×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Nabór na rezydentury na nowych zasadach. „Nie produkujemy lekarzy, my ich kształcimy”

Paulina Gumowska odpowiada za rozwój treści segmentu zdrowie w Grupie PTWP, w tym serwisu rynekzdrowia.pl i magazynu Rynek Zdrowia, których jest redaktor naczelną. Przed dołączeniem do Grupy PTWP, przez blisko dziewięć lat związana była z Wirtualną Polską. Ostatnio była redaktor naczelną obszaru lifestyle i zdrowie, m.in. WP Kobiety i portalu WP abcZdrowie. Wcześniej była zastępcą redaktora naczelnego WP oraz wiceszefową Strony Głównej i Newsroomu, a także wydawcą i redaktorem. Autor: Paulina Gumowska • Źródło: 2023 1 (179)   • 30 stycznia 2023 10:44

Rekrutacja na rezydentury co roku budzi emocje. Ostatnia – jesienna edycja – jeszcze większe z powodu wprowadzenia centralnego naboru, zmian w LEK-u oraz rosnącej liczby absolwentów kierunków medycznych, za którą zdaniem medyków nie idzie rosnąca liczba miejsc specjalizacyjnych. Piotr Bromber, wiceminister zdrowia oraz prof. Ryszard Gellert, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, we wspólnym wywiadzie dla Rynku Zdrowia mierzą się z wątpliwościami środowiska lekarskiego.

Paulina Gumowska: Ministerstwo Zdrowia informuje o kolejnych miejscach na kierunkach lekarskich, a rezydenci alarmują, że już dziś brakuje odpowiedniej liczby miejsc szkoleniowych. Jako przykład porażki systemu wskazują jesienną rekrutację na rezydentury. Mówią, że choć system centralny był wyczekiwany przez środowisko, to już kształt LEK-u, od którego zależy, czy i na jaką rezydenturę się dostaną, nie jest tym, o co walczyli.

Prof. Ryszard Gellert: Rezydenci, zabiegając o zmiany w systemie, a przypomnę, że był to rok 2017, chcieli rekrutacji na uczciwych, przejrzystych zasadach. Powołano dwa zespoły, sam byłem w ich składzie. Chcieli centralnego przydziału miejsc. Nowy system wprowadza taki sam algorytm dla wszystkich. Ponadto rezydenci chcieli też, by pytania na LEK były jawne i to też zostało wprowadzone.

Paulina Gumowska: Część pytań, ale nie 70 proc. Dziś mówią, że to rozwaliło egzamin w obecnej formule. 

Prof. Ryszard Gellert: Chcieli nawet 100 proc. Przypomnę też, że w 2019 r., kiedy to zmiany legislacyjne dotyczące egzaminu były konsultowane publicznie, Porozumienie Rezydentów OZZL domagało się, aby egzamin ten był w 100 procentach z ogólnodostępnej bazy.

Trzeba to sobie jasno powiedzieć, że stało się dokładnie to, co przewidywali dyrektorzy Centrum Egzaminów Medycznych i CMKP: studenci medycyny są w stanie nauczyć się puli pytań na pamięć. I co się okazuje? Zniknął istotny dystraktor, który wcześniej mówił, że ktoś jest słaby, dobry, a ktoś bardzo dobry. Rezydenci sami go wyłączyli. A to przekłada się na rekrutację na rezydentury, bo wynik z tego egzaminu to najważniejsze kryterium mające wpływ na miejsce na liście rankingowej. 

Paulina Gumowska: Skoro Ministerstwo Zdrowia widziało zagrożenia, powinno tak skonstruować system, by ich uniknąć. Panie ministrze?

Piotr Bromber: Patrzę na obecną sytuację nieco inaczej niż pan profesor. Wprowadzone zmiany były wspólnie wypracowane – pytania do LEK i PES, centralny nabór do odbycia szkolenia specjalizacyjnego czy też indywidualizowany staż podyplomowy. Docelowo bazę na PES zlikwidowaliśmy. Co do LEK to dyskusja jeszcze przed nami. W sprawie naboru na miejsca specjalizacyjne określiliśmy warunki brzegowe. 

Rezydenci oczekiwali np. możliwości aplikowania na 100 miejsc. My zawęziliśmy ten wybór do 15. Analiza wyników postępowania wskazuje, że aż 1477 osób wskazało tylko jeden wariant, przez co znacząco ograniczyło sobie szansę na kwalifikację. Jednocześnie zaledwie 444 osoby skorzystały z możliwości wskazania wszystkich 15 wariantów.  

