Mamy powody do niepokoju
O tym, że profilaktyka ma olbrzymie znaczenie dla naszego zdrowia, mówi się od lat. Także w Polsce. Wciąż jednak żyjemy krócej niż obywatele "starej Unii". W opinii ekspertów, państwo musi podjąć trud edukacji prozdrowotnej naszego społeczeństwa. Priorytetem jest też przyjęcie ustawy o zdrowiu publicznym.

Polacy żyją średnio o 4 lata krócej od pozostałych mieszkańców Unii Europejskiej. Przeciętna długość życia w naszym kraju dla mężczyzn to 72,4 lata. Dla kobiet jest ona o 8,5 roku dłuższa.
Znacznie krótsza długość życia mężczyzn niż kobiet w Polsce wynika z niekorzystnego zjawiska - dużej nadumieralności mężczyzn w stosunku do kobiet. Rodzący się w 2011 r. chłopcy mogli oczekiwać, że będą żyli przeciętnie o 8,5 roku krócej niż rodzące się dziewczynki, podczas gdy średnia różnica dla krajów UE wynosi ok. 5,9 lat, a w Szwecji, Holandii czy Wielkiej Brytanii wynosi tylko 4 lata.
Nawet mężczyźni w wieku 65 lat mają u nas przed sobą o 4,4 lat mniej życia niż kobiety w tym samym wieku (średnia różnica dla UE wynosi ok. 3,6 lat).
W opinii ekspertów NIZP-PZH, problem znacznie krótszego trwania życia mężczyzn jest palącym wyzwaniem dla polityki zdrowotnej w naszym kraju, ale wciąż niedostatecznie dostrzeganym.
Cztery czynniki
- Czynników wpływających na nasze zdrowie i długość życia jest wiele.
Przed laty Marc Lalonde, ówczesny minister zdrowia Kanady (w raporcie pn. "Nowa perspektywa dla zdrowia Kanadyjczyków" - red.), wskazał, że stan zdrowia ludności zależy od czterech grup czynników: biologii i genetyki, zachowań i stylu życia, czynnika środowiskowego (do którego zalicza się czynniki ekonomiczne, społeczne, kulturowe i fizyczne), organizacji systemu ochrony zdrowia - przypomina dr Krzysztof Kuszewski z NIZP-PZH.
Według tej koncepcji, 53-procentowy wpływ na zdrowie człowieka ma styl życia, w tym aktywność fizyczna, sposób odżywiania się, umiejętności radzenia sobie ze stresem, używki (nikotyna, alkohol, środki psychoaktywne) czy zachowania seksualne.
Środowisko fizyczne warunkuje stan zdrowia człowieka w około 21%.
W 16% zdrowie człowieka uwarunkowane jest przez czynniki genetyczne, które mogą powodować dziedziczne predyspozycje do wystąpienia określonych chorób czy problemów zdrowotnych.
Jedynie w 10% wpływ na zdrowie ma opieka zdrowotna, jej struktura, organizacja, funkcjonowanie czy też dostępność świadczeń medycznych i ich jakość.
- Rozwój medycyny ma olbrzymi wpływ na rosnącą średnią długość życia. Zdecydowanie poprawia się diagnostyka i proces leczenia chorych. Interwencja medyczna nie ma jednak wpływu na zmniejszenie liczby zachorowań populacji, w tym zakresie decydujący wpływ ma właśnie szeroko rozumiana profilaktyka zdrowotna - zaznacza nasz rozmówca.
Jest coraz lepiej, ale...
- Stan zdrowia Polaków poprawia się, ponieważ poprawia się poziom i styl naszego życia. Nasze społeczeństwo jest coraz bardziej świadome tego, co pomaga, a co szkodzi zdrowiu.
Zwiększa się zainteresowanie formami aktywności fizycznej - wyjaśnia dr Kuszewski, a zarazem zwraca uwagę, że wzrost świadomości nie zawsze przekłada się na praktyczne wykorzystanie tej wiedzy.
W opinii eksperta, ważnym czynnikiem jest też wykształcenie. - Chodzi tu nie tylko o wyższy zazwyczaj status materialny, ale także o większą dbałość o zdrowie, wynikającą ze świadomości znaczenia profilaktyki zdrowotnej - podkreśla doktor. Ten pogląd potwierdzają dane Europejskiego Urzędu Statystycznego (Eurostat).
Wynika z nich, że osoby w wieku 30 lat z wykształceniem wyższym mogą oczekiwać, że będą żyły nawet o 12 lat dłużej niż osoby z wykształceniem zasadniczym.
Dlaczego mieszkańcy Polski żyją krócej niż większość mieszkańców Unii Europejskiej? Z danych NIZP- -PZH wynika, że w zasadniczym stopniu za sprawą chorób układu krążenia, które wciąż są znacznie większym zagrożeniem życia Polaków niż ogółu mieszkańców Unii Europejskiej.
"Wkład" w skracanie życia w Polsce mają także nowotwory złośliwe.
Zdaniem specjalistów, olbrzymim problemem w kraju pozostaje późna diagnostyka wielu chorób.
Prof. Andrzej Wojtczak, przewodniczący Rady Sanitarno-Epidemiologicznej Głównego Inspektoratu Sanitarnego, zwraca uwagę, że taka sytuacja jest konsekwencją niedoceniania przez Polaków wpływu profilaktyki na jakość życia.
Dowodzi tego chociażby niska zgłaszalność na badania przesiewowe, problem palenia i picia wśród ciężarnych czy rosnąca konsumpcja fast-foodów. W opinii prof. Wojtczaka, aby zmienić ten obraz, bezwzględnie należy wzmocnić działania edukacyjne, profilaktyczne oraz z zakresu promocji zdrowia.
Szczególnie zważywszy, że nasze społeczeństwo starzeje się, a to wpływa też na zmianę struktury chorób.
Szkodliwy prymat ekonomii
- Utrzymanie zdrowia społeczeństwa powinno pozostawać w centrum uwagi władz państw. Tylko zdrowe społeczeństwo może zapewnić wzrost gospodarczy i społeczny kraju, bowiem ludzie chorzy sami potrzebują bardzo kosztownej pomocy ze strony państwa. Konieczne jest koordynowanie działań różnorodnych instytucji, m.in.: edukacji, rolnictwa, zdrowia, czyli wszystkich mających wpływ na zdrowie Polaków - wylicza prof. Wojtczak.
Jak zauważa, myśląc o zdrowiu społecznym, decydenci skupili się jednak na medycynie naprawczej, która jest bardzo ważna, ale... - Samo leczenie nie pomoże nam być zdrowym społeczeństwem - podkreśla profesor.
Nasi rozmówcy przyznają, że w profilaktyce i promocji zachowań prozdrowotnych olbrzymią rolę do odegrania ma system ochrony zdrowia.
Szczególnie lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. - Problem w tym, że w obecnych realiach przestał się liczyć pacjent, a znaczenia nabrały punkty i ekonomia. Przez to brakuje miejsca na prewencję i edukację społeczną - ubolewa dr Kuszewski.
Przeszkodą, na którą zwracają uwagę nasi rozmówcy, jest też brak orientacji profilaktycznej w kształceniu lekarzy, co poniekąd wynika z tego, że w czasie edukacji klinicznej w warunkach szpitalnych nauka skoncentrowana jest na leczeniu pacjenta, a nie na profilaktyce.
Promocja zdrowia nie przykuwa także znaczącej uwagi samorządów, które dziś głównie skupiają się na ratowaniu podległych im lecznic.
Z danych AOTM wynika, że w kraju są takie województwa, które w minionym roku nie realizowały ani jednego programu prozdrowotnego.
Chociaż do takich działań obliguje włodarzy regionów aż siedem różnych ustaw. W 2012 r. tylko 120 samorządów terytorialnych uzyskało pozytywną opinię AOTM dotyczącą przedkładanych projektów programów zdrowotnych. Białą plamą na tej mapie są głównie wschodnie województwa wraz z województwem lubuskim.
Budżet i nadzór
Według prof. Wojtczaka, taka sytuacja jest konsekwencją braku w kraju ustawy o zdrowiu publicznym. To z kolei przekłada się na brak faktycznego budżetu na promocję i profilaktykę zdrowia, nadzoru nad realizacją powierzonych zadań kolejnym instytucjom.
- W konsekwencji realizację wielu programów profilaktycznych opiera się głównie na dobrej intencji fundacji, stowarzyszeń, organizacji pozarządowych. Oczywiście mamy Narodowy Program Zdrowia, który dobrze precyzuje strategiczne cele zdrowotne, jednak ze względu na ograniczenia finansowe brakuje odpowiednich mechanizmów i narzędzi, dlatego program nie jest właściwie wdrażany - komentuje prof. Andrzej Wojtczak.
W jego opinii, zdrowie Polaków zależeć będzie od tego, czy polityka państwa dostrzeże konieczność promocji prozdrowotnych zachowań.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)