Ruszyło cięcie etatów
Redukcja zatrudnienia w ramach restrukturyzacji szpitali nie jest niczym nowym. Obecnie jednak do cięcia etatów przystąpiły placówki, które w tym roku zostały bez kontraktu z NFZ lub podpisały mniej korzystną umowę z płatnikiem. Dyrektorzy podkreślają, że nie mają wyboru: tym razem bez zwolnień się nie obejdzie. Jaka jest skala tego zjawiska?

Problem nagłośniono niedawno w Łodzi; Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego, która przegrała konkursy na prowadzenie 11 obszarów operacyjnych, planuje zwolnienie stu osób. W podobnym położeniu znalazło się wiele łódzkich szpitali i przychodni. Urząd Miasta szacuje, że w podległych mu lecznicach redukcje zatrudnienia spowodowane brakiem kontraktu lub jego zaniżeniem dosięgną w 2012 r. blisko 150 pracowników.
Trudna konfrontacja
- Jeśli jest taka możliwość, zwolniony personel przenosi się do innych placówek. Straciliśmy np. dwie trzecie kontraktu na chirurgię w IV Szpitalu Miejskim im. dr. Henryka Jordana, ale część tamtejszych lekarzy przeszła do I Szpitala Miejskiego im. dr. E. Sonnenberga - wyjaśnia dyrektor wydziału zdrowia Urzędu Miasta w Łodzi Maciej Prochowski.
W mniejszych ośrodkach takie rozwiązania się jednak nie sprawdzają.
- Ochrona zdrowia to nie gumowy worek, nie da się załatwić sprawy, przesuwając ludzi z miejsca na miejsce. Aby dostosować się do coraz niższych kontraktów z Funduszem, trzeba dokonywać stopniowej redukcji stanu zatrudnienia - uważa Wojciech Ogrodniczak, dyrektor SPZOZ-u Pajęczno w Łódzkiem.
W szpitalu w Pajęcznie zwolnienia związane z brakiem kontraktów na różne zakresy działania placówki dotyczą licznej grupy zatrudnionych. Z 45 pracowników pogotowia pracę utrzyma zaledwie siedmiu. Na rehabilitacji pozostanie 8 osób - redukcja obejmie blisko 20.
- Kontrakty muszą być konfrontowane z zatrudnieniem, jakie przejęliśmy po czasach, gdy NFZ nie działał tak restrykcyjnie jak obecnie.
Szkoda jedynie, że urzędowe wymogi egzekwowane są w sposób wybiórczy i niesprawiedliwy: Fundusz przywiązuje do nich wagę, ale tylko w przypadku wybranych placówek - dodaje dyrektor Ogrodniczak.
Prywatni zredukowali wcześniej
Jak wyjaśnia Wojciech Werbicki, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego, w podobnych sytuacjach źródłem problemu są przeważnie redukcje zatrudnienia dokonywane wcześniej przez prywatne podmioty. Ich celem jest uzyskanie przewagi finansowej w konkursie na kontrakt z NFZ, a najłatwiej osiągnąć to poprzez zmniejszenie obsady zespołów.
- Wielokrotnie protestowaliśmy przeciwko dopuszczaniu takich rozwiązań.
Legislacja poszła tutaj w złym kierunku. Obecnie ratownictwo w naszym kraju jest "państwowe" tylko dlatego, że finansuje się je ze środków publicznych. Podobnie mogłaby wyglądać sytuacja z policją lub strażą pożarną, gdyby zdecydowano się na dopuszczenie prywatnych podmiotów.
W obecnych realiach mogłyby się one okazać bardziej operatywne niż funkcjonujące służby - dodaje przewodniczący KZZPRM.
Jego zdaniem, tylko w sporadycznych przypadkach zdarza się, że zwycięzca konkursu przejmuje całą załogę od podmiotu, który został bez kontraktu.
W styczniu br. SPZOZ w Zawierciu poinformował, że zamierza zwolnić 30 pielęgniarek. Dyrekcja uznała to za konieczne, ponieważ przychód szpitala wynosi 40 mln zł, a dług przekracza 50 mln zł i stale rośnie.
- Dostosowujemy stan personelu do warunków dyktowanych przez NFZ: jeśli mamy przerost liczby pracowników w stosunku do wymaganej liczby łóżek, redukcje są niezbędne.
Wysokość kontraktu nie jest główną przyczyną, ale na pewno jednym z elementów - wyjaśnia dyrektor placówki Małgorzata Guzik.
I dodaje, że kontrakty można uznać za niskie, ponieważ cena punktu wzrosła tylko o 1 zł, co nie pokrywa podwyżek cen żywności, leków, paliwa i kosztów dodatkowego ubezpieczenia.
Według Iwony Borchulskiej, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zwolnienia pielęgniarek dotyczą najczęściej ginekologii, ortopedii i kardiologii.
Usługi w tych dziedzinach są obecnie w znacznym stopniu wyprowadzane poza placówki powiatowe, dla których wiąże się to z problemami dotyczącymi kontraktowania.
łatwe oszczędności
- Od lat pytamy, dlaczego wymogi NFZ dotyczą tylko lekarzy i sprzętu.
