Wielu choruje na własne życzenie
Jeden na dziesięć zgonów w Europie spowodowany jest chorobami płuc. Liczba zejść z powodu raka płuca i Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc (POChP) będzie rosnąć. Takie dane szacunkowe pojawiają się co pewien czas w różnych publikacjach.

W Polsce (podobnie jak na świecie), najczęstszą przyczyną zgonów wśród pacjentów z chorobami płuc jest POChP. Szacunkowo rocznie umiera z tego powodu 15-20 tys. osób i lepiej raczej nie będzie. Wzrost umieralności jest głównie wynikiem palenia tytoniu.
POChP - a co to takiego?
Jednak zdaniem specjalistów, podawane dane są często mało precyzyjne i mogą być zaniżone w związku z niewłaściwym wskazaniem przyczyny śmierci pacjenta. Trwa dyskusja, czy głównymi przyczynami zgonu chorych na POChP są pozapłucne choroby współistniejące, do których najczęściej należą choroby związane z układem krążenia, cukrzyca typu 2, niewydolność nerek, przerost prostaty, osteoporoza, niedokrwistość czy powikłania ze strony układu oddechowego.
Bardzo często to właśnie choroby związane z układem krążenia są rozpoznawane jako przyczyna zgonu pacjentów hospitalizowanych na oddziałach chorób płuc.
Problematyczne jest także rozpoznanie choroby, co stanowi istotną przeszkodę w walce ze schorzeniem.
Zdarza się, że chory na POChP jest kierowany w pierwszej kolejności do kardiologa. Przez wiele lat może też być leczony na astmę.
- Lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej czasem trudno jest zróżnicować POChP i astmę. W przypadku chorób przebiegających z obturacją oskrzeli dochodzi do upośledzenia przepływu powietrza w drogach oddechowych, co przejawia się odczuciem duszności. Idąc tym tokiem myślenia, lekarz błędnie rozpoznaje astmę.
Z tego względu POChP rozpoznaje się późno, w stanie zaawansowanym, co bardzo utrudnia leczenie - ocenia prof. Paweł Śliwiński, kierownik IV Kliniki Chorób Płuc w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Jeszcze gorzej jest z wiedzą na temat POChP w społeczeństwie. W badaniu zleconym przez Towarzystwo Chorób Płuc sprawdzano znajomość skrótu POChP - prawidłowo rozszyfrowało go jedynie 5% ankietowanych.
Podobne badanie przeprowadzono w 2004 roku - wtedy 94% Polaków przebadanych przez TNS OBOP przyznało, że nie zna terminu POChP.
Złoty standard
- Podstawą do rozpoznania choroby jest wywiad i ustalenie objawów choroby, jednak złotym standardem służącym rozpoznaniu i monitorowaniu POChP jest spirometria - dodaje specjalista.
Przewlekła obturacyjna choroba płuc charakteryzuje się niecałkowicie odwracalnym, zwykle postępującym zwężeniem dróg oddechowych, które jest wynikiem toczącego się procesu zapalnego. Obturacyjne zaburzenia wentylacji związane są z patologią drobnych dróg oddechowych, pod postacią zapalenia oskrzeli i oskrzelików oraz niszczeniem miąższu płucnego, objawiającego się rozedmą.
Dopiero w 1966 roku połączono te dwa objawy (rozedmę płuc i przewlekłe zapalenie oskrzeli) w jedną jednostkę chorobową, stwierdzając, że charakterystyczne dla choroby przewlekłe ograniczenie przepływu powietrza przez drogi oddechowe jest spowodowane zarówno przez postępujące zwężanie dróg oddechowych, jak i zniszczenie miąższu (rozedma), zainicjowane różnymi czynnikami toksycznymi, najczęściej paleniem papierosów.
Ewidentnie stwierdzono bowiem, że w niewielkim stopniu przyczyną choroby są wady genetyczne, w tym niedobór alfa 1-antytrypsyny (1-2%) oraz częste infekcje dolnych dróg oddechowych. Najpoważniejszym czynnikiem ryzyka zachorowania na POChP jest palenie papierosów (80-90%) oraz zanieczyszczenie środowiska: pyły przemysłowe, substancje chemiczne, ale także spalanie w warunkach domowych biomasy w trakcie przyrządzania posiłków (piece węglowe, piece na drewno).
