Eksperci: brak sukcesu w walce z rakiem szyjki macicy w Polsce
Dotychczasowe efekty walki z rakiem szyjki macicy w Polsce są niezadowalające - oceniają eksperci. Ze statystyk wynika bowiem, że podobnie jak przed dwiema dekadami ponad 50 proc. kobiet z tym nowotworem nie udaje się wyleczyć.

- 20 lat temu notowaliśmy co roku ponad trzy tysiące zachorowań na raka szyjki macicy, z czego około 50 proc. pań nie udawało się uratować. Obecnie statystyki są bardzo podobne - tłumaczy prof. Jan Kotarski, kierownik I Katedry i Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Jego zdaniem niewielki spadek zachorowalności i umieralności z powodu raka szyjki macicy wynika raczej z tego, że w Polsce maleje populacja kobiet najbardziej zagrożonych tym schorzeniem.
Wyniki leczenia jedne z najgorszych w Europie
Jak zaznacza ginekolog, wyniki leczenia raka szyjki w Polsce są jednymi z najgorszych w Europie. -Nie ma to związku z tym, że lekarze w naszym kraju nie potrafią go leczyć, ale z faktem, że wciąż w około połowie przypadków nowotwór ten jest rozpoznawany w bardzo zaawansowanym stadium, kiedy to mimo stosowania droższych i bardziej agresywnych terapii efekty leczenia są słabe - przekonuje specjalista.
Prof. Kotarski ocenia, że świadczy to o braku sukcesu populacyjnego programu profilaktyki i wczesnego wykrywania raka szyjki macicy, który jest realizowany od 2006 r. W ramach tego programu do kobiet w wieku 25-59 wysyłane są imienne zaproszenia na bezpłatną cytologię, wykonywaną raz na trzy lata. Dzięki temu badaniu można wcześnie wykryć zmiany przednowotworowe lub raka w szyjce macicy na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Wówczas leczenie jest proste i daje bardzo dobre efekty.
- Niestety, program populacyjny okazał się być nieskuteczny. Ministerstwo Zdrowia wdrożyło go wzorując się na doświadczeniach krajów skandynawskich, które wprowadzały programy badań przesiewowych w latach 60., w erze korespondencji papierowej. Dlatego od stycznia 2016 r. pisemne zaproszenia przestaną być wysyłane - tłumaczy prof. Kotarski.
O braku sukcesu programu świadczą statystyki. Na badania cytologiczne zgłaszało się co roku niewiele ponad 20 proc. uprawnionych pań, a najwyższy odsetek odnotowano w 2008 r., kiedy to skorzystało z nich 27 proc. uprawnionych kobiet. Tymczasem, aby umieralność z powodu raka szyjki zmniejszyła się istotnie odsetek ten powinien wynosić 70-75 proc. populacji objętej programem.
Prof. Kotarski zwraca też uwagę, że w wielu krajach program profilaktyki raka szyjki wzbogacono o badania materiału genetycznego wirusa HPV (wirus brodawczaka ludzkiego), który jest główną przyczyną rozwoju tego nowotworu. - Jeżeli u kobiety nie występują onkogenne (rakotwórcze - PAP) typy HPV to przez najbliższe pięć lat ryzyko wystąpienia u niej raka szyjki jest bardzo niewielkie i nie ma potrzeby w tym okresie wykonywać u niej cytologii - tłumaczy ekspert.
Brak obowiązkowych szczepień przeciwko wirusowi HPV
Z kolei dr hab. Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego za istotne utrudnienie w skutecznej walce z tym nowotworem w Polsce uważa to, że wciąż nie udało się u nas wprowadzić obowiązkowych szczepień przeciwko wirusowi HPV dla nastoletnich dziewcząt przed inicjacją seksualną. HPV jest bowiem przenoszony głównie drogą płciową i jak ocenia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), zakażeniu nim ulegnie w ciągu życia większość aktywnych seksualnie kobiet i mężczyzn.
Szczepionki przeciwko HPV są dostępne na rynku już niemal od dekady. Jak zaznacza prof. Kotarski, w wielu krajach wprowadzenie szczepień przeciw HPV dla całej populacji nastoletnich dziewcząt w istotnym stopniu obniżyło liczbę zachorowań na raka szyjki macicy. Jednak w Polsce nie zaobserwowano takiego związku. - W naszym kraju szczepienia przeciw HPV są finansowane jedynie przez ok. 200 samorządów lokalnych, dlatego nie odgrywają w sensie epidemiologicznym takiego znaczenia, jakie powinny - wyjaśnia ginekolog.
Dr Kuchar zaznacza, że szczepienia to najskuteczniejsza, a zarazem bardzo bezpieczna metoda profilaktyki schorzeń zakaźnych, w tym zakażenia wirusami HPV. Ponadto, ostatnio pojawiła się nowa szczepionka przeciw HPV, która zapewnia ochronę aż przed dziewięcioma typami tego wirusa, z czego siedem (16, 18, 31, 33, 45, 52 i 58) stanowią typy silnie onkogenne, odpowiadające łącznie za 90 proc. przypadków raka szyjki macicy i mające też udział m.in. w rozwoju raka pochwy, sromu, odbytu, prącia, a także nowotwory głowy i szyi (w tym gardła i krtani). Dwa pozostałe typy HPV (6 i 11) powodują rozwój łagodnych, ale bardzo uciążliwych i krępujących zmian na narządach płciowych - tzw. kłykcin kończystych, a znacznie rzadziej mogą przyczyniać się do zmian nowotworowych. Wcześniejsza wersja tego preparatu chroni przed czterema typami HPV, tj. 6,11, 16 i 18.
Zgodnie z rejestracją nowa szczepionka jest wskazana w profilaktyce raka szyjki macicy, pochwy, sromu i odbytu oraz kłykcin kończystych wywoływanych przez dziewięć typów HPV. Można ją podawać dziewczętom i chłopcom od 9. roku życia. Mężczyźni stanowią bowiem nie tylko źródło zakażenia HPV dla kobiet, ale też są narażeni na nowotwory, do których się on przyczynia.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)