×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
  • GINEKOLOGIA I POŁOŻNICTWO

  • Start

Co zrobić, by cięć cesarskich było mniej? Eksperci rozpoczęli prace nad raportem

Autor: Marzena Sygut/Rynek Zdrowia04 grudnia 2015 06:16

U czterech na dziesięć rodzących kobiet w Polsce rozwiązanie ciąży następuje w wyniku cesarskiego cięcia. To blisko dwa razy tyle, ile wynosi średnia europejska. W kraju coraz częściej cięcia cesarskie są wykonywane na życzenie, poza wskazaniami medycznymi. Eksperci i Ministerstwo Zdrowia podjęli działania, które mają odwrócić ten trend.

Co zrobić, by cięć cesarskich było mniej? Eksperci rozpoczęli prace nad raportem
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

1 grudnia doszło do spotkania zespołu ekspertów powołanego w listopadzie przez ówczesnego ministra zdrowia prof. Mariana Zembalę na wniosek konsultanta krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Odchodzący szef resortu zobowiązał konsultanta, aby najpóźniej do końca grudnia wypracował metody, które pozwolą zahamować niepokojący trend wzrostu przeprowadzanych w Polsce cesarskich cięć.

Dwa razy za dużo
- Na spotkaniu zdecydowano, iż należy opracować m.in. mapę cięć cesarskich w kraju, na nowo opisać wskazania i przeciwwskazania do ich wykonania. Na tej podstawie powstanie szczegółowy raport, który odpowie na pytanie, co należy zrobić, aby ograniczyć liczbę wykonywanych cięć cesarskich - przekazał nam prof. Stanisław Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii,

Zaznaczył, że wskazania do wykonywania cesarskich cięć są jasno określone i funkcjonują od ośmiu lat. Teraz jednak konieczne jest unowocześnienie podejścia do tego zagadnienia. - Trzeba uwzględnić postęp nauk medycznych, po to aby stworzyć adekwatne, zgodne z przyjętymi przez UE, zasady postępowania przy kwalifikowaniu pacjentki do wykonania cesarskiego cięcia - podkreślił prof. Radowicki.

Nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podziela w tej kwestii zdanie swojego poprzednika. Na czwartkowej konferencji prasowej (3 grudnia) poświęconej projektom zmian w polityce zdrowotnej wyjaśnił, że "epidemia" cesarskich cięć z całą pewnością jest jednym z poważniejszych problemów medycznych z jakimi mamy do czynienia w Polsce. 

- Średnia cesarskich cięć, która przekracza 40 proc. jest niepokojąca. Nie ma medycznego uzasadnienia, aby tak wysoki odsetek ciąż kończył się cięciem. Wszystko wskazuje na to, że przekraczamy dopuszczalną granicę dwukrotnie - podkreślił minister zdrowia.

Dodał też, że już spotkał się z prof. Radowickim i przedyskutował temat. - Są trzy możliwe kierunki działania. Jeden - to mechanizmy finansowe, które można stosować, zniechęcając lekarzy do cesarek. Drugi - to dokształcanie lekarzy w tym zakresie. A trzeci, dotychczas niedoceniany kierunek - to rozpoczęcie masowych akcji społecznych, które uświadomiłyby przyszłym matkom, że cięcie cesarskie jest znacznie bardziej niebezpieczne zarówno dla niej jak i dla dziecka niż poród siłami natury - wyjaśnił minister.

To już epidemia
Eksperci ostrzegają, że liczba cesarskich cięć w ciągu ostatnich szesnastu lat wzrosła ponad dwukrotnie. Podczas gdy jeszcze w 1999 r. tak rozwiązywano 18 proc. wszystkich porodów w kraju, to w 2013 r. ten odsetek wzrósł do 42 proc. Tymczasem w krajach Unii Europejskiej liczba wykonywanych cesarskich cięć wynosi średnio 26 proc. - informuje Danuta Jastrzębska, naczelnik wydziału obsługi mediów w Ministerstwa Zdrowia.

W kraju coraz częściej cięcia cesarskie są wykonywane poza wskazaniami medycznymi. To tzw. cesarki na życzenie. Częstość ich wykonania w całej Polsce jest duża, jednak są regiony gdzie przybiera ona już rozmiar "epidemii".

Na Podkarpaciu prawie co druga kobieta (45,6 proc.) decyduje się na zakończenie ciąży przez cesarskie cięcie. Najmniej takich porodów (28 proc.) jest w województwach pomorskim i kujawsko-pomorskim. Jednak nawet w regionach, gdzie wskaźnik można uznać za relatywnie niski i tak przekracza on wytyczne WHO, zgodnie z którymi cesarki powinny dotyczyć maksymalnie 15 proc. wszystkich porodów.

