Raport: jak racjonalizować wydatki i skutecznie leczyć niewydolność serca

W 2012 roku NFZ wydał 635 mln zł na hospitalizację pacjentów z niewydolnością serca, podczas gdy za leczenie ambulatoryjne zapłacił jedynie 10 mln zł. Chorzy częściej kierowani są do szpitala, ponieważ zbyt nisko wyceniona jest porada ambulatoryjna w niewydolności serca - twierdzą eksperci.
Dane te pochodzą z pierwszego w Polsce raportu "Niewydolność serca - analiza kosztów ekonomicznych i społecznych", opracowanego przez Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego i udostępnionego podczas wtorkowej (16 października) debaty w Warszawie
Coraz więcej na hospitalizacje
Koordynator raportu dr Jerzy Gryglewicz zwrócił uwagę, że od 2004 do 2012 roku roczne koszty leczenia niewydolności serca wzrosły z 1 mld zł do 2,9 mld. W tym roku oczekuje się, że po raz pierwszy przekroczą 3 mld zł, gdyż do września zwiększyły się one do 2,83 mld zł. Jest to wartość umów zawieranych przez Narodowy Fundusz Zdrowia na związane z tym schorzeniem świadczenia medyczne.
Głównym powodem tak wysokich kosztów jest zbyt częsta hospitalizacja pacjentów cierpiących na niewydolność serca. W 2012 roku w szpitalu leczonych było prawie 187,5 tys. pacjentów, czyli 65 proc. chorych z tym schorzeniem. Pozostali, czyli 32 proc. osób, byli leczeni ambulatoryjnie, przez lekarza rodzinnego. Jedynie 3 proc. pacjentów było objętych rehabilitacją leczniczą.
Prof. Jadwiga Nessler, przewodnicząca Sekcji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, zwróciła uwagę, że według danych zagranicznych koszty hospitalizacji stanowią 60-70 proc. łącznych wydatków związanych z leczeniem niewydolności serca (NS), w Polsce natomiast dochodzą one do 90 proc.
Podkreśliła również, że rosnące nakłady na kardiologię ściśle związane są ze wzrostem nakładów na kardiologię interwencyjną - leczenie ostrych zespołów wieńcowych (OZW).
Jednocześnie zaznaczyła, że w 2012 r. leczono dwuipółkrotnie więcej pacjentów na niewydolność serca niż na ostre zespoły wieńcowe, wydając na nich 635,3 mln zł. - Raport w sposób jednoznaczny przyznaje, że leczenie szpitalne pacjentów z NS jest leczeniem deficytowym z powodu niedoszacowania kosztów wykonania procedury JGP 53 - wyjaśniła prof. Nessler.
Zbyt mało na AOS i rehabilitację
Jerzy Gryglewicz podkreśla, że to właśnie w leczeniu szpitalnym są największe rezerwy ograniczenia kosztów opieki na chorymi z niewydolnością serca, które najprawdopodobniej nadal będą rosły.
Ocenia się, że w Polsce z rozpoznaną niewydolnością serca żyje już około milion osób. W ciągu najbliższych 20 lat ta liczba wzrośnie jeszcze o 25 proc. Tymczasem już teraz aż 83 proc. chorych na NS jest przyjmowanych do szpitala w trybie nagłym z powodu zaostrzenia choroby. Ponad połowa (51 proc.) chorych powraca do szpitala nawet kilkakrotnie w ciągu jednego roku. Jeden pobyt w szpitalu trwa najczęściej od 6 do 8 dni.
Prof. Nessler twierdzi, że chorzy kierowani są do szpitala, ponieważ zbyt nisko wyceniona jest porada ambulatoryjna w niewydolności serca. Przyczynia się do tego również brak rehabilitacji, która poprawia stan chorego, ale zapewnia też lepszą jego obserwację, co z kolei pozwala szybciej zareagować w razie zaostrzenia choroby.
Jak wynika z raportu, koszt świadczeń opieki zdrowotnej opłaconych przez NFZ w 2012 roku, związanych z rehabilitacją leczniczą 7 972 pacjentów z niewydolnością serca, wyniósł zaledwie około 26 mln zł.
- Rażąco niska wycena specjalistycznej porady ambulatoryjnej w NS wpływa bezpośrednio na przeniesienie części procesu diagnostycznego i leczniczego z trybu ambulatoryjnego na szpitalny. Z kolei znikoma liczba chorych z niewydolnością serca korzystających w rehabilitacji leczniczej wydłuża czas trwania ich hospitalizacji - podkreśliła prof. Nessler.
Z kolei prof. Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, dodał, że przy niewydolności serca w ogóle nie powinno mieć miejsca planowe leczenie szpitalne , a jak wynika z raportu dotyczy ono blisko 17 proc. leczonych.
- Z grubsza obliczyłem, że na tej grupie pacjentów można by zaoszczędzić 107 mln zł, które powinny trafić do AOS na leczenie niewydolności serca w trybie ambulatoryjnym - wyjaśnił.
Koszty ekonomiczne i społeczne
Konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii prof. Grzegorz Opolski zaznaczył w komentarzu do raportu, że niewydolność serca generuje również wysokie koszty ekonomiczne i społeczne związane z narastająca absencją chorobową. O ile w 2012 r. przeciętna długość zwolnienia lekarskiego nie przekraczała dwóch tygodni (dokładnie 12,5 dni), to w przypadku niewydolności serca wzrosła do prawie trzech tygodni (19,9 dni).
Z raportu wynika, że niewydolność serca stanowiła przyczynę wydania w 2012 roku 17,9 tys. zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy na łączną liczbę 355,1 tys. dni absencji chorobowej. Przeciętna długość zaświadczenia lekarskiego w 2012 roku wyniosła 12,46 dnia, a dla NS już 19,87 dnia.
Jednocześnie zwiększa się liczba uprawniających do renty orzeczeń o trwałej niezdolności do pracy z powodu niewydolności serca. W 2012 r. takich orzeczeń pierwszorazowych było o 7,7 proc. więcej niż roku poprzednim, a w przypadku ponownych orzeczeń aż o 28,2 proc. więcej.
Obliczono również, że wydatki ogółem na świadczenia związane z niezdolnością do pracy poniesione w 2010 roku w związku z niewydolnością serca wyniosły 151 mln zł, w tym 132 mln zł na mężczyzn i jedynie 19 mln zł na kobiety.
Kierunki racjonalizacji
Zdaniem autorów projektu racjonalnie wykorzystując środki dostępne w NFZ można zapewnić pacjentom z niewydolnością serca efektywniejszą opiekę medyczną.
- Pożądanym kierunkiem racjonalizacji jest wprowadzenie nowego modelu opieki nad pacjentem z NS z uwzględnieniem lekarza POZ, AOS oraz rehabilitacji leczniczej i lecznictwa szpitalnego - podkreślił Jerzy Gryglewicz.
- Taki optymalny model finansowania diagnostyki i monitorowania skuteczności leczenia NS w poradniach kardiologicznych zakłada wprowadzenie w ramach umów z NFZ w rodzaju AOS nowego świadczenia o nazwie Kompleksowa Ambulatoryjna Opieka Specjalistyczna nad pacjentem z niewydolnością serca.
Dodał również, że eksperci rekomendują utworzenie Krajowego Rejestru Pacjentów z Niewydolnością Serca, który zapewniłby efektywny monitoring skuteczności terapii oraz dostępność do świadczeń na rzecz pacjentów z niewydolnością serca, finansowanych przez NFZ i ZUS.
Wiceprezes NFZ Marcin Pakulski podkreślił z kolei, że obecnie prowadzone są rozmowy z konsultantem krajowym w dziedzinie kardiologii prof. Grzegorzem Opolskim i prof. Janiną Stępińską, byłym prezesem PTK, w celu zróżnicowania pacjentów z ciężką niewydolnością serca, tak aby do szpitala trafiali tylko naprawdę potrzebujący.
- NFZ potrzebuje konkretnych parametrów, które opiszą takiego pacjenta, czynności, które trzeba wykonać, a potem odpowiemy, ile na to możemy przeznaczyć - zaznaczył Pakulski.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
POLECAMY W PORTALU
-
Nowa grupa zyskała prawo do darmowego sanatorium. Turnus trwa 21 dni
-
Do 31 marca trzeba złożyć ważny dokument w ZUS
-
Ważny lek na otyłość wchodzi do sprzedaży. To ma być przełom w leczeniu
-
ZUS wypłaci należne pieniądze. Koniecznie trzeba złożyć wniosek
-
Nawet 3176 zł miesięcznie. Nowe świadczenie z budżetu państwa. Wiadomo dla kogo i ile
-
Koniec recept i zwolnień lekarskich przez internet. W 2023 roku zmiany przepisów