Potrzebujemy Narodowego Programu Walki z Endometriozą
Nawet 2 miliony Polek może chorować na endometriozę, jedną z najbardziej dokuczliwych chorób kobiecych - przypomina Fundacja Pokonać Endometriozę.

Prezes Fundacji Pokonać Endometriozę Lucyna Jaworska-Wojtas wskazuje na potrzebę utworzenia Narodowego Programu Walki z Endometriozą w celu poprawy w zakresie diagnozowania i leczenia tej choroby.
Jaworska-Wojtas zaznaczyła w rozmowie z PAP, że Fundacja przesłała list do ministra zdrowia z propozycją utworzenia takiego programu. - Popierają nas w tej sprawie także lekarze specjaliści zajmujący się leczeniem tego schorzenia - dodała.
Endometrioza - wyjaśnia prezes Fundacji - powodowana jest rozrastaniem się błony śluzowej macicy poza jamę macicy, w inne miejsca ciała. Najczęściej jej ogniska umiejscawiają się na jajnikach i innych narządach miednicy mniejszej, głównie jamy brzusznej lub pęcherza moczowego. - Zdarza się jednak, że pojawiają się one w płucach, wątrobie, a nawet w mózgu - dodaje.
Znajdująca się poza macicą tkanka endometrialna podczas każdego cyklu reaguje na zmiany stężenia hormonów płciowych, podobnie jak właściwa błona śluzowa macicy. Skutkiem są krwawienia w tych miejscach w czasie menstruacji oraz zrosty i przewlekłe stany zapalne.
- Towarzyszą temu bóle, szczególnie w okresie menstruacji, które u części kobiet są bardzo silne, do tego stopnia, że wyłączają chore z życia społecznego i rodzinnego - podkreśla prezes Fundacji Pokonać Endometriozę.
Jaworska-Wojtas dodaje, że zwykle kobiety z endometriozą przez 8-10 lat krążą od lekarza do lekarza, zanim choroba zostanie zdiagnozowana, bo ginekolodzy często odsyłają je do innych specjalistów, np. z podejrzeniem jelita drażliwego. W jej przypadku poszukiwanie właściwej diagnozy trwało aż 16 lat.
- Późna diagnoza powoduje, że endometrioza jest u pacjentek rozpoznawana dopiero w najbardziej zaawansowanym stadium, a wtedy, jak się często okazuje, może być za późno na minimalizację negatywnych jej skutków - mówi Jaworska-Wojtas.
Nie ukrywa, że sama przeszła dziewięć operacji, a w wieku 21 lat z powodu endometriozy straciła prawą nerkę. - Powstał guz, który naciskał na nerkę prowadząc do jej nieodwracalnego uszkodzenia - zaznacza.
Wczesne wykrycie choroby ma ogromne znacznie dla młodych kobiet, które pragną mieć potomstwo. - Trudności z płodnością ma prawie połowa pacjentek cierpiących na endometriozę. Wcześnie rozpoczęte odpowiednie leczenie daje jednak szansę na zajście w ciążę, nawet w sposób naturalny, bez potrzeby in vitro - przypomina prezes Fundacji.
Jedną z ofiar endometriozy jest amerykańska aktorka, scenarzystka i reżyser Lena Dunham, która ujawniła swój problem w 2018 r. w marcowym wydaniu miesięcznika "Vogue". Wyjaśniła, że z powodu silnych dolegliwości musiała poddać się operacji usunięcia macicy.
31-letnia twórczyni serialu stacji HBO "Dziewczyny" zmaga się z chorobą od ponad dekady, a usunięcie macicy było jej dziewiątą operacją. Cierpiała także z powodu tzw. wstecznego krwawienia, które w czasie menstruacji powoduje wypływ krwi do jamy brzusznej.
- Trudności z wykrywaniem i leczeniem endometriozy istnieją na całym świcie. Mam jednak nadzieję, że w Polsce sytuację zmieni wprowadzenie Narodowego Programu Walki z Endometriozą - mówiła PAP Lucyna Jaworska-Wojtas.
Zbigniew Wojtasiński - PAP

ZOBACZ KOMENTARZE (0)