Pojawiły się krytyczne opinie o konieczności wyjazdu do innego województwa. Nie było przymusu wybierania miejsc specjalizacyjnych w różnych województwach. Można było wskazać kilka dziedzin i trybów w jednym województwie. Wielu lekarzy nie skorzystało nawet z takiej możliwości. To, że stworzyliśmy możliwość wyboru specjalizacji w kilku województwach, zwiększało szanse na wymarzoną specjalizację. 

Paulina Gumowska: Jaką rolę w tym procesie odgrywają konsultanci wojewódzcy i krajowi? Jaka jest różnica między liczbą miejsc, o którą oni występują, a liczbą miejsc, którą ostatecznie przyznaje Ministerstwo Zdrowia?

Piotr Bromber: Informację o zapotrzebowaniu dostajemy od konsultantów krajowych oraz od wojewodów, którzy bazują na danych od konsultantów wojewódzkich. W ubiegłorocznym postępowaniu wystąpili o prawie 7 tys. miejsc rezydenckich. Ale to dopiero początek do kolejnych analiz, na podstawie których ustala się liczbę miejsc w poszczególnych dziedzinach. 

Paulina Gumowska: I mamy rozjazd. 

Piotr Bromber: Nie mamy. Wiemy, że na pewno w postępowaniu nie weźmie udziału aż tylu chętnych, bo jest dużo mniej absolwentów kierunku lekarskiego. 

Paulina Gumowska: To skąd te różnice, że konsultanci występują o 7 tys., a minister zdrowia daje 4218 miejsc na rezydenturach?

Piotr Bromber: Konsultanci podają, ilu specjalistów brakuje w danym województwie, a studiów lekarskich nie kończy obecnie aż tylu absolwentów. W 2021 roku w sesji jesiennej wojewodowie zgłosili zapotrzebowanie na blisko 7 tysięcy rezydentur, a w postępowaniu wzięło udział ok. 4200 lekarzy i lekarzy dentystów.

Można to prześledzić szczegółowo na przykładzie specjalizacji z chorób wewnętrznych. Wojewodowie zgłosili zapotrzebowanie na 952 miejsca, Ministerstwo Zdrowia przyznało 457 miejsc rezydenckich, a zgłosiło się tylko 311 lekarzy. Po zakończeniu całego postępowania okazało się, że zostały aż 82 miejsca niewykorzystane w tej dziedzinie.  

Prof. Ryszard Gellert: Dziś sytuacja w wielu przypadkach wygląda tak: brakuje chętnych na patomorfologię czy chirurgię ogólną, a mamy dużo kandydatów na okulistykę, dermatologię i chirurgię plastyczną. Rezydenci są rozczarowani, bo w dziedzinach atrakcyjnych dla nich brakuje miejsc. 

Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego odpowiada za zabezpieczenie wysokiej jakości miejsc specjalizacyjnych. Mamy ich wystarczającą liczbę.  

Paulina Gumowska: Zatrzymajmy się przy specjalizacjach deficytowych. Wiemy, że jest z nimi ogromny problem, kandydatów nie ma, wy utrzymujecie liczbę miejsc na tych specjalizacjach na podobnym poziomie i dochodzi do paradoksu. Nie przyznajecie ich więcej, bo wiecie, że i tak nie zostaną obsadzone, a z drugiej strony wygląda to jak wywieszenie białej flagi.  

Piotr Bromber: Mimo że przez ostatnie lata na onkologię i hematologię dziecięcą było co roku od 4 do 7 chętnych, my i tak przyznajemy 24 miejsca, a nie obniżamy do 7. Bo takie są obecnie priorytety.

Wymieniłem już liczby w przypadku chorób wewnętrznych, które wskazują, że przyznajemy rezydentury z nadwyżką. Dotyczy to także innych specjalizacji. 

Onkologia kliniczna? W ubiegłym roku specjalizację ostatecznie rozpoczęły 54 osoby, a w tym roku udostępniliśmy 121 miejsc. Na podstawie danych wiemy, że szkolenie rozpocznie 60 osób, czyli połowa miejsc na rezydenturze została wolna. 

A odnosząc się do zarzutu, że wywieszamy białą flagę – po to zwiększamy liczbę miejsc na kierunkach lekarskich, żeby w przyszłości liczba chętnych na specjalizacjach wzrosła, w tym również w dziedzinach priorytetowych. Tworzymy lepsze warunki pracy i płacy, by takie kierunki wybierać. 

Paulina Gumowska: A co z systemem zachęt? Np. finansowych?

Piotr Bromber: Kredyt na studia medyczne może być w całości umorzony w przypadku zdobycia tytułu specjalisty w dziedzinie priorytetowej. Kolejną zachętą jest wyższe wynagrodzenie, ale planujemy je jeszcze bardziej zróżnicować na rzecz priorytetowych dziedzin. Są też bony lojalnościowe, czyli dodatkowo zwiększone wynagrodzenie – również wyższe w przypadku dziedzin priorytetowych. Jesteśmy otwarci na rozmowę o innych propozycjach w tym zakresie.

Prof. Ryszard Gellert: Wejdę panu ministrowi w słowo. Rezydenci muszą patrzeć szerzej przy wyborze specjalizacji. System ewoluuje w kierunku ich oczekiwań, ale jego rolą jest też, a może przede wszystkim, zabezpieczenie społecznych potrzeb zdrowotnych. Rekrutacja na rezydentury to zderzenie oczekiwań realizowania samych siebie z oczekiwaniami systemu. 

Paulina Gumowska: Przysłuchuję się temu, co panowie mówicie, przekonujecie, że sytuacja jest opanowana, po drugiej stronie jest pełne obaw środowisko lekarskie. Czy państwo jeszcze umiecie ze sobą rozmawiać i słuchać wzajemnie swoich racji?

Piotr Bromber: Wielokrotnie podkreślałem, że obawy i wątpliwości środowiska są dla nas ważne. System rekrutacji na szkolenie specjalizacyjne był tworzony razem ze środowiskiem.

Paulina Gumowska: Panie ministrze, lekarze podnoszą argument, że resort zaprasza ich do zespołów, wyrywkowo zgadza się na ich sugestie tylko po to, żeby na końcu użyć właśnie takiego argumentu: lekarze się na to zgodzili, więc nie rozumiemy teraz ich oburzenia.

Piotr Bromber: To jest duże uproszczenie. Nikt z nas nie mówi, że jest oburzony czyimś stanowiskiem. Według mojej wiedzy prace zespołu, który ukształtował obecny system kwalifikacji na szkolenie specjalizacyjne, zakończyły się wspólnym przyjęciem zaproponowanego rozwiązania.    

Paulina Gumowska: Centralny nabór wyeliminował dogrywkę, która w ubiegłych latach pozwalała np. na przesuwanie miejsc rezydenckich tam, gdzie w wyniku rekrutacji zwiększone było zapotrzebowanie. Czy dopuszcza pan sytuację przesuwania miejsc?

Piotr Bromber: W ocenie lekarzy mechanizm „dogrywki” był właśnie tym najmniej obiektywnym, bo całkowicie zależnym od ministra zdrowia, elementem procesu kwalifikacji. Na kanwie nowego doświadczenia warto się wspólnie zastanowić, czy docelowo nie wprowadzić jednak trzeciej tury. Dla mnie jedną z kluczowych informacji po zakończonym postępowaniu jest liczba osób, które nie skorzystały z możliwości wyboru więcej niż jednej opcji. Tak jak wspominałem, prawie 1500 osób wskazało tylko jeden wariant. Dodatkowo, prawie 400 lekarzy, którzy złożyli wnioski w trybie rezydenckim i pozarezydenckim, nie potwierdziło przyjęcia zaproponowanego miejsca, choć w trakcie rekrutacji zaznaczyli zaproponowane im miejsca szkoleniowe.

Ostatecznie w jesiennej rekrutacji zakwalifikowało się 3071 osób na tryb rezydencki i 1109 na pozarezydencki. Dane te w połączeniu z liczbą osób, które nie dostały się na oczekiwane przez siebie rezydentury i liczbą niewykorzystanych rezydentur, dają pełen obraz sytuacji.

Planujemy zmianę poprzez dodanie trzeciej tury pozwalającej na przydzielenie niewykorzystanych miejsc – podobnie jak było wcześniej, ale np. tylko w dziedzinach priorytetowych.  Analizujemy wyniki postępowania i prawdopodobnie przygotujemy przepisy korygujące ten w pełni automatyczny proces kwalifikacji. Zwłaszcza że wiele osób zakwalifikowanych do odległych województw, pomimo takiego wyboru, nie zdecydowało się jednak w obydwu turach kwalifikacji przyjąć miejsc szkoleniowych. A to oznaczało brak możliwości kwalifikacji innych osób. Mechanizm korygujący powinien przede wszystkim dotyczyć priorytetowych dziedzin medycyny.  

Paulina Gumowska: Taka analiza być może uspokoi sytuację dzisiaj, ale nie odpowiada na kontrowersje dotyczące tego, w jaki sposób zamierzacie państwo zapewnić miejsca rezydenckie przy skokowej liczbie absolwentów kierunków lekarskich. Z jednej strony nie ma dynamiki we wzroście miejsc szkolących, z drugiej już dziś są poważne obawy o jakość kształcenia na kierunkach medycznych i brak odpowiedniej liczby kadry. Za chwilę deficyty kadrowe mogą być też w ośrodkach akredytowanych. 

Piotr Bromber: Dynamika wzrostu miejsc akredytowanych do prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego w porównaniu do dynamiki wzrostu liczby miejsc na kierunkach lekarskich jest faktycznie mniejsza. Jest tak, bo już teraz mamy nadmiar miejsc szkoleniowych. Jednocześnie planujemy na bieżąco dostosowywać liczbę miejsc rezydenckich do liczby absolwentów.

Prof. Ryszard Gellert: Teraz szkoli się 27 tys. specjalizantów, a mamy jeszcze do dyspozycji ponad 20 tys. wolnych miejsc akredytowanych do szkolenia.

Paulina Gumowska: Każde z tych „czekających” miejsc spełnia standardy?

Prof. Ryszard Gellert: Nie może być inaczej. Miejsca akredytowane są przyznawane na podstawie opinii zespołu ekspertów, który bardzo dokładnie weryfikuje możliwości jednostki. 

Paulina Gumowska: Panie profesorze, słuchałam pana wykładu inauguracyjnego nowy rok akademicki na CMKP. Mówił pan o wyzwaniach związanych z wyszkoleniem tak dużej liczby nowych lekarzy. Artykułował pan również obawy. Naprawdę nie boi się pan powtórki scenariusza z Hiszpanii, która nie mogąc zapewnić odpowiedniej liczby miejsc rezydenckich, tak naprawdę produkuje kadry na eksport?

Piotr Bromber: Zanim pan profesor odpowie, jedna uwaga z mojej strony. Używa pani sformułowania produkcja lekarzy, a my kształcimy lekarzy. Nie chcę utrwalać takiego myślenia. 

Paulina Gumowska: Ale ono już się utrwaliło. 

Piotr Bromber: Powtarzam, nie produkujemy lekarzy, tylko kształcimy.

Paulina Gumowska: A wracając do wykładu pana profesora…

Prof. Ryszard Gellert: Jak już wcześniej wspominałem, dziś mamy ponad 20 tys. wolnych akredytowanych miejsc szkoleniowych. Zatem mamy duży bufor. Więcej absolwentów będziemy mieli za 7 lat, więc mamy czas, by się do tego przygotować. 

Piotr Bromber: Przywołuje pani scenariusz hiszpański, ale nie ma dziś żadnych podstaw do twierdzenia, że powtórzy się on w Polsce.

Paulina Gumowska: Środowisko lekarzy uważa inaczej.

Prof. Ryszard Gellert: Podkreślę raz jeszcze, że miejsc specjalizacyjnych nie zabraknie. I protestuję przeciwko sformułowaniom, że obniżamy jakość kształcenia. Jakość kształcenia na rezydenturach w dużej mierze zależy od kierownika specjalizacji. W procesie akredytacji i monitorowania jakości kształcenia bardzo dbamy o to, by jednostki, które szkolą, utrzymywały najwyższy poziom. 

Piotr Bromber: Potwierdzam słowa pana profesora. Jakość kształcenia nie może się pogorszyć. Wręcz przeciwnie – podnosimy jakość kształcenia zarówno przed-, jak i podyplomowego. Zmieniamy standardy kształcenia, programy specjalizacyjne. Ubiegamy się o to, by Światowa Federacja Edukacji Medycznej, czyli największa światowa organizacja działająca w Stanach Zjednoczonych, certyfikowała Polską Komisję Akredytacyjną. Nie ma dziś bardziej opiniotwórczej instytucji, jeśli chodzi o jakość kształcenia. Taki certyfikat jest na całym świecie dowodem na wysoką jakość kształcenia. 

Paulina Gumowska: To dlaczego środowisko wam nie wierzy? Te dwie perspektywy dzieli przepaść. 

Piotr Bromber: To nie jest przepaść, to jest próba godzenia oczekiwań.  

Paulina Gumowska: Pan, panie profesorze, nie ma obaw?

Prof. Ryszard Gellert: Mam, ale nie o jakość kształcenia, ale o rosnące oczekiwania młodych lekarzy wobec systemu. Widać to na przykład w dyskusjach na Twitterze, które sprowadzają się do sformułowania: „Ministerstwo ogranicza liczbę miejsc na specjalizacjach” czy „Ministerstwo blokuje miejsca”. To nie jest prawda. Nie każdy dostaje się na wymarzoną specjalizację. 

Mówiliśmy już nie raz o tym, że mamy zarówno rezerwę miejsc rezydenckich, jak i wolnych miejsc szkoleniowych. 

Paulina Gumowska: Panie ministrze, a pan przyjmuje te obawy?

Piotr Bromber: Każdy z nas ma swoją perspektywę. Naszą rolą jest godzić różne oczekiwania. Nie chcemy niezrozumienia lub wzajemnego rozczarowania. Ale też trudno nie zgodzić się opinią pana profesora, że strony mogą mieć różne oczekiwania.

Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze