Prof. Jassem: projektujący szpital nie przewidzieli ani pandemii, ani takiej fali pacjentów onkologicznych
Onkologia jest dziedziną, która już wcześniej pracowała na granicy wydolności. Jak jest teraz? Na to co widzę w swojej klinice nie mogę się zgodzić - mówi prof. Jacek Jassem.

- Do Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed zgłasza się znacznie powyżej 80. pacjentów dziennie. Możemy przyjąć góra 70. - mówi prof. Jassem
- Pacjenci będą dłużej oczekiwali na rozpoczęcie leczenia, co w onkologii jest niedopuszczalne - zaznacza
- Niewydolna staje się także apteka szpitalna - dodaje
Jak mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed, w jego klinice liczba chorych zgłaszających się do chemioterapii w ostatnich miesiącach systematycznie rosła. Uruchomione zostały wszystkie możliwości, aby nie towarzyszyło temu wydłużenie czasu oczekiwania na leczenie.
Ekspert zauważa, że klinika obecnie może przyjąć nie więcej niż 70 chorych dziennie, podczas gdy zgłasza się ich znacznie powyżej 80. Można się spodziewać, że ta liczba nadal będzie rosła. Oznacza to, że pacjenci będą dłużej oczekiwali na rozpoczęcie leczenia, co w onkologii jest niedopuszczalne. - Staramy się przyjmować wszystkich zgłaszających się chorych, ale nie możemy im zapewnić podstawowego komfortu; czekają kilka godzin na podanie leku - dodaje prof. Jassem.
Brakuje miejsca i stanowisk do chemioterapii
Podkreśla, że jako kierownik jednostki nie może się na to zgodzić. Kilka dni temu spotkał się w tej sprawie z dyrekcją Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, aby wspólnie rozwiązać ten problem. Było też spotkanie z kanclerzem GUMed, ponieważ niektóre decyzje muszą podjąć władze uczelni, która jest organem założycielskim dla UCK.
Profesor wskazuje, że jednym z problemów jest zbyt mała liczba stanowisk do chemioterapii. Brakuje też miejsc w poczekalni, a chorzy, zwłaszcza w warunkach epidemii, nie mogą się tłoczyć w wąskim korytarzu. Trudno też sobie wyobrazić jak to będzie wyglądało latem.
Prof. Jassem dodaje, że szpital jest piękny i nowoczesny, ale gdy go planowano, nikt nie spodziewał się pandemii i jej skutków, w tym tak wielkiej fali popandemicznej. Coraz bardziej niewydolna jest także szpitalna apteka.
"Nie jesteśmy w stanie tego opanować"
Przypomnijmy. Jak mówił niedawno prof. Piotr Wysocki, kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w ostatnich tygodniach liczba nowych chorych w SU konsultowanych do natychmiastowego wdrożenia chemioterapii przed operacją (z powodu wielkości nowotworu operacja nie może być szybko przeprowadzona) wzrosła 3-4-krotnie.
- To niewyobrażalne. To tak jakbyśmy mogli co dwa, trzy tygodnie obłożyć oddział tylko nowymi pacjentami - wskazał onkolog i dodał: - Nie jesteśmy teraz w stanie tego opanować.
Jak poinformował, oddział otrzymuje telefony i maile, "które trudno czytać", w których ludzie błagają o pomoc, piszą że nie ma ich kto leczyć. Z płaczem pomocy szukają m.in. matki małych dzieci, osoby młode - 20- i 30-kilkuletnie.
Nie radzi sobie apteka szpitalna w nowym budynku. O ile rok temu farmaceuci mogli przygotować 80-90 leków do podania dożylnego dziennie, to teraz jest zapotrzebowanie na 120-130.
- Brakuje i farmaceutów i miejsca do przygotowania leków. Brakuje pielęgniarek, które by je podawały - mówił profesor dodając, że w ostatnim czasie ze szpitala odeszło wiele pielęgniarek w wieku emerytalnym, ponieważ były "tak dramatycznie obciążone taką ilością chorych".
ZOBACZ KOMENTARZE (0)