Wszyscy mówią o kosztach
Płatnik nie dysponuje dobrymi narzędziami pozyskiwania niezbędnych danych kosztowych, gdyż szpitale nie prowadzą sprawozdawczości według jednego obowiązującego standardu. W efekcie mamy kłopot z przyjęciem właściwej metody wyceny procedur medycznych - przypomniała podczas sesji "Zarządzanie placówkami ochrony zdrowia - wybrane zagadnienia" w trakcie IX Forum Rynku Zdrowia Wiesława Kłos, zastępca prezesa NFZ ds. finansowych.

Jak tłumaczyła wiceprezes, wobec różnorodności sposobów leczenia i zróżnicowania organizacyjnego jednostek, nie sposób podejść do wyceny, bazując na rzeczywistych kosztach, ponieważ uzyskane dane są nieporównywalne. Zasadnicze problemy wiążą się nie z wypełnieniem kart kosztowych, ale kart diagnostyczno-terapeutycznych, czyli tych, które mają wskazać, jaki jest najczęstszy tryb postępowania w danej jednostce chorobowej.
Na podstawie próby statystycznej
NFZ w oparciu o dane uzyskane ze szpitali wyłanianych na podstawie próby statystycznej chce ustalić świadczenia, które najczęściej kwalifikują do leczenia według konkretnej jednorodnej grupy pacjentów. W ten sposób możliwe byłoby pokazanie standardu pozwalającego określić rzeczywiste koszty i opracowanie rekomendacji.
Obecnie tworzona jest specjalna aplikacja internetowa. Fundusz będzie chciał, podpisując równocześnie umowy ze szpitalami, żeby to same lecznice na podstawie dokumentacji medycznej wpisywały w aplikację rzeczywiście zużyte leki i tryb postępowania z pacjentem. - Mamy nadzieję, że tą drogą uda się nam pozyskać porównywalne dane pozwalające na bieżące korygowanie wycen procedur - powiedziała wiceprezes Wiesława Kłos.
Jak przypomnieli uczestnicy spotkania, szpitalna rachunkowość funkcjonuje obecnie bez aktualnego rozporządzenia dotyczącego liczenia kosztów. - Zachęcam, żeby jednak liczyć koszty z możliwie największą dokładnością. Choćby dlatego, by móc wskazać mocno nierentowych pacjentów, czyli tych, u których koszty leczenia przekraczają 3-krotność finansowania. Można ich zgłaszać do indywidualnego rozliczenia z NFZ i dzięki temu poprawiać wynik - zaznaczył Michał Rybczyński z Asseco Poland SA.
Licząc zadłużenie
Dokładność i dostępność danych kosztowych ma też pierwszorzędne znacznie dla orientacji w zakresie sytuacji finansowej szpitala. - Jeśli dyrektorzy rozmawiający o wyniku finansowym swoich szpitali podają sobie nawzajem jakieś kwoty, nie do końca wiadomo, czy mówią o tym samym - dzielił się spostrzeżeniem Piotr Nowicki, dyrektor SP Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu. Gdy rozpoczynał pracę na stanowisku dyrektora we wrocławskiej lecznicy, dług szpitala wynosił, jak go informowano, 60 mln zł. Po sprawdzeniu wszystkich zakresów, które nie zostały ujęte w kosztach, okazało się, że wynosi 140 mln zł.
- Dlatego potrzebna jest standaryzacja, który umożliwi uniknięcie takich sytuacji. Dyrektor musi dotrzeć do wszystkich obszarów działalności szpitala i znać wszystkie koszty, aby jego decyzje nie były podejmowane na podstawie błędnych danych. Jest to szczególnie istotne w przypadku nowego menedżera przejmującego zarządzanie placówką, który powinien zacząć od określenia dna, od którego musi się odbić - podkreślił Piotr Nowicki, zaznaczając, iż pracownicy księgowości, a nawet biegli rewidenci mają tendencję do takiego interpretowania prawa, by z wyliczeń wynikało, że szpital ma mniejsze zadłużenie niż jest ono w rzeczywistości.
