Prof. Pyrć: Obowiązkowe szczepienia? To zakrawa na farsę, póki nie ma możliwości ich sprawdzenia
Wprowadzenie obowiązkowych szczepień, kiedy nie można ich sprawdzać, zakrawa na farsę. Warto byłoby umożliwić ich weryfikację - mówił na antenie Radia Plus prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog.

- Kto zbada próbki pod kątem omikrona? Nie wiadomo. Ale zapewne trafią do PZH - poinformował na antenie Radia Plus prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego
- Analizy pokazują, że u osób, które przyjęły szczepionkę na wiosnę, dochodzi do redukcji efektywności układu odpornościowego. Do 75 proc. podnosi ją booster
- Obowiązkowe szczepienia należy rozważyć. Póki nie ma efektywnej sprawdzalności szczepień, "zakrawa to na farsę" - mówił profesor
Koronawirus. 15 grudnia. Zakażenia i zgony. Nowy raport Ministerstwa Zdrowia
Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo wśród medyków. Zmarło 251 lekarzy i 201 pielęgniarek
Omikron w Polsce. "Próbki zapewne trafią do jednostki referencyjnej, do PZH"
Na antenie Radia Plus poruszona została kwestia potencjalnej próbki z wariantem omikron.
- Taka próbka do nas nie trafiła, próbujemy ściągać świeże materiały z różnych szpitali, natomiast tutaj raczej trzeba by liczyć na sieć sanepidów wojewódzkich, które od jakiegoś czasu również zaczęły sekwencjonować: mają znacznie szybszy dostęp do materiału klinicznego. My jesteśmy zdani na łaskę tych, którzy pobierają, przesyłają. Teraz czekamy na kolejne próbki i zobaczymy, czy tam coś znajdziemy, czy też cały czas Delta - skomentował prof. Pyrć.
Nie wiadomo również, czy próbki bliskich kobiety, u której w Chinach zdiagnozowano zakażenie omikronem, będą badane w laboratorium Małopolskiego Centrum Biotechnologii.
- Na początku zeszłego roku zaczęliśmy sekwencjonować, w tym roku podjęliśmy zorganizowane działanie w ramach projektu Agencji Badań Medycznych, później dołączyły do nas kolejne jednostki, które też sekwencjonują - mówił Pyrć.
- W tym momencie nie jesteśmy jedyną jednostką, ale podejrzewam, że te próbki trafią akurat do Państwowego Zakładu Higieny, który jest jednostką referencyjną w tego typu przypadkach - dodał.
Omikron. Co wiemy o nim dzisiaj?
Sam omikron również wciąż pozostaje zagadką. W ocenie prof. Pyrcia pewne jest to, że szybciej się rozprzestrzenia - nie ma natomiast jasności co do jego większej zaraźliwości.
- To jest wariant, w którego genomie pojawiła się cała seria zmian, tzw. mutacji, co samo w sobie nie byłoby niepokojące - zaznaczył Pyrć.
Jak mówił profesor, stały się dwie rzeczy, które mogą być powodem do niepokoju. - Pierwsza rzecz: te zmiany, te mutacje, zostały wcześniej powiązane z konkretnymi cechami, takimi jak zwiększona zaraźliwość czy też unikanie naszej odpowiedzi immunologicznej czyli unikanie naszego układu odpornościowego. Jednocześnie pojawiły się doniesienia z RPA, że ten wariant bardzo szybko się rozprzestrzenia - poinformował prof. Pyrć.
- To, co wiemy teraz, tak naprawdę jest potwierdzeniem pierwszych obserwacji, czyli tego, że te zmiany w jakiś sposób korelują z ukrywaniem się przed naszym układem odpornościowym - mówił specjalista i dodał, że w badaniach laboratoryjnych - neutralizację wirusa przez przeciwciała tworzone w odpowiedzi na chorobę lub na szczepionkę - okazało się, że te przeciwciała słabiej działają w stosunku do omikrona, niż działały w stosunku do delty.
Jednak profesor podkreślił, że to nadal są badania laboratoryjne. - Wiemy, że jest redukcja, natomiast nie wolno tego przepisywać na efektywność szczepionki. Efektywność samych przeciwciał była około 40-krotnie mniejsza w przypadku delty, natomiast to się nie przepisuje na żaden sposób na efektywność samej szczepionki. To nie jest wcale tak dużo: to znaczy, że musiało być - w dużym uproszczeniu - 40 razy więcej przeciwciał w surowicy, żeby zahamować zakażenie. To nie znaczy, że szczepionka będzie 40 razy słabsza - uspokoił Pyrć.
Dodał, że ze wstępnych analiz epidemiologicznych wynika, że faktycznie dochodzi do redukcji efektywności układu odpornościowego. Dzieje się tak dlatego, że bardzo często dochodzi do reinfekcji osób, które przechorowały COVID. W przypadku osób, które już na wiosnę przyjęły dwie dawki szczepionki, również ta efektywność jest zredukowana, ale nie do zera.
- Dobrą wiadomością jest to, że ten booster, czyli dawka przypominająca, przywraca odporność do całkiem niezłego poziomu - mówił Pyrć. - Pierwsze raporty mówią o odporności na poziomie 75 procent - poinformował. Dodał, że mowa jest o efektywności względem samej choroby, czyli tego że ktoś czuje się źle, ma objawy grypopodobne.
- To, co dociera również do nas, i to jest czasami źle interpretowane, to jest to, że jest stosunkowo mało ciężkich przypadków jak na razie - zaznaczył Pyrć.
Czytaj także: Prof. Matyja: przegraliśmy czwartą falę. "Niezaszczepieni demolują niewydolny system"
Obowiązkowe szczepienia? To wymaga głębszej analizy
- Widzieliśmy, że ta fala się podnosi już w sierpniu, mieliśmy dane dotyczące słabego wyszczepienia grup ryzyka, czyli osób starszych. Mieliśmy w grupie wiekowej powyżej 80. roku życia chyba 35 proc. osób niezaszczepionych - mówił Pyrć. - To są bardzo duże liczby - przyznał.
- Dodatkowo wiemy, że u osób starszych ta odpowiedź z czasem się zmniejsza, w związku z czym ta szczepionka nie ma stuprocentowej efektywności. Oczywiście efektywność spada z czasem, jeżeli nie szczepimy całej populacji, pozwalamy tej epidemii szaleć - mówił specjalista.
W ocenie Pyrcia obecnie "nie zostały podjęte do jesieni żadne działania, które miałyby utrudnić roznoszenie się wirusa". -
Ten wirus dociera do tych wszystkich osób, które się nie zaszczepiły i tych, u których szczepionka nie zadziałała, albo, u których efektywność słabnie z czasem. To było raczej pewne, że ten scenariusz się wydarzy - nawiązał prof. Pyrć do zaostrzenia czwartej fali pandemii.
Profesor przypomniał, że Rada Medyczna już latem wydała rekomendacje, które mówiły, że należałoby rozważyć zaszczepienie konkretnych grup. Jednak powszechne obowiązkowe szczepienia to kwestia, która zdaniem Pyrcia "wymaga troszkę głębszej analizy, na ile to jest możliwe".
- Wprowadzenie zasady obowiązkowych szczepień w momencie, kiedy nie możemy sprawdzić, czy ktoś został zaszczepiony, zakrawa na jakąś trochę farsę. Warto by było jednak najpierw przynajmniej coś zrobić, czyli na przykład umożliwić weryfikację tego, czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie - podsumował prof. Pyrć.
Zobacz też: We Włoszech zaostrzono zasady wjazdu do kraju z państw UE. Rozszerzono wymóg szczepień
Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo wśród medyków. Zmarło 251 lekarzy i 201 pielęgniarek
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)