Pacjenci z zawałami nie chcą do szpitala. Boją się oddziałów covidowych

Pacjenci boją się, że szpital z oddziałem covidowym wpłynie negatywnie na ich zdrowie. Ponadto za późno zgłaszają się do szpitala.
- Pacjenci do szpitala zgłaszają się za późno, kiedy nie mają już wyboru – powiedział PAP prezes Szpitala Powiatowego w Rykach Piotr Kienig
- Jak podkreśla prezes, pacjenci boją się, że szpital, który ma oddział covidowy, może wpłynąć negatywnie na ich zdrowie
- Niezakażeni pacjenci mają utrudniony dostęp do specjalistycznego leczenia
Nie ma lawiny pacjentów, bo boją się przyjść do szpitala
- Podczas tej fali zakażeń koronawirusem nie ma lawiny pacjentów. Ale nie wynika to z tego, że jest mniej zachorowań, tylko z tego, że pacjenci przez COVID boją się przyjść do szpitala i nie zgłaszają się do lekarza - podkreślił Kienig.
W jego ocenie pacjenci w zaniedbanym stanie zdrowotnym są problemem, bo w wielu przypadkach trafiają do szpitala za późno.
- Powodzenie ich leczenia byłoby zdecydowanie lepsze, gdyby pojawili się wcześniej. Nie jest to tylko wina zaniedbań ze strony systemu, ale też pacjentów, którzy zwlekają z pójściem do szpitala lub przebadaniem się, bo boją się, że szpital, który był covidowy lub ma oddział covidowy, może wpłynąć negatywnie na ich zdrowie. Co jest nieprawdą - powiedział
W szpitalu w Rykach funkcjonują oddziały wewnętrzny, covidowy, paliatywny i pododdział kardiologiczny. Najwięcej pacjentów z tzw. długiem zdrowotnym jest na kardiologii.
- Pacjenci trafiają do nas w gorszym stanie. Przykładowo są to chorzy z zawałami przetrwałymi, z mocnymi stanami chorobowymi serca. Można było ich uniknąć, gdyby trafili do szpitala wcześniej. Jednak nie trafili, bo bali się, że przez covid szpital może być dla nich niebezpieczny - powiedział Kienig.
Pacjenci późno trafiają do szpitali
Podobna sytuacja jest w szpitalu w Puławach.
- Działamy w systemie hybrydowym i staramy się zapewnić pomoc wszystkim pacjentom i tym z COVID-19 i tym z innymi chorobami. Mimo że sytuacja jest z pewnością teraz lepsza, niż kiedy byliśmy szpitalem covidowym, to jednak dostęp do lekarzy rodzinnych czy specjalistów jest trudniejszy - powiedział koordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i Zespołów Ratownictwa Medycznego szpitala w Puławach Tomasz Myszała.
- Mamy pacjentów, którzy późno trafiają do opieki szpitalnej i w wielu przypadkach choroby są już mocno zaawansowane - dodał.
Według Myszały najwięcej jest przypadków zaniedbanych chorób ogólnointernistycznych i kardiologicznych.
- Może to być efektem braku dostępności do oddziałów szpitalnych, które w szpitalach w regionie zostały przekształcone w oddziały covidowe. A pacjenci, którzy nie są zarażeni wirusem, a chorują na serce, mają utrudniony dostęp do leczenia specjalistycznego - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że sporo pacjentów, którzy przechorowali COVID-19 jest trudniejszych do leczenia niż podczas poprzednich fal.
- Często zdarza się tak, że u pacjenta, który przechorował koronawirusa, nasiliła się dotychczasowa choroba przewlekła. Doszły nowe skutki uboczne na przykład powikłania neurologiczne, zaburzenia, rozchwianie dotychczasowych chorób. Jednym słowem COVID-19 spotęgował już istniejące choroby i taki przypadek kliniczny jest trudniejszy do leczenia - podsumował.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
POLECAMY W PORTALU
-
Skończyło się opłacanie składki zdrowotnej z budżetu państwa. Weszły ważne zmiany
-
Tysiące odwołanych pobytów w sanatoriach. Kraska: ministerstwo wprowadziło zmiany
-
Migotanie przedsionków. Kardiolodzy wskazują, jak rozpoznać chorobę
-
Specjalny dodatek w 2023 roku. Nie każdy wie, że może otrzymać 620 zł miesięcznie
-
To jeden z charakterystycznych objawów cukrzycy. Najczęściej bagatelizowany
-
Do szpitala na NFZ ze skierowaniem od lekarza z prywatnego gabinetu. Czy lecznica może odmówić?