Przy okazji tych rozważań wypłynął wątek dobierania współpracowników przez dyrektora jednostki wdrażającej ważne projekty zarządcze, oparte na rozwiązaniach informatycznych. Jak zauważył
Krzysztof Groyecki, dyrektor pionu opieki zdrowotnej Asseco Poland SA, taki proces przeprowadzony prawidłowo powinien się zaczynać od wyboru doradcy, który przygotuje przetarg, wdrożenie i będzie odpowiadał za jego wyniki. Elementem działania jest też powołanie przez dyrektora szpitala komitetu sterującego projektem.
Granice oszczędności
- Jeżeli sam dyrektor staje na czele takiego komitetu, to sytuacja jest idealna, gdyż pokazuje on tym samym, że szpital przystępuje do bardzo ważnego projektu i wtedy takie wdrożenie się udaje. Jeśli natomiast tą osobą jest informatyk, czy nawet najbardziej uzdolniony entuzjasta informatyki wśród lekarzy - raczej nie osiągnie zakładanego celu. Takie rozwiązanie jest bowiem odbierane jako sygnał, że nowe wdrożenie to proces poboczny, do którego nie należy przywiązywać najwyższej wagi - przekonywał Krzysztof Groyecki.
Jeden z poruszanych podczas sesji tematów zarządczych dotyczył granic oszczędności, do jakich można posunąć się w zarządzaniu, pamiętając o bezpieczeństwie pacjentów w szpitalu. - Oszczędzać już nie ma na czym, można raczej mówić o poszukiwaniu rozwiązań pozwalających utrzymać dobrą jakość, zachować bezpieczeństwo i nie zadłużać szpitala - mówiła Małgorzata Majer, prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej, dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. dr. Wł. Biegańskiego w Łodzi.
Zwróciła także uwagę, że żaden dyrektor nie zaryzykuje takiego zmniejszenia zatrudnienia, by zagroziło to bezpieczeństwu pacjenta, ale i personelu. Dodała, że nie rozumie jednak, dlaczego normy zatrudnienia obowiązują tylko w jednostkach publicznych.
Jak zauważył Mariusz Wójtowicz, prezes zarządu w Szpitalu Miejskim w Zabrzu Sp. z o.o., prezes Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Województwa Śląskiego, kwestia bezpieczeństwa związana jest często z realizacją programu naprawczego zmierzającego do zbilansowania szpitalnej spółki poprzez cięcie kosztów. Z drugiej jednak strony, gdy jednocześnie prowadzona jest restrukturyzacja, wiąże się ona z pewną wizją przyszłości dofinansowanej spółki. - Kojarząc obie sprawy, sami musimy ocenić, jaka jest potrzeba etatyzacji szpitala - uznał.
Innowacje z zewnątrz
Część dyskusji dotyczyła outsourcingu. Maciej Tarasiuk, dyrektor sprzedaży szpitalnej TZMO SA, przekonywał, że nowoczesne rozwiązania outsourcingowe posiadają walor kompleksowości.
Podawał przykład outsourcingu polegającego na dostarczaniu wysterylizowanej bielizny chirurgicznej, gotowych do użycia opatrunków operacyjnych i zestawów narzędzi dostosowanych do konkretnej procedury. - To dostawca usługi ponosi wtedy odpowiedzialność prawną za produkcję tych wyrobów medycznych. Poza tym wykorzystanie produktów jednorazowych pozwala na zmniejszenie ryzyka popełnienia błędu, dlatego, że zestawy mogą wymuszać pewne określone zadania i sposób prowadzenia procedury medycznej - argumentował, zwracając uwagę na bezpieczeństwo i oszczędności związane z identyfikowalnością zrealizowanych świadczeń.
O tym, że warto rozważać w szpitalu outsourcing diagnostyki laboratoryjnej, gdy w jednostce brakuje środków na inwestycje i oczekiwaną poprawę jakości, mówił Michał Milczarek, dyrektor ALAB laboratoria Sp. z o.o. - W outsourcingu usług nadzór nad diagnostyką laboratoryjną skupia się wtedy na trzech podstawowych kwestiach z punktu widzenia lekarza: czy wynik jest wiarygodny, czy został wydany we właściwym czasie i oczywiście czy jest opracowany zgodnie z zasadami prawnymi - przekonywał dyrektor, przypominając, że to wyłącznie niektóre prywatne laboratoria sieciowe w kraju mają akredytację na normę 15189 ISO.