W tym roku mamy wymóg obecności pielęgniarki-specjalistki przy zabiegach okulistycznych. Dlaczego podobnie nie jest np. w przypadku transplantologii, gdzie byłoby to o wiele bardziej uzasadnione - pyta przewodnicząca OZZPiP. - Jeśli dyrekcja uzyskuje kontrakt niższy niż dotychczas, a jednocześnie wymogi płatnika dotyczą wyłącznie sprzętu i lekarzy z konkretnymi specjalnościami, oszczędności najłatwiej rozpocząć od redukcji największej grupy, czyli kadry pielęgniarskiej.
Trudna konfrontacja
- Jeśli jest taka możliwość, zwolniony personel przenosi się do innych placówek. Straciliśmy np. dwie trzecie kontraktu na chirurgię w IV Szpitalu Miejskim im. dr. Henryka Jordana, ale część tamtejszych lekarzy przeszła do I Szpitala Miejskiego im. dr. E. Sonnenberga - wyjaśnia dyrektor wydziału zdrowia Urzędu Miasta w Łodzi Maciej Prochowski.
W mniejszych ośrodkach takie rozwiązania się jednak nie sprawdzają.
- Ochrona zdrowia to nie gumowy worek, nie da się załatwić sprawy, przesuwając ludzi z miejsca na miejsce. Aby dostosować się do coraz niższych kontraktów z Funduszem, trzeba dokonywać stopniowej redukcji stanu zatrudnienia - uważa Wojciech Ogrodniczak, dyrektor SPZOZ-u Pajęczno w Łódzkiem.
W szpitalu w Pajęcznie zwolnienia związane z brakiem kontraktów na różne zakresy działania placówki dotyczą licznej grupy zatrudnionych. Z 45 pracowników pogotowia pracę utrzyma zaledwie siedmiu. Na rehabilitacji pozostanie 8 osób - redukcja obejmie blisko 20.
- Kontrakty muszą być konfrontowane z zatrudnieniem, jakie przejęliśmy po czasach, gdy NFZ nie działał tak restrykcyjnie jak obecnie.
Szkoda jedynie, że urzędowe wymogi egzekwowane są w sposób wybiórczy i niesprawiedliwy: Fundusz przywiązuje do nich wagę, ale tylko w przypadku wybranych placówek - dodaje dyrektor Ogrodniczak.
Prywatni zredukowali wcześniej
Jak wyjaśnia Wojciech Werbicki, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego, w podobnych sytuacjach źródłem problemu są przeważnie redukcje zatrudnienia dokonywane wcześniej przez prywatne podmioty. Ich celem jest uzyskanie przewagi finansowej w konkursie na kontrakt z NFZ, a najłatwiej osiągnąć to poprzez zmniejszenie obsady zespołów.
- Wielokrotnie protestowaliśmy przeciwko dopuszczaniu takich rozwiązań.
Legislacja poszła tutaj w złym kierunku. Obecnie ratownictwo w naszym kraju jest "państwowe" tylko dlatego, że finansuje się je ze środków publicznych. Podobnie mogłaby wyglądać sytuacja z policją lub strażą pożarną, gdyby zdecydowano się na dopuszczenie prywatnych podmiotów.
W obecnych realiach mogłyby się one okazać bardziej operatywne niż funkcjonujące służby - dodaje przewodniczący KZZPRM.
Jego zdaniem, tylko w sporadycznych przypadkach zdarza się, że zwycięzca konkursu przejmuje całą załogę od podmiotu, który został bez kontraktu.
W styczniu br. SPZOZ w Zawierciu poinformował, że zamierza zwolnić 30 pielęgniarek. Dyrekcja uznała to za konieczne, ponieważ przychód szpitala wynosi 40 mln zł, a dług przekracza 50 mln zł i stale rośnie.
- Dostosowujemy stan personelu do warunków dyktowanych przez NFZ: jeśli mamy przerost liczby pracowników w stosunku do wymaganej liczby łóżek, redukcje są niezbędne.
Wysokość kontraktu nie jest główną przyczyną, ale na pewno jednym z elementów - wyjaśnia dyrektor placówki Małgorzata Guzik.
I dodaje, że kontrakty można uznać za niskie, ponieważ cena punktu wzrosła tylko o 1 zł, co nie pokrywa podwyżek cen żywności, leków, paliwa i kosztów dodatkowego ubezpieczenia.
Według Iwony Borchulskiej, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zwolnienia pielęgniarek dotyczą najczęściej ginekologii, ortopedii i kardiologii.
Usługi w tych dziedzinach są obecnie w znacznym stopniu wyprowadzane poza placówki powiatowe, dla których wiąże się to z problemami dotyczącymi kontraktowania.
łatwe oszczędności
- Od lat pytamy, dlaczego wymogi NFZ dotyczą tylko lekarzy i sprzętu.
W tym roku mamy wymóg obecności pielęgniarki-specjalistki przy zabiegach okulistycznych. Dlaczego podobnie nie jest np. w przypadku transplantologii, gdzie byłoby to o wiele bardziej uzasadnione - pyta przewodnicząca OZZPiP. - Jeśli dyrekcja uzyskuje kontrakt niższy niż dotychczas, a jednocześnie wymogi płatnika dotyczą wyłącznie sprzętu i lekarzy z konkretnymi specjalnościami, oszczędności najłatwiej rozpocząć od redukcji największej grupy, czyli kadry pielęgniarskiej.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)