×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu
  • PARTNER SERWISUpartner serwisu

Onkolodzy: problemem jest nie tyle finansowanie, ile organizacja systemu

Autor: Luiza Jakubiak/Rynek Zdrowia04 lutego 2014 21:55Aktualizacja: 05 lutego 2014 00:35

Dyskusja o polskiej onkologii w ostatnich tygodniach nabiera rozpędu. Mówi się m.in. o opcji zniesienia limitów i o kompleksowym leczeniu chorych przez wyspecjalizowane ośrodki. Specjaliści doceniają rosnące nakłady na onkologię i podkreślają, że w wielu przypadkach problemem nie jest finansowanie, ale organizacja systemu. Tym bardziej, że zbliża się nowa perspektywa kontraktowania świadczeń z płatnikiem.

Onkolodzy: problemem jest nie tyle finansowanie, ile organizacja systemu
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

- W roku 2015 poznamy nową ofertę płatnika w zakresie kontraktowania. Do tego czasu trzeba zastanowić się nad innym finansowaniem badań profilaktycznych. Bez zaangażowania lekarza pierwszego kontaktu w profilaktykę i wpisania tych zadań do jego kontraktu, nie osiągniemy celu. Wydajemy ogromne pieniądze na spoty i zaproszenia na badania, na które zgłasza się ledwie kilkanaście procent Polaków - mówił Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii im. prof. Łukaszczyka w Bydgoszczy, podczas konferencji zorganizowanej w Warszawie we wtorek (4 lutego) w Światowym Dniu Walki z Rakiem.

- Po drugie, jeśli nie zmienimy zasady "follow up", czyli kontroli pacjentów po przebytym leczeniu, ośrodki onkologiczne nie będą w stanie podołać realizacji nałożonych na nie zadań. W bydgoskim Centrum na badania "follow-up" czeka ponad 20 tys. chorych; tzw. pacjentów pierwszorazowych jest 601.

Zdaniem onkologów, tacy pacjenci powinni trafiać do swojego lekarza rodzinnego. Zbigniew Pawłowicz, w ramach Rady Dyrektorów Centrów Onkologii przeprowadził ankietę wśród 16 ośrodków onkologicznych. Okazuje się, że posiadają one odpowiedni sprzęt i kadrę, dzięki czemu mogłyby zwiększyć możliwość leczenia średnio o 20 procent. Ale najpierw musiałyby "pozbyć" się takich zadań.

Sprzęt i kadry
Środowisko podkreśla znaczenie stworzenia sieci ośrodków onkologicznych opartych o zasadę zróżnicowania poziomu ich referencyjności.

- Każdy ośrodek zajmujący się onkologią powinien mieć odpowiednie miejsce w sieci, które jest proporcjonalne do stopnia referencyjności, czyli do potencjału specjalistycznego. Należy doprowadzić do standaryzacji reguł diagnostyczno-leczniczych w Polsce. Standaryzacja oznacza m.in., że NFZ nie będzie płacił za świadczenia wykonane niezgodnie ze standardem - wyjaśniał prof. Krzysztof Warzocha, dyrektor Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

Po drugie, powinna powstać jednostka koordynująca działalność ośrodków onkologicznych. Zdaniem prof. Warzochy, do sieci mogą przystąpić wszystkie placówki, które zgodzą się poddać audytowi certyfikacji wykonanemu w oparciu o posiadaną kadrę specjalistyczną oraz aparaturę. - Można zastanowić się, w którym miejscu powinny być ustawione punkty odcięcia, ale wykładnikiem zróżnicowania referencyjności jest tylko i wyłącznie posiadany potencjał. Wszystkie ośrodki o różnych poziomie referencyjności powinny być certyfikowane i działać w sieci wzajemnie współpracujących, a nie konkurujących ze sobą placówek - mówił prof. Warzocha.

Onkolog zwrócił również uwagę na braki specjalistów, szczególnie w zakresie radioterapii i chirurgii onkologicznej oraz brak ujednoliconych programów kształcenia studentów.

Efektywność leczenia
Przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia nieco inaczej widzi kwestię kryteriów, za pomocą których można różnicować ośrodki onkologiczne. - Osiąganie jak najlepszej jakości rozumiemy nie tylko w kontekście posiadanego sprzętu i kadry, ale poprzez osiągane wyniki leczenia - wyjaśniał Igor Radziewicz-Winnicki, wiceminister zdrowia i dodał: - To, czego obecnie brakuje, to otwartości ośrodków onkologicznych na publikowanie informacji na temat osiąganych wyników leczenia.

Jego zdaniem dyskusja koncentruje się w zbyt dużej mierze na kwestii usprzętowienia.

- Jeśli zasadę referencyjności ustawimy w oparciu o kategorię sprzętu, to efektem będzie kupowanie aparatury na potęgę, byle tylko zdobyć więcej punktów i uzyskać wyższy stopień referencyjności. Ambicją różnych ośrodków będzie dosprzętowienie - przekonywał.

Zdaniem wiceministra Radziewicza-Winnickiego, pozostaje też pytanie o kryterium kadrowe. - Czy kwestia posiadania samodzielnych pracowników ma wpływ na podwyższenie referencyjności czy nie? Przez takie rozwiązanie możemy spowodować, że ośrodki akademickie uzyskają przewagę nad szpitalami marszałkowskimi czy wojewódzkimi - wskazywał.

Dylematów jest wiele
Zdaniem Marcina Pakulskiego, p.o. prezesa NFZ, problemem jest nie tylko rozstrzygnięcie kwestii: poziom referencyjności, jak chcą onkolodzy czy efekty leczenia jak chce minister zdrowia? W jego ocenie płatnik ma jeszcze jeden dylemat do rozwiązania - równy dostęp do publicznych środków - zarówno dla pacjentów, jak i dla świadczeniodawców.

- Kwota na świadczenia zdrowotne jest ograniczona i dzielona tak, by zagwarantować równy dostęp każdemu pacjentowi, nie tylko onkologicznemu. Czy zatem zasadne jest pytanie o zniesienie limitów w leczeniu w onkologii? Nie - odpowiedział prezes Pakulski, wyjaśniając wątpliwości: - Nie pytajmy, kiedy dostęp do leczenia przestanie być limitowany, tylko kiedy stworzymy system, w którym preferencje w dostępie do pieniędzy publicznych będą mieć ci, którzy najskuteczniej leczą - mówił Marcin Pakulski.

- By taki system stworzyć, muszą powstać kryteria mierzące efektywność, jakość, skuteczność. Póki co jednak, od płatnika wymaga się równego traktowania potencjalnych realizatorów świadczeń zdrowotnych lub - jak chce UOKiK - "przedsiębiorców".

Prezes Pakulski przypomniał, że to rozróżnienie stało się podstawą do nałożenia przez Urząd kary na NFZ, gdy ten wprowadził kryterium ilości wykonywanych badań obrazowych w radiologii i rezonansie. - To kryterium, w naszej ocenie, dawało ogląd na kwestie doświadczenia w prowadzeniu tych badań i oferowany poziom usług - wyjaśniał p.o. prezesa NFZ. 

Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum