Nowotwory są przyczyną 30 proc. zgonów młodych kobiet w Polsce. "W starszej grupie jest jeszcze gorzej"
Szczególnie uważnie warto przyjrzeć się zgonom u kobiet, ponieważ w grupie wiekowej 20-44 lata nowotwory złośliwe stanowią bardzo wysoki odsetek wszystkich przyczyn zgonów. Wynosi on aż 30 proc. W grupie kobiet w wieku 44-65 lat jest jeszcze gorzej, bo nowotwory są przyczyną już blisko połowy zgonów - mówi dr Urszula Wojciechowska.

- Obecnie rejestrujemy w Polsce ponad 170 tys. nowych zachorowań na nowotwory i ok. 100 tys. zgonów z ich powodu - mówi dr Urszula Wojciechowska
- Należy zwrócić uwagę na trzy nowotwory: raka piersi, szyjki macicy oraz jelita grubego, w których sytuacja w Polsce odbiega od tego, co obserwujemy w Europie. W innych krajach umieralność maleje, u nas rośnie - wskazuje
- Szczególnie uważnie warto przyjrzeć się zgonom u kobiet, ponieważ w grupie wiekowej 20-44 lata nowotwory złośliwe stanowią bardzo wysoki odsetek wszystkich przyczyn zgonów. Wynosi on aż 30 proc. - zaznacza
- W grupie kobiet w wieku 44-65 lat jest jeszcze gorzej, bo nowotwory są przyczyną już blisko połowy zgonów - dodaje
"Ponad 170 tys. nowych zachorowań na nowotwory i ok. 100 tys. zgonów z ich powodu"
- Co roku na stronie onkologia.org.pl publikujemy zestawienia, raporty roczne, pokazujące co dzieje się w danym momencie w epidemiologii nowotworów. Obecnie rejestrujemy w Polsce ponad 170 tys. nowych zachorowań na nowotwory i ok. 100 tys. zgonów z ich powodu – mówiła dr Urszula Wojciechowska z Krajowego Rejestru Nowotworów (KRN) Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie podczas debaty „Postępy w polskiej onkologii”.
Jak wskazywała, w ostatnich latach obserwowany jest wzrost zachorowań zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet, ale także wzrost umieralności z powodu nowotworów. U mężczyzn liczba zgonów jest nieco wyższa, niż u kobiet, a jeśli chodzi o liczby zachorowań, są one porównywalne.
Dodała, że drugim miernikiem, który mówi nam, czy i jak zmienia się w polskiej populacji zachorowalność na nowotwory złośliwe i umieralność z ich powodu, są współczynniki standaryzowane, które pokazują, że zachorowalność w przypadku obu płci rośnie, przy czym tempo wzrostu zachorowalności u kobiet jest wyższe. Z kolei umieralność w populacji mężczyzn maleje, a w populacji kobiet pozostaje na podobnym poziomie.
Współczynniki te są równoważnikiem ryzyka zgonu, które w populacji mężczyzn maleje, a w populacji kobiet utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Natomiast ryzyko zachorowania na nowotwór rośnie tak u mężczyzn, jak i u kobiet.
"Zwróćmy uwagę na trzy nowotwory. W Europie umieralność maleje, w Polsce - rośnie"
- Na pewno należy zwrócić uwagę na trzy nowotwory: raka piersi, szyjki macicy oraz jelita grubego, w których sytuacja w Polsce odbiega od tego, co obserwujemy w Europie. Umieralność w raku piersi przez długi okres wykazywała trend spadkowy, ale w ostatnich latach ponownie zaczęła rosnąć. Na tle Europy, gdzie w zdecydowanej większości krajów widać jej spadek, wygląda to bardzo niekorzystnie – podkreślała dr Wojciechowska.
Zaznaczyła, że niepokojący trend obserwujemy również w raku trzonu macicy. Także i w tym przypadku umieralność z powodu tego nowotworu w Europie spada, podczas gdy w Polsce od blisko dekady – rośnie.
- Trzecim nowotworem, który może niepokoić na tle tego, co dzieje się w innych krajach europejskich, jest rak jelita grubego. W Polsce umieralność z jego powodu nadal rośnie u mężczyzn. W przypadku kobiet mamy pewną stabilizację, na pewno oczekujemy jednak zdecydowanie lepszych wyników, ponieważ rak jelita grubego, podobnie jak rak piersi, to nowotwory objęte populacyjnymi programami badań przesiewowych – zauważyła.
- Szczególnie uważnie warto przyjrzeć się zgonom u kobiet, ponieważ w grupie wiekowej 20-44 lata nowotwory złośliwe stanowią bardzo wysoki odsetek wszystkich przyczyn zgonów. Wynosi on aż 30 proc. Chodzi głównie o nowotwory kobiece: raka piersi, jajnika, trzonu macicy, czy szyjki macicy. W grupie kobiet w wieku 44-65 lat jest jeszcze gorzej, bo nowotwory są przyczyną już blisko połowy zgonów – wskazywała dr Wojciechowska.
Hematoonkologia. "Raportowanie zachorowań jest trudniejsze"
Jak podkreślał prof. Dariusz Wołowiec z Katedry i Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, w hematoonkologii raportowanie zachorowań na nowotwory krwi i układu krwiotwórczego, a tym samym wiarygodna ocena trendu zachorowalności i umieralności, są dużo bardziej utrudnione w stosunku do onkologii narządowej.
- Niewątpliwie obserwujemy wzrost zachorowalności na choroby hematoonkologiczne choćby ze względu na starzenie się społeczeństwa. Przyczyną zawyżającą wskaźnik zachorowalności jest natomiast paradoksalnie coraz lepszy dostęp do podstawowych badań laboratoryjnych – ocenił.
- Znacząca część chorób hematoonkologicznych jest rozpoznawana przypadkowo, przy okazji zwykłej morfologii krwi wykonanej dla innych celów, którą kiedyś wykonywało się znacznie rzadziej. Klasycznym przykładem takiej choroby jest przewlekła białaczka limfocytowa, w której jedna trzecia pacjentów nigdy nie będzie wymagała leczenia i umrze z zupełnie innego powodu - mówił prof. Wołowiec.
- Należy też zwrócić uwagę na rejestr. Każde zgłoszenie nowotworu złośliwego, które jesteśmy zobowiązani wypełniać, jest skonstruowane pod nowotwory narządowe. Wynikają z tego pewne problemy, bo jak w przypadku pacjenta z białaczką określić, czy jest to nowotwór dotyczący lewej, czy prawej połowy ciała? – zauważył.
- Ponadto nadal jesteśmy zobowiązani raportować nowotwory według klasyfikacji ICD-10, która kompletnie nie przystaje do obecnych systemów klasyfikacyjnych, zwłaszcza jeśli chodzi o chłoniaki. Najczęstsze z nich, tj. chłoniak rozlany z dużych komórek B (DLBCL) i chłoniak grudkowy, mogą być kodowane według ICD-10 na kilka różnych sposobów, co nie sprzyja dobrym statystykom zachorowalności, czy umieralności – dodał prof. Wołowiec.
"Nowy Polski Rejestr Onko-hematologiczny (PROH) działa od pół roku"
Dr Urszula Wojciechowska przypomniała, że jeśli chodzi o możliwość rejestrowania szerokiego zakresu informacji dotyczących chorób hematoonkologicznych, to od pół roku w ramach KRN działa nowy Polski Rejestr Onko-hematologiczny (PROH), w którym można zakodować wszystkie wspomniane informacje.
- Mamy również klasyfikację dla dzieci - ICCC. Można zarejestrować linie i schematy leczenia, a nawet transformację nowotworową, która nie zdarza się w przypadku guzów litych – wymieniała.
- Istnieje możliwość integracji z rejestrem każdego ośrodka, a jeśli to nastąpi, lekarze nie muszą już poświęcać czasu na wprowadzanie danych. Pobieramy je sami i kodujemy zgodnie ze standardami obowiązującymi dla rejestrów tego typu w Europie i na świecie. Zakres zbieranych danych jest nawet szerszy niż w podobnych rejestrach w Czechach, Danii, Szwecji, czy we Francji – wyjaśniała dr Wojciechowska.
Prof. Wołowiec zwrócił uwagę, że w ubiegłych latach nie było takich możliwości w zakresie pracy nad trendami dotyczącymi zachorowalności na choroby hematoonkologiczne, a PROH to świeża sprawa.
- Należy także brać pod uwagę fakt, że opieka hematologiczna jest bardzo rozproszona. To nie tylko kilkanaście klinik hematologii w szpitalach uniwersyteckich, ale także kilkadziesiąt oddziałów hematologicznych przy szpitalach marszałkowskich, a do tego poradnie specjalistyczne, które prowadzą część chorób - chorzy nie zawsze trafiają na szpitalny oddział. To utrudnia prowadzenie efektywnej sprawozdawczości - podkreślał.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (2)