I on wskazywał na innowacyjność możliwą do uzyskania przez dużą firmę korzystającą z efektu skali: - W naszym laboratorium wprowadziliśmy technologię spektrometrii masowej do prowadzenia identyfikacji drobnoustrojów. Diagnostyka mikrobiologiczna trwa o jedną trzecią szybciej. Skrócenie o jeden dzień czasu uzyskania wiedzy na temat bakterii i otrzymania antybiogramu jest bardzo istotne dla wdrożenia celowanego leczenia i zmniejsza jego koszty - podkreślał.
W czasie sesji padło też zaproszenie do dyskusji na temat celowości i ewentualnych korzyści wynikających z wdrożenia w placówkach medycznych zewnętrznej obsługi kadrowo-płacowej i księgowości.
- Rozumiemy konieczność pozostawienia zarządzania finansami dyrekcji szpitala. Rolą firmy zewnętrznej jest natomiast dostarczenie obiektywnych danych, które są generowane w oparciu o ściśle określoną na etapie wdrożenia interpretację ustawy o rachunkowości. Wówczas łatwiej jest podejmować trudne decyzje - stwierdził Paweł Wika, dyrektor sprzedaży BPO w Grupie Impel.
Jak precyzował, z doświadczeń reprezentowanej przez niego firmy wynika, że w przypadku tego rodzaju outsourcingu można mówić o ok. 20-proc. redukcji kosztów.
Jak szpital ze szpitalem
Dyrektor Małgorzata Majer zaznaczyła, że choć zakres outsourcingu oferowanego szpitalom jest bardzo rozległy, a firmy posiadają spore doświadczenie, bardzo ważną kwestią pozostaje nadzór nad jakością usług wykonywanych przez firmy zewnętrzne. Dlatego w każdej umowie po stronie szpitala wymieniony jest z imienia i nazwiska koordynator zajmujący się współpracą z firmą outsourcingową i nadzorem nad jakością usług. Takiego samego podejścia szpital oczekuje od firmy, jako partnera.
- Korzyści płynące z outsourcingu, jeśli jest on opłacalny, należycie zorganizowany i oparty o dobrze spisaną umowę są oczywiste i znane - podsumował dyrektor Piotr Nowicki. Jednak - jak zauważył - o outsourcingu można mówić nie tylko w przypadku współpracy z komercyjną firmą zewnętrzną.
- W obrębie dwóch szpitali klinicznych wprowadziliśmy outsourcing, który polega na wzajemnym wykorzystaniu bazy. W ten sposób w ramach własnej działalności świadczymy dla siebie, niemal po zerowej marży, różne usługi. Zarządzany przeze mnie szpital zlikwidował kuchnię, pacjentów żywi drugi szpital kliniczny i to za takie ceny, jakich żadna firma rynkowa nie byłaby nam w stanie zaoferować - podawał pod rozwagę ciekawy pomysł współpracy szpitali tego samego organu założycielskiego.
Tematem, który także rozważano podczas sesji, była opłacalność tworzenia grup zakupowych szpitali. W opinii Danuty Biskupskiej, wiceprezes zarządu Synergy Platform Sp. z o.o., tworzenie grup zakupowych szpitali jest procesem, który będzie postępował. - Jesteśmy w stanie rozmawiać na poziomie centralnym z producentami, pytając nawet, gdzie możemy wygenerować po ich stronie oszczędności. Już takie podejście powoduje, że uzyskamy korzystniejsze warunki, zapewniając sobie jednocześnie jakość wyrobów, którą chcemy otrzymać - wyjaśniała.
Przyznała, że rozumie najczęściej zgłaszane wątpliwości szpitali, które obawiają się wejścia do grup zakupowych. W umowach zawarte są np. zapisy, które w przypadku braku płatności pozwalają dostawcy domagać się odsetek. - Ale ustalamy je na takim poziomie, który by równoważył samodzielne zakupy takiej spółki bez udziału w grupie zakupowej - przekonywała wiceprezes Synergy Platform Sp. z o.o. Jak poinformowała, oszczędności na cenach uzyskiwanych w zakupach grupowych, dotyczące np. wyrobów jednorazowych, wynoszą ok. 10%.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)