Kardiologia - osiągnięcia i wyzwania

W systemie brakuje sprawnego mechanizm "wypychania" starszych technologii. Z jednej strony część z funkcjonujących rozwiązań, jest już powszechnym chlebem kardiochirurgów i powinna wejść do normalnego sposobu refundowania, z drugiej jednak strony nie mamy mechanizmu powtórnego dokonywania ocen - mówił wiceminister zdrowia Krzysztof Chlebus podczas IX Forum Rynku Zdrowia. - Taki mechanizm potwierdzałby zasadność wydatkowania publiczych środków.
Wiceminister zdrowia zaznaczył, że wszyscy mają odczucie, iż tempo wdrażania nowych technologii jest nieadekwatne do zmian, jakie zachodzą.
- Warto jednak podkreślać, że w stosunku do środków, którymi dysponujemy, mamy się czym pochwalić. Na przykład przezcewnikowa nieoperacyjna naprawa zastawki mitralnej (MitraClip) u chorych wysokiego ryzyka, jako świadczenie gwarantowane, to jest to, co w ostatnim roku udało się zarekomendować AOTM i wdrożyć w symbolicznym wymiarze. Traktujemy to jednak jako bardzo istotny wstęp do tego, by ta technologia zaistniała - mówił Krzysztof Chlebus.
Mniejsze narażenie na czynniki ryzyka
Prof. Grzegorz Opolski, krajowy konsultant w dziedzinie kardiologii zaznaczył, że choroby układu sercowo-naczyniowego nadal pozostają najczęstszą przyczyną zgonów. - Cały czas podkreślamy wagę tego problemu licząc na przychylność decydentów - wyjaśnił prof. Opolski.
Dodał też, że obecnie kardiolodzy dysponują bardzo wiarygodnymi raportami, z których wynika, że choroby sercowo-naczyniowe w odniesieniu do mężczyzn odpowiadają za 41% zgonów, a u pań, aż za 52%. Obecnie w Polsce co trzecia dorosła osoba cierpi z powodu nadciśnienia tętniczego, powyżej 60% ma hipercholesterolemię, co czwarta osoba pali, ok. 1,6 mln. osób ma cukrzycą, a aktywność fizyczną przejawia tylko ok. 20% populacji.
Konsultant krajowy podkreślił również, że to jak się zmienia umieralność z powodu chorób sercowo-naczyniowych zależy w 50% od leczenia, i w takim samym odsetku od prewencji. Zaznaczył też, że w tej ostatniej kwestii jest poprawa, ale daleko nam do ideału.
- Porównując rok 2012 z 2002, możemy zauważyć, że średnie ciśnienie tętnicze w tym czasie zmniejszyło się o ok. 2 milimetry. Lepiej też leczymy tych pacjentów - przyznał prof. Opolski. - Dawniej udawało nam się prawidłowe ciśnienie uzyskać u ok. 12% populacji z nadciśnieniem tętniczym, dzisiaj jest to 25%. W hipercholesterolemii z kolei średnia wartość cholesterolu spadła o ok. 6 miligramów. Jest to związane z częstszym stosowaniem statyn, zarówno w prewencji wtórnej jak i pierwotnej. Zmniejszyła się też liczba palaczy. W 2004 roku paliła w Polsce co trzecia osoba, teraz co czwarta.
Elektrokardiologia: osiągnięcia i problemy
Z kolei prof. Zbigniew Kalarus, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego zwrócił uwagę na najistotniejsze problemy dotyczące elektrokardiologii. W jego ocenie dziedzina ta w ciągu ostatniej dekady bardzo ugruntowała swoją pozycję.
- Mamy tu różne zakresy działalności. Jedną z nich jest ablacja czyli leczenie zaburzeń rytmu serca metodą inwazyjną - nieoperacyjną. Jest to jedna z nielicznych technik współczesnej kardiologii, która daje szanse na całkowite wyleczenie. Tymczasem w Polsce rozwija się ona zbyt wolno i mamy w tym zakresie wiele do poprawienia. Świadczą o tym kolejki do zabiegu, które potrafią sięgać dwóch lat - zaznaczył prof. Kalarus.
