Osiem godzin po porodzie wrócą do domu. To wkrótce standardowa praktyka?
Szpital Położniczo-Ginekologiczny Ujastek w Krakowie umożliwia swoim pacjentkom opuszczenie szpitala już 8 godzin po porodzie. - Inspiracją do wprowadzenia tego rozwiązania była nie tylko praktyka stosowana na całym świecie, ale same pacjentki, które zgłaszały nam taką potrzebę - mówi dr Sylwia Koryga-Wszołek, specjalista ginekolog-położnik.

Wyjście, ale kontrolowane
- Pacjentka, która zgłasza chęć wcześniejszego wyjścia ze szpitala wypełnia z położnikiem specjalną ankietę. Lekarz ocenia stan położniczy a neonatolog stan zdrowia dziecka. Nie później niż po drugiej, trzeciej dobie od wyjścia do domu pacjentkę w domu odwiedzi zespół patronażowy, w skład którego wchodzi pielęgniarka neonatologiczna, pielęgniarka laktacyjna oraz położna - wyjaśnia w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl dr Koryga-Wszołek.
Pacjentka dostaje też numer telefonu, pod którym w każdej chwili może zgłosić problem i w razie potrzeby wrócić do szpitala. Dr Koryga-Wszołek wskazuje, że pacjentki, które wcześniej już rodziły, czuły się dobrze a ich dziecko było zdrowe, często same wypisują się ze szpitala wcześniej na własną prośbę.
- W pierwszych godzinach bada się matkę i dziecko, a potem 2-3 doby spędza ona w szpitalu na obserwacji, bo tak jest przyjęte. Dla niektórych matek to stracony czas. Jako szpital chcemy dać znak, że szpital popiera wczesny powrót do domu i że jest on bezpieczny. Tak dzieje się na całym świecie, ostatnio można było się o tym przekonać np. oglądając relacje z wyjścia do domu ze szpitala księżnej Kate w Londynie, w pierwszej dobie od porodu. Ważne jest to, by stworzona została siatka opieki poporodowej i tę tworzymy - mówi specjalista ginekolog-położnik.
Zmiana systemu i mentalności
Dr Koryga-Wszołek zwraca uwagę, że w położnictwie cały czas wiele się zmienia: warunki na oddziałach położniczych, porody rodzinne, znieczulenie w czasie porodu, również czas hospitalizacji.
- Kiedyś pacjentki wychodziły w siódmej dobie po cięciu cesarskim, dzisiaj w trzeciej. Ta zmiana nie dokonała się jednak z dnia na dzień. Musiał zmienić się system, ale również mentalność pacjentek i lekarzy, żeby nie czuły się, że są wyganiane ze szpitala. Wychodzą i pozostają pod dobrą opieką - to już nasze zadanie - mówi lekarka.
Uważa, że najlepszymi ambasadorkami rozwiązania wprowadzanego przez szpital Ujastek będą same pacjentki.
- Będą zadowolone, że mogły bezpiecznie urodzić w szpitalu, ale niedługo potem znaleźć się w swoim domu wśród najbliższych. Możliwość skorzystania z własnej łazienki, własne jedzenie, wygodne łóżko, pomoc rodziny - to w opinii kobiet bardzo istotne czynniki, które pomagają szybciej powrócić im do dobrej kondycji - mówi dr Koryga-Wszołek.
W szpitalu drożej
Wojciech Puzyna, prezes Centrum Medycznego Żelazna Sp. z o.o i dyrektor ginekologiczno-położniczego Szpitala Specjalistycznego św. Zofii w Warszawie mówi, że doświadczenia wielu krajów pokazują, iż jest to dobre rozwiązanie.
- Opieka szpitalna jest najdroższą formą opieki. Dla szerszego stosowania w Polsce takiej inicjatywy, którą wprowadza szpital Ujastek, konieczna byłyby jednak zmiana świadomości społecznej i organizacji opieki poszpitalnej - mówi portalowi rynekzdrowia.pl dyrektor Puzyna.
Uważa, że w odniesieniu do wybranych, pojedynczych przypadków to rozwiązanie może zastosować każdy szpital w Polsce, jednak na większą skalę - by było bezpiecznie - wymagałaby to jednak istotnych zmian organizacyjnych w systemie opieki nad matką i dzieckiem.
Zapytany o to, czy znajdą się naśladowcy rozwiązania wprowadzanego przez krakowski szpital mówi, że tak. Tacy nawet już istnieją.
- Ze szpitala św. Zofii od wielu lat kilkanaście do kilkudziesięciu pacjentek rocznie wychodzi na własne życzenie do domu kilka lub kilkanaście godzin po porodzie i są objęte dalszą ambulatoryjną opieką - wskazuje Wojciech Puzyna.
Warunki sukcesu
W podobnym tonie wypowiada się prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. św. Rodziny w Warszawie. Uważa inicjatywę Ujastka za ciekawą, przynoszącą korzyści chociażby ze względu na zmniejszenie ryzyka zakażenia szpitalnego.
- Sukces tego przedsięwzięcia polegać będzie jednak na harmonijnym przejściu od opieki szpitalnej do opieki w domu. W drugiej, trzeciej dobie od porodu mogą się pojawić różnego rodzaju problemy dotyczące zdrowia matki i noworodka: zaburzenia karmienia, adaptacji, zaburzenia gojenia krocza, dlatego warunkiem jest duża świadomość matek, dobre warunki w domu i poniesienie odpowiedzialności za zdrowie matki i dziecka - mówi prof. Chazan.
Zwraca również uwagę na konieczność zapewnienia dobrej opieki nad matką i dzieckiem w środowisku domowym oraz łączności ze szpitalem - tak, by istniała możliwość wczesnego wychwycenia powikłań i wczesnej interwencji.
- Gdy obowiązywała rejonizacja, w danym szpitalu rodziły najczęściej kobiety mieszkające w pobliżu. Należy zapytać o to, czy rozwiązanie, które proponuje szpital w Krakowie, może być dostępne również dla kobiet np. z odległych dzielnic miasta czy z podkrakowskich miejscowości - podpowiada.
Wychwycić zagrożenia
Zaznacza też, że połowa z liczby śmierci okołoporodowej to zgony noworodków, w tym przypadki śmierci łóżeczkowej.
- Nie chodzi o to, żeby straszyć, ale by zdawać sobie sprawę, że wczesne opuszczenie szpitala po porodzie niesie ze sobą potencjalne niebezpieczeństwa. Kryterium przyjaznej atmosfery domu, przeżywania tych wyjątkowych chwil z rodziną jest bardzo istotne, ale nie można stracić z pola widzenia nadrzędnego kryterium jakim jest zdrowie i życie matki i dziecka - wskazuje prof. Chazan.
Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, rozwiązanie stosowane od niedawna w krakowskim szpitalu Ujastek, postrzega jako otwarcie się placówki na potrzeby kobiet. Zwraca uwagę, że w wielu krajach Europy Zachodniej kobiety mogą opuścić oddziały położnicze po 6-8 godzinach od porodu.
Poza szpitalem, ale pod opieką
- Nie oznacza to jednak, że kobieta została pozbawiona opieki czy pomocy ze strony personelu medycznego. Opiekę nad nią przejmują położne pracujące w środowisku. W Polsce nie spotkałam się z tym, by było to praktykowane. Opuszczenie oddziału położniczego po kilku godzinach zazwyczaj wynika z indywidualnych decyzji kobiet - mówi Joanna Pietrusiewicz.
Podkreśla, że nie ma przepisów zakazujących takiego wyjścia i należy podkreślać, że nie jest to żadna patologia.
- Krakowski szpital po prostu otworzył się na potrzeby kobiet. Każde działanie pokazujące, że poród to fizjologia a nie choroba czy wydarzenie zagrażające życiu, jest cenne. Warto przełamywać ten wizerunek, bo na obecnie jest to dominujący stereotyp - podsumowuje prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)