×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

To nam nie wychodzi

Autor: Katarzyna Lisowska21 lutego 2014 09:29

Od lat liczba skazanych za przestępstwa seksualne wobec dzieci oscyluje w Polsce wokół 1-1,5 tys. osób. Połowa osadzonych to recydywiści. Zdaniem ekspertów, to efekt tego, że państwo nie potrafi skutecznie zająć się problemem pedofilii. Resort zdrowia trzy lata temu zlecił uruchomienie oddziałów, w których mają być leczeni sprawcy przestępstw seksualnych. Jak ustaliliśmy, do tej pory trafiło tam jednak jedynie 6 pacjentów. Dlaczego?

To nam nie wychodzi
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

22 stycznia 2014 r. weszła w życie ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Zgodnie z nią w Gostyninie zostanie utworzony Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym, mający służyć izolacji takich osób. W tym kontekście wymieniany jest mający opuścić 11 lutego zakład karny Mariusz Trynkiewicz - skazany pierwotnie na karę śmierci za zabójstwo czterech chłopców.

Ośrodek w Gostyninie będzie miał własną ochronę, ale w okresie przejściowym funkcje ochrony ma pełnić straż więzienna. Jak zapowiadał niedawno resort zdrowia, ośrodek zapobiegania zachowaniom dyssocjalnym, który będzie znajdował się na specjalnie wydzielonej kondygnacji gostynińskiego Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej, w dniu wejścia w życie ustawy będzie gotowy technicznie do przyjęcia pierwszego pacjenta.

Terapia za kratami

Do tej pory sąd skazując na pozbawienie wolności za przestępstwo seksualne wobec dzieci, mógł skierować sprawcę do zakładu karnego z oddziałem terapeutycznym, gdzie przestępca poddany był leczeniu. Takie oddziały funkcjonują m.in. w Rzeszowie, Oleśnicy czy Łodzi.

Ograniczona liczba oddziałów uniemożliwia jednak objęcie terapią wszystkich osadzonych. Poza tym nie wszyscy sprawcy zostają zdiagnozowani jako pedofile (gdy np. przestępstwa dopuścili się w stanie upojenia alkoholowego), a wobec tego nie są kierowani na leczenie.

Jak informuje nas Krzysztof Bąk, rzecznik ministra zdrowia, na mocy obecnych przepisów sąd może też orzec o umieszczeniu sprawcy takiego przestępstwa już po odbyciu kary, w zakładzie zamkniętym albo skierowanie go na dalsze leczenie ambulatoryjne. To w celu przeprowadzenia terapii farmakologicznej lub psychoterapii, zmierzających do zapobieżenia ponownemu popełnieniu takiego przestępstwa, w tym w szczególności poprzez obniżenie zaburzonego popędu seksualnego sprawcy.

- Sąd orzeczenie w tej sprawie wydaje po zasięgnięciu opinii Krajowego Ośrodka Seksuologii Sądowej (funkcjonującego przy ROPS w Gostyninie-Zalesiu), wskazuje w nim zakład, w którym ma odbywać się leczenie sprawcy w trybie ambulatoryjnym lub zamkniętym - informuje rzecznik.

Resort zdrowia zlecił uruchomienie oddziałów, w których mają być leczeni sprawcy przestępstw seksualnych, trzy lata temu Samodzielnemu Publicznemu Psychiatrycznemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej im. dr. Stanisława Deresza w Choroszczy, Samodzielnemu Publicznemu Zespołowi Opieki Zdrowotnej w Kłodzku oraz Szpitalowi dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim.

Oddziały świecą pustkami

Jak ustaliliśmy, do tej pory trafiło tam jednak jedynie 6 pacjentów. Obecnie wszyscy są leczeni w szpitalu w Choroszczy. - Jeszcze żaden z przyjętych na oddział pacjentów nie opuścił go. Praktycznie wszyscy dopiero rozpoczynają terapię i na obecnym etapie trudno jest oceniać jej skuteczność. Trzeba pamiętać, że leczenie w takich przypadkach może trwać całe lata - mówi dr Wiesław Rutkiewicz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu Psychiatrycznym w Choroszczy.

Dyrektor nie był w stanie nam powiedzieć, co w przyszłości czeka jego pacjentów. Jak wyjaśnił, co pół roku biegli analizują postępy terapii i wydają opinię dotyczącą dalszego procesu leczenia. Ostatecznie decyzję, czy chorzy opuszczą kiedyś szpital lub zmienią formę terapii, np. realizowaną w ramach ambulatorium, i tak podejmuje sąd.

