Covid a ciąża. Ciężarne się nie szczepią." Jestem przerażony. Gdzie tu logika?"
- Zaledwie 20-30 proc. ciężarnych trafiających na nasz oddział zaszczepiło się przeciwko Covid-19. Jestem tym przerażony - mówi prof. Mariusz Zimmer.

- Mam teraz na oddziale pięć pacjentek covidowych, które zajęły nam wszystkie łóżka tzw. przechodnie, wymagane przez resort zdrowia. Za chwilę, jak tak dalej pójdzie, nasz oddział stanie się jednoimienny - mówi prof. Mariusz Zimmer
- Te ciężarne zajmują łóżka, na których powinny leżeć kobiety z powikłaniami ciąży, wymagające leczenia w wysokospecjalistycznym ośrodku. Dla nich nie mamy już miejsca - wskazuje
- Największym dramatem jest fakt, że spośród pacjentek trafiających do nas na oddział zaszczepionych jest jedynie 20-30 proc. Jestem tym przerażony - zaznacza
- Zaszczepiona matka przekazuje dziecku przeciwciała chroniące je w pierwszych miesiącach życia. Jeśli dobro dziecka jest dla matki najważniejsze, to gdzie tu logika? - pyta
- Mieliśmy moment odwilży pomiędzy trzecią i czwartą falą pandemii, kiedy mogło się wydawać, że najgorsze mamy za sobą i będzie już tylko lepiej. Na szeroką skalę weszły szczepienia i ginekolodzy położnicy zaczęli nawet przypuszczać, że z tego powodu na naszych oddziałach nie widzimy już ciężarnych z Covid-19 - mówi prof. Mariusz Zimmer, kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
"Za chwilę nasz oddział stanie się jednoimienny"
- Nic bardziej mylnego - każdego dnia jesteśmy oblewani przysłowiowym kubłem zimnej wody. Mam teraz na oddziale pięć pacjentek covidowych, które zajęły nam wszystkie tzw. łóżka przechodnie, wymagane przez resort zdrowia. Za chwilę, jak tak dalej pójdzie, nasz oddział stanie się jednoimienny (choć Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że w tej fali szpitali jednoimiennych nie będzie), bo wszystkie łóżka zajmą ciężarne chore na Covid-19 - zaznacza profesor.
Jak wyjaśnia, u pacjentek covidowych, które leżą na oddziale, ciąża rozwija się prawidłowo, ale ponieważ występują u nich duszności, które mogą się błyskawicznie zaostrzyć, konieczna jest hospitalizacja.
"Nie mamy miejsc dla pacjentek z powikłaniami ciąży"
- Te ciężarne zajmują jednak łóżka, na których powinny leżeć kobiety z powikłaniami ciąży, wymagające leczenia w wysokospecjalistycznym ośrodku. W obecnej sytuacji takie pacjentki nie mogą zostać przyjęte, bo nie mamy ich gdzie położyć - wskazuje prof. Zimmer.
Czytaj też: Szczepienia na COVID-19 a ciąża. Dr Grzegorz Cessak pokazuje wyniki badań
"Mamy obciążenie liczbą chorych, a nie ciężkością choroby"
- Zakażone ciężarne stanowią również niebezpieczeństwo dla innych niezaszczepionych pacjentek, które leżą obok i są narażone na pełnoobjawowy Covid-19. A w okresie ciąży jest to choroba śmiertelna. Są również zagrożeniem dla personelu medycznego. Niedawno musieliśmy „rozwiązać” jedną z nich. Na szczęście ciąża była donoszona, ale narażenie na zakażenie lekarzy i położnych, mimo, że zaszczepiony, jest w takiej sytuacji ogromne - podkreśla ekspert.
- Jeśli chodzi o sam przebieg Covid-19 nie widzimy na razie na oddziale tak ciężkich przypadków, jakie leczyliśmy w trzeciej fali. Mamy zatem obciążenie liczbą chorych, ale nie ciężkością samej choroby - dodaje.
Niewiele zaszczepionych. "To wyraz braku zaufania do lekarzy"
- Największym dramatem jest fakt, że spośród pacjentek trafiających do nas na oddział zaszczepionych jest jedynie 20-30 proc. Jestem tym przerażony, bo świadczy to o całkowitym braku rozwagi i refleksji nad bezpieczeństwem nie tylko własnym, ale również własnego dziecka. Ta sytuacja jest także wyrazem braku zaufania do lekarzy, co wynika z trwającej od lat nagonki na służbę zdrowia - ocenia profesor.
- Mamy tu także inny dramatyczny wątek związany z podejściem niektórych lekarzy do szczepień przeciwko Covid-19. Od jednej z moich pacjentek dowiedziałem się, że jej ginekolog odradził jej zaszczepienie się. Nie uwierzyłem, ale okazało się, że potwierdziły to kolejne kobiety. Takie sytuacje niestety się zdarzają, i to nie tylko w Polsce. Mam kontakt z pacjentkami z USA, które mają za sobą podobne doświadczenia. Trudno mi to komentować - mówi prof. Zimmer.
"Zderzamy się z całkowitym brakiem logiki"
- Jakie są efekty? Podam przykład. Trafiła do nas pacjentka, kobieta wykształcona, w pełni korzystająca ze wszystkich dostępnych źródeł informacji. Po porodzie wyszła do domu i w pierwszym tygodniu połogu wróciła na oddział z objawami covidowymi. Nie była oczywiście zaszczepiona. Choruje także jej mąż, więc można przypuszczać, że za chwilę chore będzie także dziecko. To fatalna wiadomość, bo koronawirus może doprowadzić do wręcz śmiertelnych powikłań u najmłodszych - przypomina ekspert.
- Można było tego uniknąć, bo zaszczepiona matka przekazuje dziecku przeciwciała chroniące je w pierwszych miesiącach życia. Dlatego zderzamy się tutaj z całkowitym brakiem logiki. Bo czy kobieta w ciąży, dla której dobro dziecka jest zawsze najważniejszą sprawą, może być niezaszczepiona? - pyta profesor.
Czytaj też: Wirus przestał oszczędzać ciężarne. "Takich dramatów nie widzieliśmy nigdy wcześniej"
Czytaj też: Ekspert o szczepieniach przeciw COVID-19 w ciąży. "To dla dobra dziecka"
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (7)