Podkreślił również, że jeśli chodzi o implantację kardiowerterów-defibrylatorów u chorych zagrożonych nagłym zgonem sercowym, to sytuacja wygląda znacznie lepiej. Osiągnęliśmy ok. 190 implantacji na milion mieszkańców, czyli przyzwoity wynik, ale wciąż daleki od krajów najbogatszych.
Jest jednak inny problem: - Implantacja takiego urządzenia u chorych z niewydolnością serca wiąże się z koniecznością objęcia pacjenta ścisłą opieką kardiologiczną przez ośrodki wykonujące implantacje. Niestety, nie jest to możliwe, ponieważ chorych z wszczepionymi urządzeniami gwałtownie przybywa - podkreślił prof. Kalarus. Dodał, że bezwzględnie trzeba poprawić system opieki poszpitalnej w tym zakresie. Poprawy wymaga też dostępność stymulatorów resynchronizujących.
Niezbędne nowoczesne leczenie przeciwzakrzepowe
Prof. Janina Stępińska, past prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego odniosła się do tego, jak leczymy przeciwzakrzepowo chorych z migotaniem przedsionków.
- Niestety, leczenie przeciwzakrzepowe w prewencji udarów mózgu u chorych z migotaniem przedsionków w Polsce nie jest prowadzone właściwie. Nie przestrzegamy wytycznych. Mamy skale, na podstawie których możemy ocenić zagrożenie udarem, i co się okazuje? Otóż leczenie chorych jest kompletnie nieadekwatne do zagrożenia wynikającego z tych skal. Mamy np. chorych zerowego ryzyka, którzy dostają leki przeciwzakrzepowe, i pacjentów bardzo zagrożonych, którzy w 50%. tego leczenia są pozbawieni - wyjaśniała prof. Stępińska.
W jej ocenie - pamiętając jak trudno jest właściwie i bezpiecznie leczyć antagonistami witaminy K, pamiętając, że dawka musi być indywidualnie dobrana, leki wchodzą w interakcje z pożywieniem, innymi lekami, że leczenie wymaga regularnych kontroli parametrów krzepnięcia - powinniśmy wprowadzić nowe doustne antykoagulanty.
Leki te są przynajmniej tak samo skuteczne, a na pewno bezpieczniejsze i nie wymagają kontroli parametrów krzepnięcia. Zgodnie z wytycznymi Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, są lekami preferowanymi w profilaktyce udaru mózgu. - Jest szansa, że zlecając nowe leki, poprawimy tzw. compliance, czyli przestrzeganie zaleceń w tym zakresie - zaznaczyła prof. Stępińska.
Optymalny model prewencji wtórnej
Prof. Stępińska, podkreśliła też, że PTK wspólnie z Krajowym Nadzorem Specjalistycznym rozpoczęło prace nad optymalnym modelem prewencji wtórnej, który dotyczy nie tylko chorych po ostrych zespołach wieńcowych (OZW), ale także po operacjach kardiochirurgicznych i tych z niewydolnością serca. - Planujemy systemowe rozwiązania, które są uzależnione od stopnia uszkodzenia mięśnia sercowego
po OZW. Chodzi nam głównie o łatwiejszy dostęp do kardiologów, a także o stworzenie programu dotyczącego szeroko pojętej rehabilitacji - wyjaśniła prof. Stępińska.
Jest to nowoczesny, spójny, do wdrożenia na obszarze całego kraju system organizacji i realizacji kompleksowej rehabilitacji kardiologicznej oraz wtórnej prewencji. Wprowadzenie w Polsce proponowanych rozwiązań pozwoli na znaczące zwiększenie dostępnoś́ci programów rehabilitacji kardiologicznej i wtórnej prewencji, zwłaszcza w regionach, w których obecnie dostępność takich programów jest bardzo mała.
Profesor przypomniała, że eksperci doszli do wniosku, iż nie każdy pacjent po zawale musi być objęty opieką kardiologa, jednak system musi zapewniać mu dostępu do specjalisty wtedy , kiedy tego potrzebuje. Dlatego, w ocenie prof. Stępińskiej, lekarz rodzinny musi mieć możliwość natychmiastowego skierowania takiego chorego do specjalisty. Zlecanie badań specjalistycznych powinno natomiast pozostać w gestii kardiologów.
Prof. Opolski dodał, że konieczność opracowania optymalnego modelu prewencji wtórnej wymusił obecny system, który zaowocował niezwykle skutecznym sposobem leczenia pacjentów z zawałem.
- Chory, który przebył zawał leży teraz 3-4 dni w szpitalu, dawniej były to dwa tygodnie. Przechodził wówczas rehabilitację i edukację. Teraz tego nie ma. Dlatego w świadomości chorego powstaje myśl, że przeszedł chorobę, która jest łagodniejsza od grypy. W związku z tym nie przykłada do swojego stanu zdrowia dużej wagi. W tym optymalnym modelu kładzie się nacisk na to, aby chory po OZW skorzystał z rehabilitacji, bo to są nie tylko ćwiczenia, ale i edukacja - wyjaśniał prof. Opolski.
Podkreślił, że powinno istnieć systemowe rozwiązanie, które wymusi na lekarzach i pielęgniarkach odpowiednie zabezpieczenia pacjenta. Musi wyjść ze szpitala z odpowiednią informacją, objęty rehabilitacją, przekazany do AOS lub lekarza rodzinnego, ze świadomością, jak dalej powinno być kontynuowane jego leczenie.
Koszty i efektywność
Marcin Pakulski, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych przyznał, że kardiologia jest nieźle finansowana. - Jednak, ponieważ nie ma perspektywy nagłego przyrostu środków w dyspozycji publicznego płatnika, trzeba wprowadzać mechanizmy, które będą je racjonalnie rozdysponowywały. Należy dążyć do tego, aby finansować procedury efektywne, które dają wymierną korzyść dla pacjenta, także w perspektywie odległej - zaznaczył prezes Pakulski.
Dodał, że w tej chwili istotna jest kwestia, jak zacząć premiować jakość oraz efekty terapii - jak znaleźć te parametry, które będą pozwalały wyróżnić tych, którzy są do tego odpowiednio przygotowani - z punktu widzenia doświadczenia, kadry, infrastruktury oraz samej jakości, w tym tych odległych wyników leczenia.
Zaznaczył, że jak pokazują doświadczenia z zakresu kardiologii, małe finezyjne ruchy pozwalają wytworzyć pewien obszar do efektywnego zagospodarowania środków finansowych. - Takie mechanizmy będziemy wprowadzać też w innych zakresach świadczeń. Nadeszła pora żeby porządkować system i wyciągać wnioski. Trzeba budować bazę wiedzy na temat tego, jak leczymy - wyjaśnił wiceprezes Pakulski.
Pełna relacja z debaty - w najnowszym, listopadowym wydaniu miesięcznika Rynek Zdrowia (nr 11/2013).
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
POLECAMY W PORTALU
-
Dziś ostatni moment, żeby złożyć ważny dokument w ZUS
-
Nowa grupa z przywilejami do darmowego sanatorium. Bezpłatny turnus trwa 21 dni
-
Weszło nowe rozporządzenie covidowe. Dotyczy stanu zagrożenia epidemicznego
-
ZUS odda pieniądze, ale koniecznie trzeba złożyć wniosek. Często chodzi o duże kwoty
-
Tego w cukrzycy nie jedź. Specjaliści opracowali zakazaną listę
-
Wchodzi nowy urlop. Pracodawca musi go udzielić i zapłacić