Pustki w oddziałach, gdzie leczeni mają być przestępcy seksualni, resorty sprawiedliwości i zdrowia tłumaczą faktem, że przestępcy, wobec których można by zastosować procedury przymusowego leczenia, przebywają jeszcze w więzieniach.

Wspomniane ośrodki funkcjonują według ustawy z 2010 r. (kierowani tam mogą być przestępcy skazani dopiero po wejściu jej przepisów w życie). Minimalna kara za pedofilię to trzy-cztery lata pozbawienia wolności, dlatego pierwsze osoby, które ją odbędą, dopiero zaczynają być kierowane na leczenie.

- Obecnie na leczenie kierowana jest niewielka liczba pacjentów, dlatego też kontraktowanie miejsc w tych zakładach odbywa się zgodnie z zapotrzebowaniem i uzależnione jest od orzeczeń sądów - zaznacza Krzysztof Bąk i podkreśla, że ośrodki te są gotowe do przyjęcia nowych pacjentów.

Poza ośrodkami zamkniętymi terapia pedofilów prowadzona jest także w ramach ambulatorium w Choroszczy, Gorzowie Wielkopolskim, Krakowie, Warszawie i Warcie.

Brakuje chętnych

Jak jednak przyznaje prof. Zbigniew Lew-Starowicz, krajowy konsultant w dziedzinie seksuologii klinicznej, dostępność tego rodzaju terapii jest zdecydowanie niewystarczająca.

- Brakuje ośrodków i specjalistów chętnych do leczenia takich pacjentów. Sam mam pacjenta, który przyjeżdża do Warszawy na leczenie z Pucka, ponieważ na Pomorzu nie mógł realizować terapii. Wielu pacjentom jednak brakuje takiej determinacji w leczeniu, gdy w swojej okolicy nie mogą liczyć na pomoc, to takiej nie szukają - przyznaje profesor.

W jego opinii specjaliści nie kwapią się do pracy z takimi osobami ze względu na charakter ich czynów. - Proces leczenia w takich przypadkach jest wieloletni. Do tego często osoby te stawiają się na terapię tylko po to, by w razie ewentualnego zdarzenia mieć swoiste alibi, w postaci uczestnictwa w terapii - wyjaśnia konsultant.

Profesor Starowicz przyznaje, że szansę na zmianę w tym zakresie stwarza wykształcenie nowej kadry specjalnie przygotowanej do pracy z takimi pacjentami.

Musimy stale nadzorować

Obecne rozwiązania dotyczące postępowania z pedofilami krytykuje prof. Zygmunt Zdrojewicz z Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Leczenia Izotopami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, dolnośląski konsultant w dziedzinie seksuologii. Jak przyznaje w rozmowie z nami, wszystkie osoby oskarżone o pedofilię powinny dożywotnio znajdować się pod ścisłą kontrolą państwa.

Powód? - Chociaż teoretycznie możliwe jest wyleczenie takiej osoby z zaburzeń, które popychają ją do seksualnego wykorzystywania dzieci, to w praktyce do tej pory nie było jeszcze takiego przypadku - odpowiada prof. Zdrojewicz.

Jak podkreśla ekspert, obecnie dzięki psychoterapii można jedynie pomóc pacjentowi panować nad swoim popędem, nawet leczenie pedofilów środkami na obniżenie potencji nie działa na wszystkich. Metoda ta u niektórych czasowo może zahamować popęd, ale nie wyleczyć z pedofilii.

Lecznica albo więzienie

Ryzyko, że po wyjściu z więzienia pedofil nadal będzie krzywdził dzieci, jest bardzo wysokie. Dlatego np. w Szwajcarii wszystkie osoby skazane za takie przestępstwa kierowane są do półotwartego ośrodka, gdzie pozostają pod ścisłą obserwacją.

- Taki pacjent może otrzymać przepustkę np. na urodziny cioci, o czym są informowane odpowiednie służby, ale ostatecznie musi wrócić do placówki, w innym wypadku trafia do więzienia. I tylko taki system prewencji ma sens - zaznacza profesor Zdrojewicz.

Szacuje się, że w Polsce ok. 14% dzieci w wieku do piętnastego roku życia jest wykorzystywanych seksualnie.

Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze