×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

O to zapytaliśmy na Podlasiu

Autor: RZ09 listopada 2015 11:05

Szpitale powiatowe trudniej zbilansują budżety w nadchodzącym roku, wyraźnie odczuwalne będą braki lekarzy - to zasadnicze wnioski z dyskusji toczonej podczas przygotowanej przez redakcję Rynku Zdrowia sesji "Polityka zdrowotna - wyzwania z perspektywy Polski Wschodniej", jaka odbyła się podczas Wschodniego Kongresu Gospodarczego (Białystok, 24-25 września).

O to zapytaliśmy na Podlasiu
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Z zapisów projektu budżetu NFZ na 2016 r. wynika, że nastąpi wzrost finansowania POZ o 20%, specjalistyki o 5%. Szpitalnictwo otrzyma o 3,5% więcej pieniędzy, z tym że ten wzrost ma być przekazany na leczenie wysokospecjalistyczne.

- Dlatego w szpitalach powiatowych czujemy bardzo duży niepokój o brak dostatecznego finansowania usług zdrowotnych, które stanowią o podstawowym bezpieczeństwie pacjenta - mówił Andrzej Bujnowski, prezes zarządu Pro-Medica w Ełku Sp. z o.o.

Więcej obciążeń

Na spodziewaną trudniejszą sytuację finansową szpitali powiatowych w nadchodzącym roku mogą też mieć wpływ niektóre rozporządzenia ministerialne i zarządzenia prezesa NFZ podnoszące standardy. Zdaniem Andrzeja Bujnowskiego wydawane są w słusznej sprawie, ale niosą za sobą obciążenia bez dodatkowego strumienia pieniędzy.

Jako przykład regulacji, na które szpitali powiatowych nie stać, prezes Pro-Medica podał projekt rozporządzenia koszykowego ustalającego normy zatrudnienia pielęgniarek. Rozporządzenie mówi o liczbie łóżek, jaką powinna mieć pod swoją opieką dyżurująca pielęgniarka.

- Wolałbym, żeby w rozporządzeniu była mowa o liczbie pielęgniarek w przeliczeniu na osobodzień czy liczbie pacjentów przebywających na oddziale - rozważał, dodając, że zarządzany przez niego szpital musiałby zwiększyć liczbę zatrudnionych pielęgniarek o 1/4 według nowego wzoru wyliczeń.

Jego zdaniem należałoby raczej w pewnych sytuacjach zatrudniać opiekunki medyczne, które co prawda nie wyręczą pielęgniarek, ale mogą je znacznie odciążyć od czynności, których pielęgniarki wykonywać nie powinny. - Stąd na regulacje dotyczące obsad kadrowych spójrzmy nieco szerzej, aby umożliwić bardziej elastyczne planowanie zatrudnienia - proponował.

Goście odnieśli się też do aktualnej sytuacji szpitali klinicznych i wojewódzkich na Podlasiu.

Nie ma pieniędzy, nie ma misji

Prof. Marek Rogowski, kierownik Kliniki Otolaryngologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, przypomniał, że referencyjność szpitali klinicznych nie jest ujęta w żadnym dokumencie. - Nie ma pieniędzy, nie ma misji. Jeśli szpitale kliniczne chcą tę misję w pełni wypełniać, wtedy się zadłużają - mówił.

Wyjaśnił, że wykonywanie prostych procedur medycznych, obok w dużej mierze niedoszacowanych wysokospecjalistycznych, pozwala tym szpitalom na podreperowanie finansów. W jego opinii, od dawna zapowiadana ustawa o szpitalach klinicznych jest potrzebna, gdyż określiłaby ich miejsce w systemie i źródła ich finansowania. - Wszyscy dostrzegają i rozumieją, że te szpitale obok wykonywania procedur zajmują się też dydaktyką i nauką. Tego wszystkiego nie da się robić w ramach środków z NFZ - zaznaczył.

Mówiąc o sytuacji finansowej szpitali wojewódzkich Bogdan Dyjuk, członek zarządu województwa podlaskiego, przyznał, że jest ona trudna. - Widać jednak poprawę w stosunku do minionych lat. Rysuje się tendencja zniżkowa, rok do roku, w zakresie zobowiązań, także wymagalnych, a szpitale starają się je spłacać - ocenił.

Pytany o ewentualne plany przekształceń szpitali wyjaśnił, że samorząd wojewódzki nie ma takich zamierzeń: - Oczywiście dyskutujemy np. na temat możliwości łączenia jednostek, ale takie działania muszą wynikać raczej z inicjatyw oddolnych. Nie będziemy narzucać łączenia podmiotów - deklarował, dodając, że takie działania są celowe, o ile rozszerzają zakres procedur dostępnych dla pacjentów lub pozwalają na lepsze wykorzystanie środków.

Jak przekonywał Bogdan Dyjuk, w szpitalach przeprowadzono w ostatnich latach ogromne zmiany w zarządzaniu i organizacji pracy, jednak w wielu przypadkach - jak to ujął - znalazły się one pod ścianą i nie można już liczyć na wygenerowanie dalszych oszczędności. Sama wartość kredytów zaciągniętych przez jednostki podległe marszałkowi to ponad 100 mln zł; oprócz tego samorząd województwa wsparł je kwotą 40 mln zł, np. w niezbędnych udziałach przy ubieganiu się o fundusze, także w zakresie poręczeń.

Lekarze nie przyjadą

Mówiąc o dostępie do świadczeń medycznych, uczestnicy debaty poruszyli wątek braku kadr lekarskich, który szczególnie odczuwalny jest w szpitalach leżących w miejscowościach oddalonych od ośrodków wojewódzkich. Jak podkreślili, nawet we wschodnich regionach Polski nie ma szans na to, by - wzorem niektórych innych krajów europejskich - braki kadrowe były zmniejszane napływem lekarzy z zagranicy, w tym wypadku z Ukrainy czy z Białorusi.

Prof. Karol Kamiński, prodziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podał, że w tym roku do uczelni wpłynęło 176 podań, w tym 108 na kierunku lekarskim (pozostałe na kierunku lekarsko-dentystycznym), o nostryfikację dyplomów osób, które ukończyły studia poza granicami Unii Europejskiej.

- Przeprowadzamy procedurę nostryfikacyjną, która odpowiada mniej więcej poziomowi naszego lekarskiego egzaminu końcowego. Zdawalność tego egzaminu jest na poziomie 20-30%, co wynika z poziomu kształcenia, bariery językowej - mówił prodziekan, dodając, że biorąc pod uwagę te liczby, trudno oczekiwać, by absolwenci studiów lekarskich z zagranicy wypełnili braki kadrowe w polskich szpitalach.

W opinii uczestników dyskusji szpitale powiatowe są już dzisiaj zagrożone niedoborem lekarzy w podstawowych dla ich działania specjalnościach: położnictwie, chirurgii, internie, pediatrii, anestezjologii.

Rezydentury - pilnie potrzebne

Jak przekonywali, kluczowa dla pozyskania lekarzy do pracy w szpitalach powiatowych jest liczba funkcjonujących tam miejsc rezydenckich.

- W związku z tym kształcenie podyplomowe powinno uwzględniać zwiększenie liczby miejsc specjalizacyjnych w mniejszych ośrodkach. Dzisiaj mamy taką sytuację, że jeśli trafi do nas lekarz, który chce się kształcić w obrębie ginekologii i położnictwa czy neonatologii, to my musimy wziąć go na własny garnuszek, bo miejsca rezydenckiego nie dostanie. Jeśli pójdzie do szpitala wojewódzkiego czy do kliniki, tam zostaje, nie wróci do szpitala powiatowego - mówił Andrzej Bujnowski.

Podobnymi spost rzeżeniami dziel i ł się Waldemar Kwaterski, dyrektor SPZOZ w Sejnach: - W zarządzanym przeze mnie szpitalu na chirurgii są wolne 3 miejsca specjalizacyjne. Są młodzi lekarze, którzy chcą podjąć tę specjalizację, ale nie mają przyznanych rezydentur.

Zdaniem dyrektora pewną nadzieję budzi rządowa zapowiedź zapewnienia rezydentur wszystkim lekarzom z ostatnich dwóch roczników absolwentów uczelni medycznych, którzy weszli na rynek. Na razie jednak trudno ocenić, jak ta obietnica będzie realizowana.

Waldemar Kwaterski postulował też, by NFZ kontraktując świadczenia, pamiętał, że w małych miejscowościach trudniej pozyskać lekarzy. Podał przykład. Obowiązuje sztywny zapis, że umowa NFZ z poradnią specjalistyczną może być podpisana, jeśli będzie ona funkcjonowała 3 dni w tygodniu, w tym raz po południu. Ten wymóg eliminuje małe miejscowości z podpisania takich kontraktów. - Żaden lekarz nie poświęci 3 dni swojego czasu pracy na pobyt w małej miejscowości, bo nie ma takiej potrzeby. Populacyjnie problemy zdrowotne pacjentów załatwi w ciągu jednego dnia w tygodniu - uzasadniał.

Dr Tomasz Filipowski, z-ca dyrektora ds. lecznictwa Białostockiego Centrum Onkologii, podjął wątek koniecznej poprawy pakietu onkologicznego. Przyznał, że dzięki jego rozwiązaniom w zdecydowanie ponad 90% przypadków pacjenci onkologiczni podejmują leczenie w ciągu 9 tygodni od podejrzenia nowotworu. Przypomniał natomiast, że szpitale nadal zmagają się głównie z problemami biurokratycznymi, które wynikają z niedoskonałości pakietu. - Nie zmieniło się nic - mówił pytany o zapowiadaną korektę rozporządzeń, w oparciu o które funkcjonuje pakiet.

Jak wyjaśnił, zespół ekspertów ze szpitali onkologicznych, pracując przez 2 miesiące, stworzył 380-stronicowy dokument, w którym dokładnie przedstawił gotowe rozwiązania - co należy poprawić w treści rozporządzeń pakietowych, nie zmieniając ustawy. Dokument został przekazany do Ministerstwa Zdrowia. Dodał, że Białostockie Centrum Onkologii od lat już nie ma problemów z zapłatą za ponadlimitowe procedury; w tym sensie pakiet nie zmienił nic.

- Natomiast w BCO najbardziej przeszkadza nam teraz niespójność systemu informatycznego, który obsługuje pakiet w zakresie kart DiLO, co zabiera niepotrzebnie czas lekarzom - mówił dr Filipowski.

Jacek Roleder, dyrektor Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, potwierdził, że na Podlasiu od 5 lat ze strony Funduszu nie było problemów z finansowaniem procedur onkologicznych. - W niektórych regionach kraju pojawiał się problem z przechodzeniem pacjentów z poziomu diagnostyki do leczenia i stąd wprowadzenie kart DiLO było dobrą ideą - przekonywał, przyznając jednocześnie, że pakiet wymaga naprawy.

Kontraktowanie i mapy

Mówiąc o oczekiwanym kontraktowaniu świadczeń w 2016 r., wyraził nadzieję, że na rozstrzygnięcie konkursów NFZ będzie miał przynajmniej 3-4 miesiące, gdyż zmiany poczynione w ustawie nakładają na NFZ konieczność bardziej przejrzystego i otwartego prowadzenia postępowań konkursowych. - Można przypuszczać, że czasu na rozstrzygnięcia będziemy potrzebowali więcej ze względu na liczbę odwołań - przewidywał dyrektor podlaskiego NFZ.

Przypomniał, że w skali kraju prowadzone są prace nad mapami potrzeb w zakresie placówek onkologicznych i kardiologicznych. - Myślę, że akurat te dwie mapy będziemy już w stanie uwzględnić przy kontraktowaniu świadczeń - powiedział. Przywołał jednocześnie zapis dotyczący stosowania map przy kontraktowaniu, z którego wynika, że dyrektor oddziału NFZ ogłaszając postępowanie, ma określić maksymalną liczbę placówek, w której NFZ zamierza kupić świadczenia w danym zakresie. - Podchodząc rzetelnie do tego zapisu, dyrektor może określić nie tę liczbę placówek która jest, ale tę, która powinna być - zauważył Jacek Roleder.

Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze