Na współpłaceniu nikt nie powinien stracić
Rozmowa z Januszem Szafrańcem, prezesem Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED.

Rynek Zdrowia: - Z badania przeprowadzonego na zlecenie OIGWM POLMED przez Research Cloud wynika, że 72% Polaków chce mieć możliwość wyboru dopłaty do diagnostyki i leczenia nowocześniejszymi metodami niż te oferowane w standardzie NFZ? Czy jest pan zaskoczony takim wynikiem?
Janusz Szaf raniec: - Tak, jestem zaskoczony. Oczywiście w sensie pozytywnym. Polacy odpowiadając w ten sposób na zadawane im w ankiecie pytania, jednoznacznie wskazali, że chcą mieć dostęp do nowoczesnych świadczeń zdrowotnych. Jednak nie mogąc doczekać się zmian legislacyjnych i organizacyjnych, chcą po prostu, przynajmniej częściowo, wziąć we własne ręce odpowiedzialność za jakość swojego leczenia. I tego prawa nie można im odmawiać.
Ludzie, co jest całkowicie zrozumiałe, chcą żyć dłużej w zdrowiu, co umożliwi im dłuższe pozostanie na rynku pracy i zapewni wyższe emerytury. A współczesna medycyna dzięki coraz lepszym i bardziej innowacyjnym technologiom daje takie możliwości.
- Temat dopłat pacjentów do wyższego standardu leczenia czy diagnostyki jest "trudny politycznie". Jednak warto się z nim zmierzyć. Dlaczego powinniśmy w Polsce, wzorem innych krajów, pomyśleć o takim rozwiązaniu?
- Wprowadzenie możliwości dopłat do wyższego standardu świadczeń zdrowotnych (np. wyższej jakości wyrobu medycznego czy też bardziej innowacyjnej procedury związanej z tym wyrobem) niż ten, który jest zagwarantowany przez NFZ, w żadnym przypadku nie może powodować jakiegokolwiek wydatku z budżetu państwa. Cel samej dopłaty nie może być też wyłącznie fiskalny, gdyż nie ma ona służyć jako okazja do zarabiania na leczeniu. Efektem takiej dopłaty ma być korzyść medyczna, czyli poprawa jakości leczenia i szybki powrót pacjenta do zdrowia. Tylko tyle i aż tyle.
Wprowadzenie możliwości dopłaty jest również oczekiwane przez świadczeniodawców, ponieważ umożliwi placówce opieki zdrowotnej poprawę pozycji na coraz to bardziej konkurencyjnym rynku usług medycznych. Lekarzom natomiast da możliwość zawodowego rozwoju, gdyż producent nowoczesnego sprzętu na własny koszt wyszkoli lekarza w formule szkolenia stanowiskowego. To wszystko poprawi jakość pracy, a tym samym pozytywnie wpłynie też na bezpieczeństwo. Pacjent właśnie również za to jest skłonny zapłacić.
Wprowadzenie takiej, powtarzam, dobrowolnej możliwości dopłaty to zalążek systemu mieszanego. Co-payment (współpłacenie) to wprowadzenie poprzez dopłatę określonej ilości legalnych pieniędzy do systemu. Działa to w wielu krajach UE, więc dlaczego nie miałoby działać w Polsce?
Warto też wyraźnie i stanowczo odpowiedzieć sceptykom i populistom, iż w głośnej sprawie dopłaty do ponadstandardowej soczewki okulistycznej w operacji zaćmy, Prokuratura Rejonowa, a potem, po ponownym odwołaniu NFZ, Sąd Okręgowy w Warszawie umorzyły zażalenie NFZ, zaznaczając wyraźnie, że dopłata do leczenia czy też wyrobu medycznego jest realizacją podmiotowego prawa pacjenta do ochrony zdrowia, które to prawo ogranicza jedynie zakres finansowania publicznego.
Poprzez mobilizację dodatkowych środków finansowych pochodzących bezpośrednio od pacjenta (wpłata w przyszpitalnej aptece za wyrób medyczny ze wskazania lekarza danej specjalności) lub być może poprzez formę dodatkowego ubezpieczenia komplementarnego, możliwe jest odciążenie publicznej części systemu ochrony zdrowia i zdecydowanie efektywniejsza alokacja zasobów publicznych.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny, pozytywny aspekt takiego rozwiązania. Otóż beneficjentem wprowadzenia systemu współpłacenia stałoby się bezpośrednio Ministerstwo Zdrowia. Analizując dane statystyczne po pierwszym okresie funkcjonowania systemu, na podstawie ilości określonych procedur, do których pacjenci wybrali możliwość dopłaty, łatwo byłoby ustalić, gdzie znajdują się obecnie największe luki w ramach procedur finansowanych z NFZ.
- Czy wprowadzając tego rodzaju współpłacenie, możliwe jest uniknięcie ryzyka dyskryminacji osób, które nie mają możliwości dokonania dopłaty, czyli problemu "przeskakiwania kolejki"?
- Oczywiście, że tak. Przecież różne formy współfinansowania świadczeń opieki zdrowotnej przez pacjenta z powodzeniem funkcjonują w wielu europejskich krajach, których systemy ochrony zdrowia są oceniane lepiej niż polski.
My wskazujemy możliwości i sugerujemy, jak dane rozwiązanie mogłoby funkcjonować, gdyż mamy to profesjonalnie i doskonale rozpoznane. Eksperci Izby POLMED na co dzień mają kontakty z placówkami ochrony zdrowia i widzą, w których obszarach konieczne jest wprowadzenie zmian. Przez wiele lat mojej pracy obserwowałem, jak duże są oczekiwania lekarzy w zakresie wprowadzenia określonego innowacyjnego wyrobu medycznego do codziennej praktyki, a jak wygląda rzeczywistość. Niestety, obecny system w wielu przypadkach nie pozwala lekarzom na zawodowy rozwój, a pacjentom na nowoczesne leczenie.
Przeskakiwanie kolejki w przypadku zwykłej dopłaty w formie zakupu danego wyrobu medycznego nie istnieje, gdyż taki wyrób byłby możliwy do zastosowania u pacjenta jedynie podczas zabiegu w dniu zabiegu (świadczenia) przewidzianym według normalnej kolejki.
Generalnie nie ma mowy o jakimkolwiek przeskakiwaniu kolejki.
- Jaki model dopłat pacjentów za wyższy standard diagnostyki i terapii jest preferowany przez Izbę POLMED?
- Izba POLMED nie aspiruje do roli decydenta w tym zakresie. To zadanie rządzących. My możemy występować jedynie w roli eksperta i doradcy. W ramach tej funkcji, w pierwszej kolejności rekomendowalibyśmy precyzyjne określenie i wycenę tych procedur, które znajdują się obecnie w koszyku świadczeń gwarantowanych.
Model, który miałby powstać, powinien przede wszystkim chronić interesy tych obywateli, którzy z dopłat by nie skorzystali. Na tej zmianie nikt nie może stracić.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)