Według Naczelnej Rady Lekarskiej przyczyną wzrostu zainteresowania tą metodą jest m.in. propagowana przez niektóre media moda na komfortowy poród. Cięcie cesarskie bywa również przedstawiane jako bezpieczniejsze niż poród siłami natury.

Niemały wpływ na decyzję kobiet o zakończeniu ciąży cesarką ma też strach przed bólem okołoporodowym. Jak przyznają eksperci, każda kobieta ma inny próg bólowy i inaczej reaguje nie tylko w sferze somatycznej, ale i psychoemocjonalnej.

Nie pomagają persfazje
Aby zatrzymać ten niekorzystny trend eksperci podejmowali próby wpłynięcia zarówno za działania lekarzy położników, jak też na same rodzące kobiety.

W 2014 r. prezydium NRL wydało stanowisko odnoszące się do rosnącej liczby cesarskich cięć "na życzenie", w którym zaznaczało, że wybór operacyjnej metody porodu powinien być uzasadniony wyłącznie wskazaniami medycznymi. Konsultanci propagowali takie działania jak szkolenia dla lekarzy, szkolenia personelu medycznego, a także wprowadzenie treści związanych z cesarskim cięciem do programu szkół rodzenia.

Także sami ginekolodzy usiłowali zachęcić kobiety do wyboru naturalnego porodu. Jak przekonuje w rozmowie z PAP ginekolog i prezes Szpitala Miejskiego w Zabrzu dr Mariusz K. Wójtowicz, ginekolodzy niejednokrotnie apelują do Polek, aby razem ze swoimi lekarzami i położnymi bardzo racjonalnie przemyślały sposób rozwiązania ciąży. Jak wyjaśnia, w tej mierze nie ma nic piękniejszego niż fizjologiczny poród, a nie ma nic gorszego niż powikłania występująca po cięciu cesarskim.

Do dziś nie udało się jednak zahamować swoistej mody na cesarki.

Lekarze zwracają uwagę, że wykonanie cięcia cesarskiego wiąże się z większym ryzykiem zdrowotnym dla matki i dziecka niż poród drogami natury. Przejawia się to m.in. większą zachorowalnością i umieralnością matek, wzrasta także ryzyko zakażeń, a to oznacza dłuższą hospitalizację.

Jednym z powikłań cięcia cesarskiego może być także endometrioza: bolesna i trudna w leczeniu choroba kobiet w wieku rozrodczym. Z dotychczasowych statystyk wynikało, że występuje ona u ok. 10 proc. kobiet w wieku rozrodczym, natomiast w związku ze wzrostem liczby cięć cesarskich ocenia się, że jest to już ok. 14 proc. U tak rodzących kobiet częściej pojawia się też nietrzymanie moczu.

Są rozporządzenia
Oprócz prac wspomnianego wcześniej zespołu resort zdrowia już teraz poczynił zmiany w prawie, które w ocenie Ministerstwa Zdrowia mają przyczynić się do ograniczenia wykonywania cesarskich cięć. Pierwszym z nich jest podpisanie przez ministra zdrowia w dniu 9 listopada rozporządzenia w sprawie standardów postępowania medycznego w łagodzeniu bólu porodowego.

- Ta regulacja ma wpłynąć na ujednolicenie organizacji i zakresu opieki zdrowotnej sprawowanej nad kobietami w okresie porodu, na poprawę jakości opieki okołoporodowej oraz wyrównanie dostępności kobiet do analgezji porodu - wyjaśnia Danuta Jastrzębska.

Należy oczekiwać, że ów akt prawny przyczyni się w dużym stopniu do ograniczenia liczby cesarskich cięć, poprzez wyeliminowanie obaw kobiet w ciąży związanych z bólem porodowym.

W tym samym czasie zostało podpisane rozporządzenie w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych w dziedzinie położnictwa i ginekologii z zakresu okołoporodowej opieki położniczo - ginekologicznej sprawowanej nad kobietą w okresie ciąży, porodu, połogu, w przypadkach występowania określonych powikłań oraz opieki nad kobietą w sytuacji niepowodzeń położniczych.

- Wprowadzenie standaryzacji opieki perinatalnej ma również zmniejszyć częstość występowania powikłań mających konsekwencje zdrowotne zarówno w okresie ciąży jak i w późniejszym życiu kobiety i jej dziecka. Odpowiednia jakość opieki medycznej nad pacjentką w ciąży zagrożonej także istotnie wpłynie na obniżenie liczby cesarskich cięć - podsumowuje Jastrzębska.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum