważyć, że standaryzacja może być źródłem nie tyle oszczędności, ile prawidłowej alokacji środków. W wielu wypadkach wykonuje się obecnie procedury nie do końca uzasadnione, które nie mają miejsca w zaleceniach, co w oczywisty sposób blokuje pieniądze na realizację naprawdę potrzebnych działań.
Musi także istnieć instytucja, która będzie tworzyć i nadzorować realizację tych zaleceń. Wydaje się, że ten obszar powinien należeć do Narodowego Instytutu Raka.
Pamiętajmy również, że w onkologii, jak w każdej dziedzinie medycyny, zdarzają się sytuacje nietypowe. Dlatego każdy ośrodek powinien mieć własne protokoły postępowania w przypadkach, które wymykają się zaleceniom. Istnienie takich protokołów wewnętrznych powinno być podstawą kwalifikacji ośrodków do finansowania lub przynajmniej zróżnicowania finansowania.
Wypowiedż zarejestrowana 20 stycznia br. w Warszawie podczas konferencji Polski "Cancer Plan" - o strategii walki z rakiem w Polsce
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)