Palisz - nie licz na terapię
Choroba występuje także u biernych palaczy. Według badania BOLD przeprowadzonego przez prof. Ewę Niżankowską-Mogilnicką z Collegium Medicum UJ, polskiego przedstawiciela międzynarodowej organizacji GOLD (Światowa Inicjatywa Zwalczania Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc), w naszym kraju częstość występowania POChP u osób nigdy niepalących, szczególnie kobiet, jest zaskakująco wysoka i dużo większa niż w innych krajach biorących udział w badaniu BOLD (20,1% w stadium I i wyższym, 11,2% w stadium II i wyższym).
Prawdopodobnym wytłumaczeniem dużej częstości występowania POChP u nigdy niepalących kobiet mogłaby być także większa podatność na szkodliwe działanie dymu tytoniowego i większe narażenie na inne środowiskowe czynniki ryzyka, w tym spalanie biomasy - oceniają badacze (Niżankowska-Mogilnicka E i wsp.: Częstość występowania POChP i rozpowszechnienie palenia tytoniu w Małopolsce - wyniki badania BOLD w Polsce).
Dla blisko 2 mln chorych na POChP współczesna medycyna ma do dyspozycji leczenie farmakologiczne i terapie nielekowe. - W farmakoterapii stosowane są leki rozszerzające oskrzela. Mamy do dyspozycji trzy grypy leków: cholinolityki (np. tiotropium), beta-2 agoniści (formoterol, salmeterol, indacaterol) oraz pochodne metyloksantyn (teofilina). Drugą strategią leczenia jest podawanie chorym leków przeciwzapalnych, a wśród nich: steroidy wziewne (budezonid, beklometazon, flutikazon, cyklezonid) oraz niesteroidowe leki - inhibitory fosfodiesterazy 4 (PDE4), np. roflumilast - wymienia prof. Śliwiński.
Do niefarmakologicznych sposobów leczenia należy przede wszystkim rehabilitacja oddechowa, która pomaga poprawić stan chorego. NFZ refunduje również zastosowanie koncentratorów tlenu, jednak w limitowanym zakresie. Ponadto do terapii nie są kwalifikowani czynni palacze.
W stanach zaostrzenia choroby stosowana jest nieinwazyjna wentylacja mechaniczna.
Palenie nadal pozostaje kluczowym problemem w POChP. W definicji zawartej w raporcie GOLD oraz wytycznych ERS i American Thoracic Society (ATS) podkreśla się fakt, że POChP jest chorobą, której można zapobiegać i która poddaje się leczeniu.
Kluczowe jest jednak odstawienie papierosów. Niestety, ich konsumpcja - mimo wiedzy o szkodliwym działaniu - nie spada. Stąd wysiłki, by proponować palaczom alternatywne rozwiązania.
Wspomaganie rzucenia nałogu
Podczas kongresu w Barcelonie zaprezentowano wyniki pierwszego badania klinicznego porównującego skuteczność e-papierosów i plastrów nikotynowych. W badaniu uczestniczyło 657 osób. Przez 13 tygodni 292 osoby posługiwały się papierosami elektronicznymi zawierającymi ok. 16 mg nikotyny, taka sama liczba uczestników badania korzystała z plastrów, 73 osoby dostawały placebo - e-papierosy bez nikotyny.
Po sześciu miesiącach od rozpoczęcia badania jedna na 20 osób nadal stroniła od papierosów. Najwięcej było ich w grupie sięgających po e-papierosy - 7,3%, następnie 5,8% z grupy stosującej plastry; najgorszy wynik zanotowano w grupie placebo - 4,1%. Badacze uznali te różnice za nieistotne statystycznie.
Znaczące różnice odnotowano natomiast w liczbie spalanych papierosów wśród nałogowców. 57% palaczy, którzy mimo stosowania e-papierosów wrócili do nałogu, ograniczyło o połowę dzienną liczbę wypalanych papierosów, w porównaniu do 41% stosujących wcześniej plastry.
Kierujący badaniami Chris Bullen, dyrektor National Institute for Health Innovation z Uniwersytetu w Auckland, mimo dobrych efektów, studzi nieco zapał entuzjastów e-dymka.
- Nadal nie wiemy zbyt wiele na temat skuteczności e-papierosów w rzucaniu palenia, jak również o potencjalnych skutkach ubocznych z ich długofalowego stosowania - zaznacza Chris Bullen. - Biorąc pod uwagę rosnącą popularność tych urządzeń w wielu krajach, potrzebujemy dłuższego czasu obserwacji i badań wykonanych na większej populacji, by stwierdzić, czy te urządzenia mogą być skuteczną i popularną metodą walki z nałogiem tytoniowym.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)